3 - zgubiony kot

449 21 3
                                    

Pov: Izabel
Leżałam w skrzydle szpitalnym godzinę i już miałam dosyć. Usłyszałam jakieś głosy i śmiechy do głowy mi przyszły dwie osoby, które właśnie weszły przez drzwi.
- Jezu Izy jak się czujesz?- z prawej podeszła Anny.
-Jest bardzo źle?- spytała Oliv po mojej lewej.
- Lepiej, jest znacznie lepiej. A ty się już nie odzywaj wiedźmo bo w wróżbiarstwie jesteś lepsza od Trelawney. Złamałam nogę i miotłe.- zarzuciłam czarnowłosej Logan. Z tęgą miną spojrzałam na obie dziewczyny po czym roześmiałyśmy się.
- Nie złość się. Chciałyśmy nawet przyprowadzić ci tego sierścicha ale nigdzie nie możemy go znaleźć.
- Pewnie próbuje cię znaleźć.- tłumaczy Anny.
- Lepiej żeby się szybko znalazł, Silver nie powinien się włączyć po zamku.
- Znajdziemy go- odpowiedziały jednocześnie. Pożegnały się i ruszyły na zajęcia.

Po zajęciach
-Ale mówię z profesorem Lupinem jest coś nie tak.- powiedziałam poirytowana
- Nie przesadzaj Izy.
- Nie przesadzam facet znika równo na dzień i to zawsze w pełnie, te wszystkie blizny, zadrapania. O i słyszałam od Draco że kiedy Potter miał walczyć z boginem zmienił się w dementora, profesor zasłonił go i wtedy bogiń zmienił się w księżyc w pełni.-argumentowałam zirytowana i znudzona brakiem spostrzegawczości u przyjaciółek.
- I co to wszystko ma wspólnego?- Zapytała Oliv
- Aaa pomyślcie, znika zawsze w dzień pełni, wraca podrapany i jego największy strach - księżyc.- zaczęłam tłumaczyć szeptem i zatrzymałam się więżąc w intelekt dziewczy. Te tylko spojrzały na mnie z niezrozumieniem.
-Wilokłak, profesor Lupin jest wilkołakiem!- krzyknęłam cicho by nikt inny nie usłyszał. One spojrzały na mnie ze zrozumieniem i szokiem.
- Dobra porozmawiamy o tym kiedy indziej idźcie już lepiej bo jeszcze Filch was złapie.-pożegnałyśmy się i dziewczyny udały sie do dormitorium.

Pov: George
Właśnie wraz z Lee i Fredem wracamy z gabinetu woźnago śmiejąc się z kawału, który mu zrobilośmy. Jesteśmy wlaśnie przy portrecie grubej damy, gdy usłyszeliśmy miałczenie. Jordan podskoczył ze strachu że to może być pani Norris. Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy białego, puszystego kota o niebieskich oczach.

 Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy białego, puszystego kota o niebieskich oczach

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Fred przykucnoł i podrapał go za uchem, a ten radośnie zamruczał.
- Ciekawe skąd sie tu wziął.- powiedział mój bliźniak. A potem mnie olśniło czyj to może być pupil.
- Ja chyba wiem. To kot Malfoy, widzialem jak jej przyjaciólki go szukały.- spojrzałem na kota i pomyślałem że skoro go szukały cały dzień to zapewne Izabel sie o niego martwiła, poza tym nie powinien tak łazić po szkole. Podeszłem do kocura i wziołem go na ręcę po czym ruszyłem w kierunku skrzydła szpitalnego.
- A ty gdzie sie wybierasz?- zapytał mój bloźniak zatrzymałem się i odwróciłem.
- No zanieść go Malfoy.
- Do szpitala?
- Tak.
- Okej, tylko uważaj na Filcha bo się pewnie wkurzył.- roześmiał się fred
- Jasne.- odpowiedziałem szybko i poszedłem do dziewczyny.

Wszedłem do skrzydła szpitalnego, wszyscy uczniowie tam przebywający spali, no może poza pewną ślizgonką. Podeszłem do jej łóżka i spojrzała zdezorientowana. Kot był schowany pod moją granatową bluzą i siedział spokojnie, przynajmiwj mnie nie podrapał.
- Hej, jak się czujesz? - przywitalem sie z dziewczyną.
- Ee hej, dobrze. Ale co tu robisz, troche puźno na odwiedziny.- odpowiedziała niepewnie
- Cóż znalazłem po drodze do dormitorium coś co należy chyba do ciebie. - powiedziałem i jak na zawołanie z za lekko rozsuniętej bluzy kot wystawił głowę i spojrzał na swoją właścicielkę. Jej twarz od razu sie rozpromieniła i posłała mi uśmiech.
- Silver. Ale gdzie go....jak...- wziała futrzaka na ręce i zaczela sie uroczo jąkać i pięknie uśmiechać. Kocham jej uśmiech. Co ty wcale tak nie miślisz. To Malfoy weź sie w garść chłopie.
- Pomyślałem że lepiej będzie jak zostanie z tobą niż na przykład zrobił kociaki pani Norris.- roześmiałem się, a ona za mną tuląc kota.
- Tak, choć zastanawiam sie czy Filch byłby zadowolony z nowych podopiecznych czy wypatroszył mojego kocura.
- Moim zdaniem by pozbawial go męskiego atrybutu.- rzuciłem na co ona jeszcze bardziej się roześmiała.
- Lepiej juz idź bo jak cię woźny złapie może na tobie zastosować nową karę.
- Wolałbym nie. Do zobaczenia Izabel.
- Do zobaczenia.- pożegnała się a ja udalem się do swojevo dormitorum. Zauważyłem że Fred śpi wiec po cichaczu zamknąłem drzwi. Ruszyłem do szafy po piżamę i wtedy usłyszałem głos brata.
- Co tak długo? Księżniczka cię zatrzymała.- zaśmiał się.
- W zasadzie to tak. Rozmawialiśmy trochę.
- I  co?
- Plan zaczyna działać.
- Super skoro chcesz się z nią przyjaźnic niech ci będzie. Tylko sie nie zakochaj, nikt nie zniesie chyba Malfoy w naszej rodzinie.- Fred zaczął sie śmiać a ja rzuciłem w niego poduszką i poszedłem do łazienki sie przebrać i poszedłam spać.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz