79 - Zaraz święta

129 7 0
                                    

Radosne okrzyki dobiegające ze szkolnych terenów wokół zamku, gdzie inni uczniowie ślizgali się beztrosko po zamarzniętym jeziorze, jeździli na sankach i najgorsze  co było czarowali kule śniegu tak, by śmigały wysoko, prosto w okna wieży Gryffindoru, o które rozbijały się z hałasem.

- No nie! - ryknął w końcu Ron, tracąc cierpliwość, i wyjrzał przez okno. - Jestem prefektem i jeśli jeszcze jedna śnieżka trafi w to okno... AUU!
Cofnął gwałtownie głowę, całą twarz pokrytą miał śniegu.
- To Fred i George.- powiedział z goryczą, zatrzaskując okno.-  Kretyni...

Bliźniacy wybuchnęli śmiechem, od kilku minut próbowali trafić brata zaczarowanymi śnieżkami czemu ja się przyglądałam. Przyszli do mnie dzisiaj rano i oznajmili że jeśli nie wstanę i nie pójdę z nimi to zrobią że mnie bałwana w własnym łóżku. Uwierzyłam im gdy zobaczyłam lewitujący nade mną śnieg.

Siedziałam na ławce obserwując zabawy innych, byłam dalej trochę zaspana bo ostatniej nocy pisałam wypracowanie do Snape'a. Nawet ślizgoni mają tego czasem dość. Jednak mój spokój zginął i momentalnie się obudziłam gdy śnieg wylądował na mojej twarzy. A śmiechy moich przyjaciółek rozniósł się po błoniach.

- Czy pani prefekt naczelny nie ruszy swojej dupy i się nie pobawi?- zapytała złośliwie Oliv.
- Arystokracji chyba nie uchodzi bawić się w śniegu z takim pospulstwem jak my, nie sądzi panienka Logan?- dogryzła Anny.
- Panienki i arystokrację możecie sobie w dupę wsadzić i tak zaraz wykazujecie w zaspie.- powiedziałem wyjmując różdżkę z kieszeni i machnęłam ja na najbliższą górkę śniegu która sama zaczęła się formować w śnieżki.
- Grasz nie czysto.
- A bo dwie na jedną to czysta gra?- zaśmiałam się celując w przyjaciółki.

Tak rozpętała się nasza mała bitwa w której goniąc dziewczyny wróciłam je do śniegu, jak obiecała. Faktem jest że pociągnęły mnie za sobą.

- Moje drogie, proszę zostawić moją dziewczynę w spokoju bo się odegram za nią

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Moje drogie, proszę zostawić moją dziewczynę w spokoju bo się odegram za nią.
- Myślę że ona umie to zrobić sama, George.- odpowiedziała Anny która leżała pode mną.
- Nie widzisz jak nas załatwiła. A tak poza tym, złaźcie ze mnie z piórek to wy nie jesteście zrobione!- krzyknęła Oliv na której wcześniej wylądowałyśmy.
- Już zabieram zbędny balast.- zaśmiał się młodszy rudzielec podnosząc mnie i zarzucając na swoje ramię.
- Zbędny?
- Dla jednego grat dla drugiego skarb.
- A ja dla ciebie czym niby jestem?
- Materiałem na żonę.
Zaśmiałam się a chłopak niósł mnie dalej zdążyłam pomachać przyjaciołom zanim zniknęli mi z pola widzenia.
- Wiesz że mam swoje nogi.
- Doprawdy?
- Tak i umiem chodzić.

Gdy tylko moje nogi dotknęły ziemi przeniosłam wzrok na George'a. Był ubrany ciepło, z czapką i szalikiem najpewniej zrobionym przez jego matkę.
- Co chcesz robić?
- Myślałam że jak mnie zabrałeś od dziewczyn to już coś zaplanowałeś.
- Nie za bardzo.
- Może łyżwy?- zapytałam a chłopak nie był już taki zadowolony.
- Nigdy nie jeździłem na łyżwach, poza tym prawdopodobna wizja wpadnięcia do jeziora mi się nie podoba.
- Jest na tyle zimno że lód się nie załamie. Widziałeś, nawet pierwszoroczni sobie radzą. No chodź.- pociągnęłam go za rękę w stronę jeziora. Zanim chłopak zdarzył znowu wyrazić niechęć do tego pomysłu wyczarowałam nam łyżwy z naszych butów. Pewnie wślizgnęłam się na lód i sunęłam gładko po jego powierzchni.
- Widzisz to nie takie trudne.
- Tylko tak wygląda.- mruknął
- Najważniejsze żeby wejść na lód, ugiąć kolana i lekko się odepchnąć jedną łyżwa.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz