37 - rozmowa

256 11 7
                                    

W tym rozdziale dodałam trochę pikanterii. Miłego czytanie. 😏🫣🤭

-------------------------------------------------------
Obudziłam się wcześniej, odkręciłam się i patrzyłam jak chłopak spał. Często tak robiłam. Odgarnęłam jego długie włosy z twarzy. Jest koło siódmej rano a mamy dzisiaj lekcję więc żeby zdążyć na śniadanie muszę go teraz obudzić.

 Jest koło siódmej rano a mamy dzisiaj lekcję więc żeby zdążyć na śniadanie muszę go teraz obudzić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Georgey.- mruknął coś niezrozumiałego, położyłam rękę na jego klatkę piersiową.
- Wstawaj.- Szturchnęłam nim lekko dalej nic, nachyliłam się nad jego twarzą i musnęłam jego usta swoimi. Chłopak położył ciepłą dłoń na moim policzku pogłębiając pocałunek.
- Myślałam że do ja jestem księżniczką do budzenia ze snu. Chyba mój rycerz sie nie sprawdza.
- Nie sądzę by inny facet z tobą tyle wytrzymał co ja.- złapałam za poduszkę i walnęłam go kilka razy.
- Rusz się idziwmy na śniadanie.- wstałam z łóżka.
- Takie widoki mogę mieć codziennie.- zignorowałam komentarz na temat mojwgo wyglądu, choć uśmiech wkradł mi się na usta.- Dlaczego ja nie mam żadnych ubrań u ciebie. Ty masz w naszym dormitorium swoje albo podkradasz mi bluzy.
- I tak w nich lepiej wyglądam.- krzyknęłam przez drzwi. Wyszłam po kilku minutach w mundurku, uczesana i z lekkim makijażu. A on dalej w łóżku.
- Wstawaj rudzielcu.
- Milej się nie da?
- Miła była pobudla i masz z tego szczęście. A teraz do siebie i na śniadanie.
- Dobra, dobra. Wstaję- podniusł ręce w geście obronnym i wyszedł.

Teraz, gdy nie ma go przy mnie wszystko wraca. Rozum powraca i wszystko co było jak kubeł zimnej wody. Mówiliśmy sobie słodkie słówka. To normalne. Całowaliśmy się. To też normalne. Nazwał mnie swoją dziewczyną. To już jest skomplikowane. Na śniadaniu dalej to mnie przytłaczało i po długim naleganiu dziewczyn powiedziałam im o wszystkim.

Na lekcji przetwarzałam sobie jego słowa i to jak nasza rozmowa mogła by wyglądać. Co ostatecznie na szóstej lekcji a konkretnie eliksirach Snape się wkurzył.
- I tak działa omawiana teucizna. Ale ktoś woli mnie nie słychać. - intensywnie wpatrywał się we mnie.- Malfoy, podejdź tu.- wykonałam polecenie profesora
- Dlaczego nie słuchasz omawianego tematu.
- Zamyśliłam się. Przepraszam profesorze.
- Odpuszczę ci tym razem jeśli odpowiesz na moje pytanie.- pokiwałam tylko głową.
- Czym można usunąć skutki działania trucizny z krwiowca?
- Bezoarem.
- Tak, to antidotum na wszystko. Niech będzie siadaj i następnym razem uważaj na mojej lekcji.
- Dobrze.- wróciła do ławki a bliźnoacy patrzyli na mnie dziwnie. Po czym odezwał sie jeden z nich.
- Jak to jest możliwe że nic nie robisz i nasz wyjebane na wszystko na dzisiejszych lekcjach. I jedyne upomnienie jakie dostałaś to od Snape'a i pytanie na które nawet my znamy odpowiedź.
- Życie jest niesprawiedliwe. Nic na to nie poradzę.- powiedziałam smętnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał młodszy z braci.
- Tak
- Nie wygląda żeby...
- Po lekcjach pogady o tym, okej.- już nie starał sie, wiedział że jeśli mamy porozmawiać to tak będzie.

Przebrałam się z mundurka na zwykłe ubrania. Ciągle rozmyślając jak przeprowadzić naszą rozmowę.

 Ciągle rozmyślając jak przeprowadzić naszą rozmowę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Pov: George

Leżałem na łóżku i patrzyłem w sufit.
- Jak myślisz co złego zrobiłem?
- Co? - brat niezrozumiał o czym mówię.
- Izabel, zachowuje sie inaczej, jakbym coś zrobił. Co mogłem zrobić źle? Za mało pokazałem że mi na niej zależy?
- Ja myślę że ona nie jest przyzwyczajona do tego że w ogóle komuś na niej zależy. Rozumiesz, z taką rodziną, nie okazywali sobie zbyt wiele uczuć. Ślizgoni nie lubią ich pokazywać.
- Ona jest inna. Ale masz rację. To... Mam jej poświęcać więcej uwagi?
- Chyba tak. Dziewczyny lubią małe dla nas nieistorne rzeczy. Ale ważna dla was obojga powinno być to czy chodzocie ze sobą czy nie.
- Pracuję nad tym.
- Co to znaczy pracujesz nad tym?
- Miałem coś przygotować, ale ostatnio mniej się widujemy i nie wiem.- w tym momęcie ktoś zapukał do drzwi.
- Wchodź.- powiedział Fred, do pokoju weszła blondynka- Wiesz, że możesz baz pukania.
- Wolę pukać niż natknąć się znowu na Lee w samym ręczniku. Fred mugłbyś...
- Jasne, tylko potem sprawdzę czy mój bliźniak nie przypłacił życiem za jakąś głupotę. Nara.- i wyszedł podeszłem do dziewczyny była wyraźnie zdenerwowana.
- Coś się stało? Jeśli to z mojego powodu, to..
- W zasadzie z twojego.- przerwała mi bawiąc sie swoimi pierścieniami. Zawsze tak robiła gdy się stresowała.- wczoraj w nocy powiedziałeś coś przez co nie mogę normalnie muśleć.
- Co takiego powiedziałem?- teraz to i ja się stresuję. Jak głupi mogłem być?
- Nazwałeś mnie swoją dziewczynę.-
Payrzyłem w jej piękne oczy a ona w moje. Tak, powiedziałem tak. Ale nie wiedziałem że to wywoła u niej taką reakcję.- że jesteś szczęśliwy ze mną.
- Bo tak jest. Jestem szczęśliwy i byłbym jeszcze bardziej gdybyś została moją dziewczyną.- na początku była zdziwiona jednak po chwili uśmiechnęła sie do mnie. Podeszła położyła rękę na moim karku i przyciągnęła do pocałunku. Automatycznie ręce umieściłem na jej tali.
- Zostanę twoją dziewczyną. Oficjalnie i dla wszystkich. Nawet moi rodzice nic z tym nie zrobią.

Wróciliśmy do całowanie się, żarliwie, namiętnie, z pożądaniem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wróciliśmy do całowanie się, żarliwie, namiętnie, z pożądaniem. Złapałem ją za pośladki przez co jęknęła w moje usta. Podniosłem ją, zaplotła nogi na moich biodrach. Założę się że czuje teraz jak mocno mnie działa. Położyłem ją na łóżku nie przerywając pozałunku ani na chwile. Przegryzłem jej wargę, a po chwili nasze języki toczyły bitwę. Zaczęła podwijać moją koszulkę, błąkając rękami po moim brzuchu i klatce piersiowej. Oderwałem się od niej i szybko zdjąłem górną część swojego ubioru. Tym razem zacząłem całować i niekiedy przegryzać skórę na szyji Izy przez co jęknęła kilka razy podniecając mnie jeszcze bardziej. Wplotła swoje ręce w moje włosy lekko je ciągnąc. Wsunąłem rękę pod jej bluzkę. Izabel szybko zamieniła nasze miejsca siadając na mnie okrakiem, zdjęła swoją bluzkę. Całowała mnie. Usta, szczęka, szyja. Na stuwę będę miał więcej malinek niż ona.

- Nie wiedziałem ze tak łatwo się dasz zdominować, braciszku.- w drzwiach oparty o framugę stał mój bliźniak, a ja chcę tp tylko zamoedować w tym momencie. Niechętnie odsuneliśmy sie od siebie, a dziewczyna zakryła.
- Fred wypierdalaj!
- Coś ty taki nwrwowy. Byliście podejżanie cicho. Ja się tylko martwie a ty tak mi odpłacasz.- złapał się teatralnie za serce.
- To powiecie co jest takie fantastyczne że nie możecie się pochamować.
- Jesteśmy razem.- odpowiedzieliśmy wspólnie.
- To super. Chce wasze dziecko nazwane na moją cześć.
- Jak będziesz tak nam przerywał to się dzieci nie doczekamy. Sio.- rzóciła obojętnie
- Wiesz że to też mój pokój.
- W takim razie ja ide.- wstała założyła ubrania i pocałowała mnie krótko.- Do później.- i wyszła.

Mordowałem Freda wzrokiem.
- No co?
- Musiałeś przyłazić?!
- Nie, ale świat się nie zawali jak się nie prześpicie pierwszego dnia waszego związku.
- Spierdalaj.

- Spierdalaj

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz