102 - Profesor Snape

46 3 0
                                    

Wybaczcie tak długą przerwę od rozdziałów ale nie miałam czasu nawet o tym myśleć. Kolejny rok szkolny się kończy a ja miałam egzaminy do zdania. Mogę obiecać że w wakacje z pewnością będą się pojawiały następne części historii, a może i coś nowego kto wie.

______________________________________

Pov: Narrator

Otworzyły się drzwi klasy i na korytarz wyszedł Snape, z ziemistą twarzą, jak zwykle obramowaną kurtyną tłustych czarnych włosów. W ogonku zrobiło się cicho.
- Do środka - rzucił krótko.
Harry rozejrzał się, kiedy weszli. Snape już odcisnął na wnętrzu swoje piętno: klasa była jeszcze bardziej ponura niż zwykłe, zasłony na wszystkich oknach zasunięte, świece zapalone. Na ścianach wisiały nowe obrazy, przedstawiające przeważnie ludzi o twarzach wykrzywionych bólem, z okropnymi ranami lub dziwnie powykręcanymi członkami. Nikt się nie odezwał, kiedy usiedli, popatrując na te mroczne, makabryczne sceny.
- Nie kazałem wam wyjmować podręczników - powiedział Snape, kiedy zamknął drzwi i stanął za pulpitem. Hermiona szybko wrzuciła swój egzemplarz ,,Konfrontacji z bezimiennymi" do torby, którą ukradkiem wsunęła pod krzesło.
- Chcę wam coś powiedzieć i żądam bezwzględnej uwagi. - Jego czarne oczy omiotły uniesione twarze, zatrzymując się o ułamek sekundy dłużej na twarzy Harry'ego.
- Mieliście już chyba pięciu nauczycieli tego przedmioru.

,,Chyba... Tak jakbyś nie obserwował przyjścia i odejścia każdego z nich, Snape, mając nadzieję, że w końcu tobie to przypadnie", pomyślał Harry z pogardą.

- To całkiem naturalne, że każdy z tych nauczycieli miał swoje własne metody i priorytety. Biorąc jednak pod uwagę to całe zamieszanie, jestem zaskoczony, że tak wielu z was udołało wyskrobać suma z tego przedmiotu. I będę jeszcze bardziej zaskoczony, jeśli na poziomie owutemu wszyscy wytrzymają do końca, bo będzie to wymagało o wiele więcej pracy i zaangażowania.

Zaczął się przechadzać wzdłuż ścian klasy, wszyscy wyciągali szyje, żeby nie stracić go z oczu.
- Czarna magia to mnogość najróżniejszych środkó agresji, zmiennych jak kameleon i odwiecznych jak zło i dobro. Walka z nimi przypomina walkę z wielogłowym potworem: utniesz mu jedną głowę, a natychmiast wyrośnie inna, jeszcze groźniejsza i sprytniejsza. To, z czym przy chodzi nam walczyć, nigdy nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianom, jest niezniszczalne.

 To, z czym przy chodzi nam walczyć, nigdy nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianom, jest niezniszczalne

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Harry wpatrywał się w Snape'a. Na pewno czym innym jest respekt wobec czarnej magii jako groźnego przeciwnika, a czym innym mówienie o niej z tak pieszczotliwą nutą w głosie, jak to czynił Snape...
- Wasza obrona - mówił Snape, trochę podnosząc głos - musi więc być równie elastyczna i wymyślna jak agresja czarnej magii, którą zamierzacie złamać. Te obrazy - wskazał na kilka, koło których przechodził - dają pewne wyobrażenie, co się dzieje z tymi, którym to się nie udało. Oto na przykład zaklęcie Cruciatus - machnął ręką w stronę czarownicy wrzeszczącej w agonii, - Pocałunek Dementora - czarodziej z oczami w słup leżący bezwładnie pod ścianą - czy nieudany pojedynek z inferiusem - krwawa masa na ziemi.
- A więc pojawił się już jakiś inferius? - zapytała Parvati Patil piskliwym głosem. - Już na pewno wiadomo, że on ich używa?
- Czarny Pan używał już inferiusów w przeszłości -rzekł Snape - a to oznacza, że trzeba być przgotowanym na ich ponowne użycie.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz