Pov: Izabel
Siedziałam w kuchni z kubkiem kawy i przewijałam strony książki. W czajniku bulgotała woda a na palniku stała patelnia z jajkami sadzonymi. Czekałam aż zadzwonią budziki bliźniaków które sama kupiłam i nastawiałam. Potrafiliby zaspać nawet do własnego sklepu więc budziłam ich i robiłam im śniadanie.
Dźwięk budzika był tak głośny że po nim można było usłyszeć jak ciała przestraszonych chłopaków spadają z łóżek. Fred wychylił się ze swojego pokoju a George oparł się o drzwi naszego.
- Nienawidzę cię..- mruknął zaspany Fred.
- Zrobiłam wam śniadanie i kawę. - przekręciłam następną stroną.
- Kocham cię.. - powiedział George podchodząc do stołu i całując mnie w policzek. - Była już poczta?
- Nie. A czekasz na coś?
- Tak tylko pytam. Dziewczyn dawno u nas nie było, Fred chyba zdążył się ztęsknić.
- Nie wydaje mi się. Oliv kupiła sobie mieszkanie dwa tygodnie temu i Fred z pewnością zwiedzał jej sypialnię.
- Ja tu siedzę.
- Nie da się nie zauważyć bracie.
Przez okno wleciał Zeus. Odebrałam od niego kilka listów i Proroka codziennego. Co prawda to sowa mojego brata czasem sama z siebie przynosi moją pocztę. Dałam mu zbożowe ciastko a ten odleciał.
- Czemu tu ciągle przylatuje? - zapytał Fred
- Bo to sowa pocztowa. Przynosi listy jakbyś nie wiedział. - mruknęła i rozłożyłam Proroka.
- Jest coś ciekawego? - George spojrzał na mnie znad talerza.
- Niezbyt.. o tu jest wasz tata... W porządku, nic mu się nie stało. dodałam szybko, widząc zaniepokojone miny rudzielców. - Piszą tylko, że był w domu Malfoyów. Drugie przeszukanie rezydencji Śmierciożercy nie przyniosło żadnych rezultatów. Artur Weasley z Biura Wykrywania i Konfiskaty Falszywych Zaklęć Obronnych i Środków Ochrony Osobistej powiedział, że jego zespół otrzymał poufną informację. No ciekawi mnie od kogo. - prychnęłam - ojciec na potęgę pozbywał się wszystkich rzeczy związanych z czarnym panem. Poza tym w dworze jest tyle zakamarków, podziemi i dziwnych miejsc że aurorzy mogą sobie szukać latami. - zamknęłam gazetę i zaczęłam przeglądać koperty. Anny, Oliv, Hermiona.. I Draco.. dawno nie przesyłał mi listu.
- Może powinnaś powiedzieć o wszystkich tych miejscach tacie.. w końcu ty tam mieszkałaś i będziesz wiedzieć najlepiej. - stwierdził niepewnie George westchnęłam i odłożyłam listy.
- Już Mówiłam ale nie na wiele się to zdało. Nie odkryłam wszystkich tajemnic dworu, jest stary i mroczny.Otworzyłam list od brata i szybko go przeczytałam. Obiecałam mu pomoc kiedy będzie potrzebowała ale eliksir wielosokowy?
- Niedługo skończy się zapas amortencji w cud miód czarownicy.
- No to pójdę na zakupy i zrobię następną partię. - przy okazji kupię składniki na eliksir dla Draco. Mam nadzieję że nie potrzebuje go teraz bo ten przeklęty wywar robi się miesiąc. Teoretycznie powinien sam umieć to zrobić w końcu jest na szustym roku. No ale ma na głowie..
- Izabel?! - krzyknęli jednocześnie a ja aż podskoczyłam na krzesełku.
- co?
- Zamyśliłaś się..
- I to bardzo, nie zauważyłaś nawet że wychodzimy. - spojrzałam na ubranych w garnitury rudzielców.
- A tak, miłej pracy. - mruknęłam.Czasami czułam się samotna choć często pomagałam bliźniakom w sklepie i widywałam się z państwem Weasley to tęskniłam za innymi przyjaciółmi. Dziewczyn nie widziałam kilka miesięcy, dla bezpieczeństwa przesyłałyśmy sobie listy zamiast się spotykać. Dobijało mnie to siedzenie na Pokątnej.
Nagle przez okno wleciała kolejna sowa biała bardzo znajoma.. sowa rodziców. Trzymała list w dziobie. Nigdy jej nie lubiłam bo zawsze dziobała mnie po palcach. Ostrożnie wzięłam list a ta szybko wyleciała.Na kopercie nie było nic nadzwyczajnego, rozerwałam ją i rozłożyłam list. Był od mamy.. chciała się spotkać w neutralnym miejscu w parku Hyde o jedenastej. Spojrzałam na zegarek w pół do dziesiątej. Zdążę zrobić zakupy na eliksiry a potem pójdę się z nią spotkać. Założyłam płaszcz, włożyłam różdżkę i portfel do kieszeni. Wychodząc oznajmiłam jeszcze chłopakom że idę na zakupy.
Składniki na amorentencje nie są zawsze tak łatwo dostępne. Wcześniej zapisałam sobie je wszystkie.
owoce wilczej jagody,
owoce dzikiej róży,
krw jednorożca,
pancerzyków chitynowych,
sproszkowana perła,
szmaciak gałęzisty,
kłącza arniki,
serce krokodyla,
opiumCóż z eliksirem wielosokowym było znacznie gorzej. Eliksir miłosny zaczęłam robić hurtowo do sklepu za to ten nigdy nie ważyłam poza szkołą. A składniki wypisałam ze starego podręcznika
Ślaz
Rdest ptasi
Muchy siatkoskrzydłe
Pijawki
Sproszkowany róg dwurożca
Muchy siatkoskrzydłe
Skórka boomslanga
Odrobina tego, w kogo chce się zamienićO ostatni składnik się nie martwię niech Draco dodaje sobie tam co chce, ale dalej zobowiązałam się do pomocy mu. Niezależnie od sposobu warzenia, eliksir wielosokowy wymaga dobrego przygotowania przed rozpoczęciem sporządzania go. Przykładowo: muchy siatkoskrzydłe muszą zostać uwarzone na dwadzieścia jeden dni przed dodaniem ich do eliksiru. Ślaz trzeba zebrać w czasie pełni księżyca. Cały proces warzenia trwa przez jeden miesiąc.
Gdy wróciłam do domu odstawiłam wszystkie paczki i portfel. Została ze mną tylko różdżka. Za kilka minut miała być jedenasta. Deportowałam się na ulicę blisko parku w miejscu gdzie mugole nie mogli mnie zobaczyć. Na ławce siedziała gustownie ubrana kobieta. O wiele chudsza i z nowymi zmarszczkami ale tak na prawdę wiele się nie zmieniła. Podeszłam do niej a ta wstała.
- Izabel.. ja nie wiedziałam czy w ogóle przyjdziesz.
- Ale przyszłam. O czym chciałaś porozmawiać.
- Ja.. sama nie wiem co robić. Ale na pewno nie chciałam rozstać się z tobą w takich okolicznościach i nigdy nie przeprosić. Nigdy nie chciałam dla ciebie źle.. dla was. Jestem waszą matką a czuję że zawiodłam.. Tak strasznie przepraszam.- zaczęła łkać a ja szybko ją przytuliłam. Nieznosiłam patrzeć jak mama płacze.
- A ja nigdy nie byłam na ciebie o to zła. Na ojca tak ale nie na ciebie i choć ten mały wredny goblin mnie często irytował na niego też bym nie umiała.
- Czy ty i Draco..?
- Piszemy do siebie i rozmawialiśmy. Ja wiem o wszystkim mamo.
- A czy oni wiedzą?
- Nie.. - westchnęłam odsuwając się i siadając na ławce. - Gdybym powiedziała Potter już dawno zrobiłby obławę na Draco. Ale czasem ciężko jest nie mówić nic George'owi.
- Jak jest między wami?- zapytała siadając obok.
- Dobrze jak na te czasy. Bliźniacy pracują i wiesz że całkiem im wyszedł ten biznes. Ja co prawda większość czasu przesiedzę w domu ale jest dobrze. George mnie kocha a ja jego. To chyba najważniejsze. - uśmiechnęłam się to matki
- Cieszę się. - odwzajemniłam uśmiech - i cieszę się że mi wybaczyłaś.
- Kiedy będzie po wszystkim wszystko się zmieni wierzę w to.
Ostatnio nawet odwiedziłam wujka.
Zaśmiała się cicho.
- Dalej nazywasz Severusa wujkiem?
- Nigdy mi tego nie zakazał a przynajmniej nie kiedy jesteśmy sami. Wyobrażasz sobie miny uczniów gdyby to usłyszeli. - zasmiałyśmy się razem.
- Myślę że on to lubi.. bycie twoim wujkim. Czuję się potrzebny i ważny dla ciebie.
- Ja też to lubię.. - spojrzałam na zegarek na ręku i wstałam z ławki - wybacz mamo ale muszę się zbierać. Chłopakom kończy się eliksir a ja go miałam robić.. - szybko uściskałam mamę - pa
- Do zobaczenia.
CZYTASZ
My nie lubimy Gryfonów / George Weasley
FanficRozdziały pojawiają się w weekendy. W wakacje, ferie oraz święta mogą pojawić się częściej. Początek - 25.08.2022 Koniec - ?? Przed korektą. Izabela Malfoy, czystokrwista ślizgonka, uczęszczająca do Hogwartu, która ma na pieńku z pewnymi bliźniakami...