49 - Pożegnanie

222 12 1
                                    

W Wielkiej Sali było dziś mniej gwarno niż zwykle podczas uczty pożegnalnej, a teraz zapanowała kompletna cisza.

- Dobiegł koniec- rzekł Dumbledore, rozglądając się po sali - jeszcze jeden rok.

Zamilkli, a jego spojrzenie padło na stół Hufflepuffu. Tam było najspokojniej, zanim wstał, i tam twarze były najsmutniejsze i najbardziej blade.

- Wiele bym chciał wam powiedzieć tego wieczoru, ale muszę najpierw wspomnieć o stracie wspaniałej osoby, która powinna tu siedzieć- wskazał na stół Puchonów - i razem z nami świętować zakończenie roku. Chcialbym wszystkich poprosić, by wstali i wznieśli puchary za Cedrika Diggory'ego.

Wszyscy powstali, wznieśli puchary, a przez salę przetoczył się pomruk:

- Cedrik Diggory...

Kiedy wszyscy usiedli, wbiłam oczy w stół.

- Cedrik był człowiekiem, który miał w sobie wiele cech wyróżniających dom Hufflepufu - ciągnął Dumbledore - Był dobrym i wiernym przyjacielem, byl pracowitym uczniem i zawsze cenił sobie czystą grę. Jego śmierć dotknęła was wszystkich, bez względu na to, czy byliście jego bliskimi przyjaciółmi, czy nie. Myślę więc, że macie prawo wiedzieć dokładnie, jak do tego doszło. Cedrik Diggory został zamordowany przez Lorda Voldemorta.

Przerażone szepty przebiegły po Wielkiej Sali. Uczniowie patrzyli na Dumbledore'a z niedowierzaniem i strachem. Lecz on stal spokojnie, obserwując ich w milczeniu.
- Ministerstwo Magii - powiedział w końcu - nie życzyło sobie, bym wam to oznajmił. Być może niektórzy z waszych rodziców będą przerażeni, kiedy się dowiedzą, że to zrobiłem, bo albo sami nie uwierzą w powrót Lorda Voldemorta, albo pomyślą, że nie powinienem wam tego mówić, bo jesteście za młodzi. Ja jednak wierzę, że prawda jest lepsza od kłamstwa. Każda próba udawania, że Cedrik zginął na skutek nieszczęśliwego wypadku, albo na skutek własnego błędu, byłaby obrazą jego pamięci.

Teraz wszystkie twarze - oszołomione i przerazone byly zwrócone ku dyrektorowi. Wszystkie... albo prawie wszystkie. Dostrzegłam, że przy stole Slytherinu Draco szepce coś do Crabbe'a i Goyle'a. Poczułam w żołądku gorącą falę gniewu. Zmusiłam się, by znowu spojrzeć na Dumbledore'a.

- Jest jeszcze ktoś, o kim muszę wspomnieć w związku ze śmiercią Cedrika - ciagnął Dumbledore.- Mówię rzecz jasna, o Harrym Potterze.

Twarze przy stolach zafalowały, kilka zwróciło się na chwilę w stronę Harry'ego.

-Harry'emu Potterowi udało się uciec Lordowi Voldemortowi. Narażając własne życie, sprowadził ciało Cedrika do Hogwartu. Okazał, pod każdym względem, takic męstwo, jakie niewielu czarodziejów okazało, stając twarzą w twarz z Lordem Voldemortem. Pragnę go za to uczcić.

Zwrócił się z powagą w stronę Harry'ego i ponownie waniósł puchar. Prawie wszyscy wstali i zrobili to samo. Przez salę przetoczyło się jego imię i nazwisko, wypito jego adrowie. Wśród stojących Harry dostrzegł jednak wyraźną luke. Malfoy, Crabbe, Goyle i wielu innych Ślizgonów pozostalo na swoich miejscach, nie tknąwszy pucharów. Dumbledore, który nie miał magicznego oka, nie zauważyl tego.

Kiedy wszyscy usiedli, Dumbledore ciągnął dalej:
- Celem Turnieju Trójmagicznego było pogłębienie i poszerzenie wzajemnego porozumienia między czarodziejami. W świetle tego, co się wydarzyło, takie porozumienie i więzi są jeszcze ważniejsze niż kiedykolwiek.

Dumbledore spojrzał na madame Maxime i Hagrida, na Fleur Delacour i resztę delegacji Beauxbatons, na Wiktora Kruma i innych przedstawicieli Durmstrangu, siedzących przy stole Slytherinu.

- Każdy gość na tej sali - powiedział Dumbledore, a jego oczy zatrzymały się dłużej na uczniach z Durmstrangu - będzie tutaj zawsze mile widziany, jeśli nas odwiedzić w przyszłości. Powtarzam wam wszystkim jeszcze raz: skoro Lord Voldemort powrócił, będziemy na tyle silni, na ile będziemy zjednoczeni, i na tyle słabi, na ile będziemy podzieleni. Lord Voldemort posiada wielki talent siania niezgody i wrogości. Możemy mu przeciwstawić tylko równie silne więzi przyjaźni i zaufania. Niczym są różnice w zwyczajach i języku, jeśli mamy takie same cele i otwieramy przed sobą serca. Jestem przekonany, a jeszcze nigdy tak bardzo nie pragnąłem się mylić, że czekają nas bardzo ciężkie i trudne czasy. Niektórzy z was już ucierpieli z rąk Lorda Voldemorta. Wiele waszych rodzin doznało bolesnych strat. Tydzień temu straciliśmy jednego z wa- szych kolegów. Zapamiętajcie Cedrika. Pamiętajcie o nim, gdy nadejdzie czas, w którym będziecie musieli wybierać między tym, co słuszne, a tym, co larwe. Zapamiętajcie, co stało się z tym dobrym, uprzejmym i dzielnym chłopcem, gdy stanął na drodze Lorda Voldemorta. Pamiętajcie o Cedriku Diggorym.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz