14 - Egzamin, śmierć i wolności

347 13 0
                                    

Minął tydzień od finału Quidditcha i zamiast wariować na jego punkcie, zabrali się za naukę. Ja, Anny i Olive siedzimy z nosami w książkach nieustannie. Chodzimy z nimi do łazienki, jemy nawet trzymamy kilka pod poduszkami. Istne wariactwo, ale sumy to ważny egzamin. Przez ostatnie dni młodsi również mieli sprawdzaną wiedzę, więc częściej widywałam Hermionę w bibliotece. Dziewczyny ją polubiły mnie też nie była obojętna. Mimo braku „adekwatnego" według ślizgonów statusu krwi Gryfonka ma wielką wiedzę i umiejętności, które z chęcią powiększa. O dziwo w bibliotece czasami byli bliźniacy i Lee. Szok totalny oni jednak potrafią się uczyć czegoś pożytecznego. Jednak wtedy nam wszystkim było ciężko się skupić. Chłopaki gapili się na nas co rozpraszało, a moje przyjaciółki wybuchały niekontrolowanym śmiechem. Moja jak i Hermiony mina był pełna niezrozumienia. Sumy na ogół poszły mi bardzo dobrze ale ostatniego dnia sprawdzianów nie miałam humoru, nie ja byłam w czystej żałobie. Rano była apelacja w sprawie Hardodzioba, a o zachodzie słońca ma być egzekucja.
Włóczyłam się po błoniach, dziewczyny cieszyły się błogim spokojem po egzaminach i leżały pod drzewem. Ja nie mogłam siedzieć, nosiło mnie yo tak niesprawiedliwe że to zwierze zginie. Tak strasznie było mi go żal. Nogi same mnie niosły, maszerowałam tak dziesięć minut i trafiłam pod charkę Hagrida. Obeszłam ją i zobaczyłam hipogryfa przywiązanego do drzewa. Poruszył się niespokojnie, więc się zatrzymałam. Pokłoniłam się nisko dalej na niego patrząc. Zwierze pochyliło głowę odpowiadając na mój gest. Uśmiechnęłam się, nie codziennie mam okazję na coś podobnego. Podeszłam powoli i pogłasrałam go po piórkach. Usłyszałam otwieranie drzwi i obróciłam się w tamtą stronę. Stał tam pół olbrzym ze zmartwioną miną. Nie odsunęłam się od Dziobka ani na krok.
- Co ty do licha wyprawiasz. Nie dość krzywdy wyżądziliście. - powiedział gniewnie.
- Nie chce mu zrobić krzywdy przysięgam.- odrzekłam cicho takej głaszcząc pierzastą szyję.- Gdybym mogła coś zrobić, on już dawno latałby wolny. Jestem bezsilna przepraszam. Chciałam tylko z min trochę posiedzieć.- widząc moją skruchę wielkolud zmiękł
- Możesz zostać ale lepiej nie do zachodu wtedy ...
- Wiem co się zdarzy. Dlatego przyszłam.- przerwałam mu a ten pokiwał głową i wrócił do chaty. Hipogryf położył się na trawie a ja poszłam w jego ślady. Oparłam plecy o jego brzuch, a Dziobek opiekuńczo okrył mnie skrzydłem. Przy sobie miałam książkę, szkicownik, ołówek i różdżkę. Zaczęłam rysować, przyglądałam się stworzeniu. A kiedy odwróciłam skończone dzieło ku niemu ten przypatrywał się zaciekawiony i wydawał dzwięki zadowolenia.

 A kiedy odwróciłam skończone dzieło ku niemu ten przypatrywał się zaciekawiony i wydawał dzwięki zadowolenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Towarzyszyłam Dziobkowi aż Hagrid nie wyszedł z chatki i nie powiedział żebym już szła bo robi się późno. Pożegnałam się z hipogryfem ostatni raz i udałam się do zamku. Anny i Oliv gdy mnie zobaczyły zapłakaną wbiegającą do pokoju wiedziały co zaraz się stanie. Pocieszały mnie aż nie zasnęłam.
Poczułam ciepło przechodzącą przez moje ciało. Obudziłam się źródłem ciepła była bransoletka, a raczej zawieszka od Syriusza. Spojrzałam na nią. Czyżby działała tak jak pierścień który mam ja i Draco? Spojrzałam na Silvera, obudził się razem za mnę. Zaczął miałczeć, zaskoczył z łóżka i chodził w kółko. Jedno wiem on mnie zaprowadzi. Szybko się ubrałam i ruszyłam za kotem. Prowadził mnie na wierzę zachodnią. Wspiełam się po schodach zobaczyłam na początku Hermionę i Harrego, następnie Dzibka. On żyje. Ale następnej postaci się nie spodziewałam. Stał tam. Rozmawiał z nimi. Syriusz Black mój wujek.
- Syriusz.- powiedziałam, mężczyzna odwrócił się do mnie. Dosłownie wbiegłam w jego ramiona.- Tęskniłam.
- Ja też tęskniłem. Znalazłaś mnie.
- Właściwie to Silver cię znalazł, a obudziła nas bransoletka. Ledwo uciekłeś a już kupowałeś nam wypasione prezenty.- śmieliśmy się. A ja nie mogłam uwierzyć że się do niego przytulam.
- Jesteś wolny.
- Tak.
- Syrusz oni mogą w każdej chwili przyjść. Kończy się czas.- powiedziała dziewczyna. Niechętnie oderwałam się od wuja.
- Do widzenia.
- Nie żegnamy się na zawsze. Będę pisał. Do obojga.- spojrzał na mnie i Harrego.- Nie zapomnij, kieruj się sercem, nie zgub siebie i baw się jakby jutra miało nie być.
- Nie zapomnię.- Mężczyzna wsiadł na hipogryfa i odleciał. Odwróciłam się do gryfonów.
- To nasza mała tajemnica. Mówiłaś coś o czasie, zmykajcie zanim ktoś się zorientuje.- zeszliśmy z wieży i karzde pomknęło w swoją stronę.

Rano humor mi dopisywał nawet kiedy na śniadaniu dowiedziałam się że Lupin złożył rezygnację bo Snape wypaplał coś o jego wilkołactwie. Ruszyłam więc się porzegnać. Zapukałam do drzwi, a po pozwoleniu weszłam do ślodka. Profesor zaczynał się pakować.
- Szkoda że pan wyjeżdża, Hogwart miał wspaniałego nauczyciela.
- Dziękuje za komplement, ale rodzice nie byliby zadoweleni, więc wyjeżdżam zaniem zaczną przysyłać listy.- zerknęłam na biurko była tam mapa huncwotów i peleryna niewidka.
- Powinien je pan zwrócić Potterowi. Chłopakowi się przydadzą z takim talentem pakowania się w kłopoty.-profesor spojrzał na mnie zdezorientowany, a ja wskarzałam na przedmioty na biurku.
- Skąd wiesz że to Harry je miał.
- Widziałam jak dostał mapę od bliźniaków Weaslay. Wykradli ją podobno Filchowi na pierwszym roku. Byli godnymi następcami.
- Po historii ich wybryków nie można zaprzeczyć. I teraz przynajmiej wiem jak się znalazła u Pottera. - zaśmiał się.
- Chciałam się pożegnać- Nagle wypaliłam.
- Jesteś najlepszym nauczycielem i cieszę się że cię poznałam. I momo wszystko ja nie osądzam kim się stałeś czy Syriusz. Po prostu jestem szczęśliwa że to się tak skończyło.
- Ja też się czieszę i nie martw się mam przeczucie że się jeszcze spotkamy.- wyszlam z gabinetu, a resztę czasu spędzałam z dziewczynami.

Pociąg czekał na uczniów, wsiadłyśmy we trzy do przydziału w wagonie ślizgonów. Rozmawiałyśmy, grałyśmy i spędzałyśmy ostatnie chwiele przed wakacjami. Olive zaczęła temat nad którym zastanawiałam się od paru dni.
- To co vędzie z rodzicami? Powiesz im że nie obchodzi cię status krwi, dom czy majątek i chcesz normalnie żyć.
- Tak. Tak myślę. Nie wiem jak dokładnie, pewnie zakończy się wielką kłutnią.
- Więc postawisz na swoim?- dopytała Anny.
- Tak jak Syriusz powiedział. Będę kierować się sercem i nie zgubić samego siebie, byle dobrze się bawić.

 Będę kierować się sercem i nie zgubić samego siebie, byle dobrze się bawić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz