Pov: Izabel
Udałam się w odległą część zamku mało kto tu przychodzi, a ja mogę pośpiewać w spokoju. Usiadłam na schodach wierzy i zaczełam śpiewać.
- I was 19 in a white dress when you told me I'm your princess so, I played right in to your fantasy Was your good girl. So I'd sit tighy and if I don't speek, then we can't fight looked in the mirror, Now I can't believe. I forgot I was a bad bitch, trgic vreaking all the rules, 'cause they were onli habits cinderella's dead now, casket you thought your shou fit, but I..- zaśpiewałam smutnym tonem rozmyslajac nad słowami bogina zmienionego w mojego ojca.
-I forgot I was a bad bitch - uśmiechnęłam sie jak psychopatka. Teraz bedę tak jak powinnam być. Choć trochę szalona byłam zawsze. Skończyłam piosenke i zaczęłam następną.Kiedy spokojnie śpiewałam usłyszałam kroki, zdziwiło mnie to ale postanowiłam juz zajść z wieży. Zaczełam schodzić i potknęłam sie na jednym ze schodków, juź bym zaliczyła spotkanie z podłogą gdyby nie czyjaś klatka persiowa na którą wpadłam i ramiona mocno mnie łapiące. Poczułam zapach pierników i prochu do fajerwerków, szybko podnioslam wzrok i spojrzałam w czekoladowe oczy. Przede mną stał nie kto inny jak George Weasley.
- Mógłbym powiedzieć że na mnie lecisz... I to dosłownie.-kiedy się odezwał otrząsnęlam się i odepchnęlam od siebie.
- Odwal sie Weaslay.- warknęłam
- Ja tu drugi raz ratuję się przed upadkiem a ty jesteś wredna. To nie kulturalne może jakieś „dzięki" na przykład.- powiedział rozbawiony
- Co tu robisz?- spytałam zakładając ręce
-Spaceruje- odpowiedział uśmiechnięty. A ja go minęlam i szłam dalej. Nagle zatrzymała mnie ręka na ramieniu. Odwróciłam sie i spojrzałam znacząco na jego rękę, zdjął ja i zaczął.
- Dlaczego jeteś taka?
-Jaka?
-Taka, nieczuła, zimna. Wcześniej nam sie dobrze rozmawiało. Myślałem że może jednak coś sie zmieniło.
-Myślisz że mogłabym sie z toba przyjaźnić. Jesteśmy z dwóch różnych światów. To sie nie uda. Sorry ale nie wiem jak ty ale ja muszę zrobić pracę domową i wypracowanie dla Snepa.- szybko krokiem udałwm sie do dormitorum zostawiając chłopaka.
Przez następne dni było tak jakby mój ojciec chciałby. Czyli jestem wredna dla szlam i półkrwi, uczę się wspaniale i nienawidzę Weasleyów, a przynajmiej wszyscy tak to mają widzieć. Czasami się przyłapywałam na przyglądaniu się bliźniakom lub uśmiechu słysząc o wyczynach gryfonów. Za co skarcałam się w myślach, dziewczyny również mnie upominały za co jestem im wdzięczna. Tylko one wiedziały, że nie chcę być jak mój ojciec i nie przeszkadza mi status krwi mimo mojego surowego wychowania. Ale zachowuje się tak dla pozorów i świętego spokoju, no może do bliźniaków niecheć pozostaje.
Dzisiaj jest wyjście do Hogsmeade i zmierzamy z dziewczynami w stronę wyjścia z zamku. Było chłodno na dworze więc miałam na sobie sweter i kurtkę, czarne spodnie i kozaki. Tak jestem zmarźluchem. Pierwsza wyszłam z za zakrętu i wpadłam na kogoś z takim impetem że wylądowałam boleśnie na tyłku.
-Żyjesz?- usłyszałam dwa irytująco identyczne głosy. Podniosłam wzrok i stężała mi mina. Wpadłam oczywiście ma Freda i George Weasley'a .
CZYTASZ
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley
FanfictionRozdziały pojawiają się w weekendy. W wakacje, ferie oraz święta mogą pojawić się częściej. Początek - 25.08.2022 Koniec - ?? Przed korektą. Izabela Malfoy, czystokrwista ślizgonka, uczęszczająca do Hogwartu, która ma na pieńku z pewnymi bliźniakami...