12 - Gryffindor górą

316 12 0
                                    

  Szybko minął styczeń i przyszedł czas na mecz gryfonów i krukonów. Jednak cały Hogwart huczał o tym że Harry Potter ma błyskawicę, co nie ułatwia w tym że mój brat jest jeszcze bardziej irytujący. Gryfoni zawzięcie trenowali i starali się odebrać nam puchar, który od 8 lat wygrywa Slytherin. Jednak mimo wszystko chciałam oglądać mecz, a od rana tryskałam energią. Pogoda na grę była dobra do gry. A kiedy wreszcie się ubrałam i rozczesałam włosy ruszyłam do wielkiej sali na śniadanie. Usiadłam z dziewczynami i zajadałam się naleśnikami żywo rozmawiając.

    Nagle do sali weszła spora grupa gryfonów z Potterem na czele

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

    Nagle do sali weszła spora grupa gryfonów z Potterem na czele. Zaśmiałam się domyślając że ma to być eskorta dla błyskawicy. Kątem oka zobaczyłam jak złość kipi w Draco. I wiedziałam że to kwestia sekund aż zacznie się kłótnia. Draco ruszył do stołu gryfonów.
- Jesteś pewien że potrafisz kierować tą miotłą, co Potter?
- Tak mi się wydaje.
- Ma kupę bajerów, no nie?- wstałem od stołu i podeszlam do brata, żeby ewentualnie załagodzić sytuację. Choć znając siebie i jego to będzie zwyczajne dogadywanie sobie z czego jego punktem widzenia to tak jakbym brała ich stronę.
- Szkoda tylko, że nie ma spadochronu... na wypadek, gdybyś zobaczył dementora. - dwa goryle ślizgona zachichotali.
- Szkoda, że nie możesz sobie doprawić dodatkowej ręki, Malfoy. Żeby złapała za ciebie znicza.- odpowiedział bliznowaty. Draco ewidentnie się zirytował.
- Daj spokój Draco. Dobrze wiemy że po prostu mu zazdrościsz miotły, zwłaszcza kiedy ojciec powiedział że tobie jej nie kupi.- założyłam ręce na siebie. Można było  słychać śmiech całego Gryffindoru.
- Za to ty zamiast kupić błyskawicę dostałaś Nimbusa 2001. Używasz Nimbusów 3 lata, mam nadzieję chociaż że tym razem z niej nie spadniesz i nie rozwalisz ją.
- Nimbusy są wygodne i dobrze mi się nimi lata. A i tak latam lepiej od ciebi. Nie zmieniłoby się to nawet gdybym miała szkolnego zmiatacz.- uśmiechnęłam się triumfalnie, a Draco, Crabbe i Goyle ruszyli z powrotem do stołu. Spojrzałam na gryfonów przedemną byli zdziwieni i zadowoleni, zerknęłam na miotłę leżącą na stole i zwróciłam się do jej właściciela.
- Niezła miotła Potter. Życzę powodzenia na boisku.- uśmiechnęłam się i odchodząc spojrzałam przez ramię na bliźników. Razem z Evans i Logan ruszyliśmy na stadion.
   Przez mecz uważnie obserwowaliśmy grę i komentowałyśmy nojmniejszy błąd graczy, czy najlepsze ich zagrania. Śmiałyśmy się gdy Jordan zamiast zdawać relacje z boiska recytował zdania z książki Jak wybrać miotłę, albo wychwalął ją pod niebiosa. Gryfoni dokazywali, Harry śmigał za zniczem za nim Cho. I prawie walną go tłuczek posłany przez pałkarza z Ravenclow. George Weasley szybko odbił tłuczek silnym uderzeniem prosto w drugiego pałkarza krukonów. Potter ganiał po całym boisku przubując złapać znicz, gdy na boisku pojawili się dementorzy wtedy młody czarodziej wyczarował patronusa i osłonił się przed nimi, a w tym samym czasie złapał znicz. Rozległ się wielki okrzyk, radość uczniów była wielka może poza ślizgonami i krukonami. Owymi dementorami okazali się Draco, jago goryle i Marcus Flint. McGonagal się wściekła dała im szlaban i odebrała 50 punktów naszemu domu. Nie przejmowałam się tym, widok czwórki ślizgonów szamotających się w czarnych pelerynach był perfekcyjny. Klaskałyśmy i się uśmiechałyśmy, to był dobry mecz. Fred ściskał Harrego, drugi z bliźniaków rozglądał się po trybunach, gdy nasze spojrzenia się spotkały oboje uśmiechneliśmy sie jeszcze bardziej o ile to możliwe. Potem podszedł do Pottera.
- Idziemy Harry! Balanga! W naszym pokoju wspólnym! Zaraz!- cała grużyna opuściła boisko i wraz z innymi uczniami kierowali się do zamku.

   Przechodziłam się po korytarzach, gdy zza rogu wyszli uśmiechnięci bliżniacy, obładowani butelkami kremowego piwa i słodyczami z Miodowego królestwa. Jeden z nich wpadł na mnie i upuścił 3 z butelek. Szybko jednak ją złapałam. Przyjrzałam się chłopakowi to był Fred, podałam mu z powrotem napoje.
- Widzę że gryfoni nieźle balują. Takie zapasy z Hogsmeade.
- W końcu wygraliśmy.- odpowiedział jeden
- Może chcesz się dołączyć?- zapytał drugi
- Raczej Malfoy w waszym pokoju wspólnym to nie najlepszy pomysł, nawet na imprezie.
- A od kiedy się przejmujesz ludźmi.- powiedział George
- W zasadzis to od nigdy. Może innym razem.- powiedziałam przechodząc pomiędzy nimi i od jednego wyciągnęłam dużego lizaka.- Ale się poczęstuje. Narazie.- wróciłam do swojego dormitorium, usiadłam na łóżku. Silver przytulił się do mnie i zasnął a ja czytałam książkę. A po jakimś czasie odpłynęłam.

     Obudziło mnie szturchanie w moje ramię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

     Obudziło mnie szturchanie w moje ramię. Uchylilam powiki nade mna stała zmartwiona Anny.
- Izy Syriusz Black znowu był w  szkole.
- Co jak to?- natychmiast się ożywilam i zmartwiłam
- Wszedł do dormitorium grzyfonów. Podobno stal z niżem w ręku nad łóżkiem młodego Weaslay'a.
- Ale to też dormitorium Harrego. Jakby go chciał zabić to czemu poszedł do Rona. W ogóle jak sie tam dostał przecież trzeba znać hasło.
- Longbottom zapisał sobie hasła a potem zgubił kartkę.
- Idiota.- westchnęłam

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz