100 - Tajemnica Draco

121 5 0
                                    

Narzuciłam na siebie zaklęcie kameleona i nim Golden trio zdążyło  założyć pelerynę niewidkę, ja już podążałam za Draco na ulicę Śmiertelnego Nokturna.

Mój brat wszedł do ponurego sklepu Borgina i Burkesa, Pośród skrzynek pełnych czaszek i omszałych butli stał tam odwrócony do nich plecami Draco Malfoy, tuż za dużą, czarną szafą

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mój brat wszedł do ponurego sklepu Borgina i Burkesa, Pośród skrzynek pełnych czaszek i omszałych butli stał tam odwrócony do nich plecami Draco Malfoy, tuż za dużą, czarną szafą. Sądząc po gestykulacji, Malfoy coś żywo komuś tłumaczył. I natychmiast zobaczyłam komu, bo przed nim stał właściciel sklepu, pan Borgin, przygarbiony mężczyzna z tłustymi włosami. Miał dziwny wyraz twarzy, na której oburzenie mieszało się ze strachem. Byłam przed sklepem więc nie za wiele widziałam i słyszałam. Wślizgnęłam się po cichu do sklepu.
- wiesz, jak to naprawić?
- Być może - odrzekł Borgin tonem, który sugerował, że nie ma ochoty się tego podjąć. -  Może byś to przyniósł, co? Musiałbym zobaczyć.
- Nie mogę. Ma zostać tam, gdzie jest. Chcę tylko, żebyś mi powiedział, jak to zrobić.
- No... jak tego nie obejrzę, to nie wiem, czy dam radę, chyba nie. Niczego nie mogę gwarantować.
- Nie? - W głosie Malfoya zabrzmiała drwina. - Może to cię przekona.

Ruszył w stronę Borgina, znikając za szafką. Teraz widziałam tylko Borgina, który miał przerażoną minę.
- Spróbuj o tym komuś powiedzieć - Malfoy wycedził - a spotka cię kara. Znasz Fenrira Greybacka? - na wspomnienie tego okropnego wilkołaka dostałam dreszczy.
- To przyjaciel naszej rodziny, będzie tu wpadał, żeby się upewnić, że nie marnujesz czasu.
- Nie będzie trzeba...
- Ja o tym zadecyduję. No, na mnie już czas. A TO trzymaj w bezpiecznym miejscu. Będzie mi potrzebne. - szafa.. pokazał na szafę. Po jaką cholerę mu ta szafa?!
- A nie lepiej zabrać od razu?
- Nie bądź głupi, jak bym wyglądał, niosąc to ulicą. Tylko nikomu tego nie sprzedawaj.
- Ależ oczywiście... szanowny panie.

Borgin ukłonił się tak nisko, jak kiedyś naszemu ojcowi. Jakby ubijał kolejnego targu na przeklęte przedmioty. Ale szafa? Wydaje mi się znajoma. Przyjżałam się jej kolejny raz. Na pewno ją już widziałam I to nie w tym sklepie...

- I ani słowa nikomu, Borgin, również mojej matce. Rozumiemy się?
- Ależ oczywiście, oczywiście - mruknął Borgin, znowu się kłaniając.

Po chwili rozległ się dzwonek u drzwi i Malfoy wymaszerował ze sklepu. Był wyraźnie z siebie zadowolony.

 Był wyraźnie z siebie zadowolony

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz