66 - Śmierć Cedrika to nie przypadek

166 15 6
                                    

Pierwszą lekcją tego roku było zielarstwo, za zadanie mieliśmy nakarmić jadowite tentakule, co nie jest przyjemne. W końcu to jadowita, kolczasta, magiczna roślina zielonego koloru z silnie trującymi pnączami, które poruszały się próbując złapać ofiarę. Jad z jej kolców mógł nawet prowadzić do śmierci. Uczniom podczas zajęć z rośliną wolno było głośno przeklinać, jeśli ta próbowała ich udusić swoimi pędami podczas lekcji. Nikt nie przepadał za tą rodziną.

Właśnie niosłam pudełko z chropiankami, a Anny grubymi rękawicami ze smoczej skóry pacnęła pędy które próbowały mnie dosięgną

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Właśnie niosłam pudełko z chropiankami, a Anny grubymi rękawicami ze smoczej skóry pacnęła pędy które próbowały mnie dosięgną.
- Przerażają mnie te rośliny.- narzekała czarnowłosa.
- Wolałabym się zajmować Dyptamem.
- Przypomnisz co to za roślina? Wiesz że nie lubię tej zieleniny.
- No dobra. Dyptam to lecznicza roślina. Pobiera się z niego esencję, która służyła do gojenia ran. Sama roślina mogła też być spożywana na surowo i leczyć zarówno płytkie, jak i nieco głębsze rany.- zaczęłam tłumaczyć podając trującemu badylowi jego jedzenie.- Dyptam użyty w mieszaninie ze srebrem mógł wyleczyć ugryzienie wilkołaka. Zapobiegał wówczas wykrwawieniu się ofiary z powodu głębokiego ukąszenia, ale nie był w stanie wyleczyć wilkołaka z nabytej likantropii. Rozdrobniony dyptam był także składnikiem do uwarzenia eliksiru Wiggenowego.

- Ja myślałem że to tylko ładny kwiatek, który mama nam dawała jak chorowaliśmy.- powiedział znajomy głos za mną.
- Właśnie dlatego wam go dawała. To lekarstwo.

Spojrzałam na bliźniaków którzy unikali pnącz jak mogli, ale nie wychodziło im to zbyt dobrze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Spojrzałam na bliźniaków którzy unikali pnącz jak mogli, ale nie wychodziło im to zbyt dobrze.
- Nawet w ogrodzie mieliśmy kilka sadzonek. Mama uczyła mnie jak go hodować i chyba się przyda patrząc na wasze ręce.- dłonie i nadgarstki bliźniaków były poranione przez kolce, a Freda roślina nadal mocno oplatała na przedramieniu. Wcisnęłam Anny pudełko i podeszłam do rudzielców. Stanęłam przed George'm, roślinę dokuczającą jego bratu trzepnełam po liściach, co poskutkowało uwolnieniem ręki. Po czym wróciłam do przyjaciółki.

- Zauważyłaś że na zielarstwie nie jest już tak wesoło.
- To przez Diggoryego.- stwierdziłam - Umiał się śmiać nawet jak rok temu urzeralismy się z tymi chwastami.
- Przy przesadzaniu roślin przynosił nam doniczki i pomagał z workami ziemi, żeby nie dźwigać. Był dżentelmenem.
- Nie ma jednego chłopaka, którego nie znaliśmy. Po prostu widywaliśmy w szkole i chodziliśmy razem na zajęcia. Był tym lalusiem za którym uganiały się dziewczyny, a jednak jest bez niego jakoś pusto.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz