44 - Co z nami?

259 11 5
                                    

Od kilku dni chodzę jak w zegarku, dzisiaj wieczorem będzie ostatnie, trzecie zadanie. Obecnie siedzę z Harrym i Ronem na śniadaniu, no cóż Hermiona gdzieś pobiegła.

Przez najbliższy czas opanowała mnie nerwica i jestem strasznie nerwowa, co łączy się z tym że ludzi omijają mnie szerokim łukiem i nie przeszkadza mi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przez najbliższy czas opanowała mnie nerwica i jestem strasznie nerwowa, co łączy się z tym że ludzi omijają mnie szerokim łukiem i nie przeszkadza mi. Podeszła do nas Profesor McGonagal.
- Potter, po śniadaniu wszyscy reprezentanci zbiera się w bocznej komnacie - oznajmiła

- Ale przecież zadanie czeka nas dopiero wieczorem- zawołał Harry, nie trafiając łyżką do ust i brudząc sobie szatę jajecznicą.

-Jestem tego świadoma - powiedziała chłodno profesor McGonagall.-  Jak wiesz, zaproszono rodziny reprezentantów, żeby mogły obserwować wasze zmagania. Po śniadaniu możecie się z nimi przywitać.

I odeszła, a Harry gapił się na nią, kompletnie oszolomiony.

- Chyba się nie spodziewa, że przyjadą tu Dursleyowie, co?- zapytał w końcu Rona
- A skąd mam wiedzieć?
- Ron nie bądź śmieszny. Mugole nie mogą wejść na teren Hogwartu
- Racja. Harry, muszę lecieć, bo spóźnię się na egzamin u Binnsa. Zobaczymy się później, Izabel.

Skończyliśmy z Harrym śniadanie w opustoszałej sali. Zobaczyliśmy, jak Fleur Delacour podnosi się od stołu Krukonów i razem z Cedrikiem zmierza ku bocznej komnacie. Wkrótce potem powłókl się w tamtą stronę Krum, kołysząc się jak kaczka. Harry nie ruszał się z miejsca. Kiedy jednak w końcu wstał, zamierzając pójść do biblio reki powtórzyć sobie trochę zaklęć, bo ja mam okienko i od pewnego czasu pomagam w nauce zaklęć, które pomogą mu w zadaniu, drzwi bocznej komnaty otworzyły się i Cedrik wysunął przez nie głowę.

- Harry, chodź szybko, czekają na ciebie.- Harry'ego zatkało.
- Izy mogłabyś pójść ze mną?
- Jasne.- Przeszliśmy przez Wielką Salę, otworzył drzwi bocznej komnary. Weszadł do środka, za to ja oparłam się o framugę drzwi

Cedrik i jego rodzice stali tuż przy drzwiach. Wikror Krum stał w kącie, rozmawiając szybko po bulgarsku z ciem- nowłosą kobietą, jego matką, i smagłym mężczyzną, jego ojcem. Ten haczykowaty nos odziedziczył po nim. Po dru giej stronie komnaty Fleur szczebiotala po francusku ze swoją matką. Jej młodsza siostra, Gabrielle, trzymała matkę za rękę. Pomachała Harry'emu, a on pomachał do niej. A potem dostrzegliśmy panią Weasley i Billa, stojących przed kominkiem i uśmiechających się do niego szeroko.

- Niespodzianka!-  zawołała rozpromieniona pani Weasley, kiedy i on uśmiechnął się na ich widok i szybko do nich poszedł. - Pomyślałam sobie, że przyjedziemypopatrzymy na ciebie, Harry!- Pochyliła się i ucalowała go w policzek.

- No jak, dobrze się czujesz? -zapytał Bill, szczerząc do Harry'ego zęby i ściskając mu rękę. - Charlie też chciał przyjechać, ale nie dali mu wolnego. Mówił, że byłeś niesamowity w potyczce z tym rogogonem.

Zauważyłam, że Fleur Delacour zerka na Billa z ciekawością ponad ramieniem matki. Mogłabym się założycie nie ma nic przeciwko jego długim włosom i kolczykom z klów.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz