11 - nocny marek

333 18 4
                                    

Tydzień po sylwestrze uczniowie wrócili do szkoły i nauki. Wrócili również do rozrywek, a konkretniej to Quidditcha. Dzisiaj był mecz między Ravenclow a Slytherinem. Wygraliśmy z małą przewagą, co usieszyło gryfonów. Po przegranej z puchonami teraz mają szanse na puchar. A co idzi będą mieli intensywne treningi. Nie będę musiała oglądać tych rudzielców. Odbywa się właśnie impreza z okazji wygranej, ale nie mam ochoty się bawić. Przekonałam dziewczyny by się mną nie przejmowały i poszły na imprezę, a ja siedzę na dziedzińcu. Jakoś nie przejmowałam się chłodem, czy możliwym szlabanem w końcu jest cisza nocna. Nuciłam sobie gdy zobaczyłam cienie dwóch postaci. Szczerze mówiąc przestraszyłam się bo zbliżyli się bezszelestnie. Wstałam jak poparzona, odwróciłam się przodem do postaci i niefortunnie się potknęłam przez co upadłam na tyłek. Wtedy usłyszałam ten śmiech i nie wiem czy mam również się śmieć z mojej niezdarności, czy zamordować bliźniaków za tą zniewagę.

Pov: George
Szlajaliśmy się po zamku szukając ewentualnych miejsc na półapki. Przechodziliśmy korytarzem przy dziedzińcu. Gdzieś na śniegu siedziała dziewczyna, patrzyła w niebo i nuciła. Klepnęłam brata w ramie i pokazałem osobę w którą cały czas się wpatrywałem. Zaczeliśmy do niej podchodzić a ja przyjżałem się lepiej. Była ubrana w czarne jeansy i czarnę bluzę z kapturem. Siedziała do nas tyłem i choć kaptur był założony na jej głowę, wiatr delikatnie rozwiewał włosy jasne jak śnieg. Już wiem co to za dziewczyna. Staneliśmy za nią a ona sie przestraszyła i przewróciła. Zaśmieliśmy się z bratem. Nieczęsto widzi się przestraszoną Malfoy. Po chwili jednak mordowała nas wzrokiem.
- Aż tacy jesteśmy straszni?- podałem dłoń dziewczynie.
- Jak dla mnie to najwyżej śmieszni.- odpowiedziała z grobową miną.
- Powodzenia Georgey- szepnął mi na ucho Fred i biegem ruszył do zamku.
- Zdrajca
- Świat jest okrutny, nawet braciom nie można ufać- powiedziała ale tym razem uśmiechem. Spojrzałem na nią znowu i zastanowiłem się jak ona mogła tu siedziać i przez jaki czas. Ja byłem ubrany bardzo ciepło a ona w bluzie.
- Nie jest ci zimno?
- Przyzwyczaiłam się do zimna. W lochach jest zimno, a w domu niczym sie to nie różni, temperaturą czy atmosferą. Ty za to chyba nie marzniesz.- spojżała w dół a ja zorientowałem sie że nie póściłem jej lodowatej dłoni. Szybko się otrząsnołem i zawstydzony podrapałem po karku. Zdjołem swoją bluzę i zarzuciłem na jej ramiona. Uśmiechnołem się rozbawiony. Uroczo wyglądała w niej, sięgała jej do połowy uda choć dziewczyna nie była niska. Izabel spojrzała na mnie zdziwiona.
- Więc przyzwyczaj się do ciepła, śnierzynko.- uśmiechnąłem się do niej, a dziewczyna podeszła do murka i usiadła. Zrobiłam to samo, czując ten sam zapach zimy którym się otaczała.
- Dlaczego nie jesteś na imprezie tylko sama na dworzu?
- Nie mam ochoty na towarzystwo rozwydrzonych i pijanych dzieciaków- odpowiedziałam dalej patrząc w niebo, na których migotały gwiazdy.
- A masz ochotę na towarzystwo wkurzającego rudzielca.- zapytałem niepewnie, Malfoy tylko na mnie spojrzała i delikatnie się uśmiechnęła. Dalej podziwialiśmy gwiazdy. Spojrzałem na zegarek była 1.57. Siedzimy tu trzy godziny?!
- Hej Izabel chyba powinniśmy sie zbierać. Jest druga a jeśli chcemy być żywi jutro rano to chyba czas iść spać.
- Jasne.
- No to do jutro.- powiedziałem i ruszyłem w kierunku zamku.
- Do jutra.- usłyszałem i z wielkim uśmiechem wróciłem do wieży. Otworzyłem drzwi do naszego pokoju i zobaczyłem Freda siedzącego na łużku.
- Coś długo cię nie było i wracasz cały roześmiany. I gdzie twoja bluza?- brat był widocznie zaiterasowany, ale nie dziwie mu się. A teraz do mnie doszło że Izabel została w mojej bluzie.
- Siedzieliśmy na dziedzińcu. Zamieniliśmy pare zdań, a wcześniej oddałem jej bluzę i tak jakoś wyszło że o tym zapomniałem i ona ma ja ze sobą.- powiedziałem uśmiechnięty i rzuciłem się na łóżko
- Oj chyba plan idzie aż za dobrze.
- O co ci chodzi?- zapytałem nie rozumiejąc o czym mówi brat
- Chciałeś się z nią zaprzyjaźnić, a nie w niej bujać.
- Ale ja sie w niej nie bujam.- odpowiedziałem od razu. Racja dziewczyna miała coś w sobie i było na co popatrzeć, ale żeby się w niej zakochać. Nie, nie, nie.
- Dobra ale zobaczysz jeszcze że miałem rację.- zaśmiał się a ja poszedłem do łaziemki wykompać się.

My nie lubimy Gryfonów / George Weasley Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz