52 - O czym myślisz?

958 76 10
                                    

Wyszedłem z bloku rozglądając się za Igorem. Nie było po nim śladu. Udałem się na drugą stronę - dalej nic. Poszedłem dwa bloki dalej. Na ławce siedział Bugajczyk wycierając krew lecącą z jego nosa. Usiadłem obok niego.

- Czego kurwa chcesz? - warknął na mnie unikając kontaktu wzrokowego.

- Co Ty odpierdalasz? Jesteś z siebie dumny? - zapytałem nie mając już do niego siły.

- Odpierdol się. - powiedział nie zwracając uwagi na nic wokół siebie.

- Jak chcesz Bugajczyk. Nie będę Cię błagał, żebyś przemyślał parę spraw. Myślałem, że zmądrzałeś. Że kochasz Judytę i chcesz z nią założyć normalną, szczęśliwą rodzinę. Jednak chyba wolisz dragi, ruchanie panienek i zgony. Twój wybór. - powiedziałem mu wszystko to, co męczyło mnie od kilku dni.

Wstałem bez słowa udając się w kierunku swojego mieszkania. Po chwili byłem już w mieszkaniu. Spojrzałem na Anetę trzymającą na rękach naszego synka. Uśmiechnąłem się podchodząc do nich. Uśmiechnąłem się siadając obok nich.

Wziąłem na ręce Doriana rozmawiając do niego. Zaczął się cieszyć i machać rączkami. Objąłem ramieniem Anetę mając w swoich rękach cały swój świat. Moją małą rodzinkę.

JUDYTA POV.

Obudziłam się przykryta kołdrą w obcym mieszkaniu. Usiadłam jak poparzona rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy zobaczyłam siedzącego na fotelu w kącie pokoju Adama odetchnęłam z ulgą. Spojrzałam na niego na co chłopak podszedł do mnie i usiadł na brzegu łóżka.

- Jak się czujesz? - zapytał patrząc na mnie z troską.

- Lepiej, dziękuję. - powiedziałam wstając z łóżka po czym cicho westchnęłam.

- O czym myślisz? - zapytał szatyn patrząc na mnie.

- Muszę iść do domu. Muszę porozmawiać z Igorem. - powiedziałam udając się w kierunku wyjścia z sypialni.

- Pójdę z Tobą. Nie wiadomo co mu odbije. - zaproponował idąc za mną.

- Okej. - wzruszyłam bezradnie ramionami ubierając swoje trampki.

Wyszliśmy z mieszkania. Gdy byliśmy już pod blokiem stanęłam przed klatką nie mając odwagi wejść do środka. Wypuściłam z ust powietrze siadając na chodniku. Wyjęłam z kieszeni paczkę fajek, z której wyjęłam jedną i ją odpaliłam.

Podałam je chłopakowi na co sam odpalił szluga. Siedzieliśmy bez słowa zaciągając się używką. Gdy skończyliśmy palić wstałam z ziemi i otworzyłam drzwi kluczem. Udaliśmy się do windy, którą wjechaliśmy na piąte piętro. Podeszłam do drzwi prowadzących do mieszkania i spojrzałam na Adama zrezygnowana.

- Nie musisz tam iść przecież. - odparł wzruszając ramionami na co westchnęłam pod nosem.

- Muszę. Muszę się dowiedzieć co mu odpierdala. - wzruszyłam ramionami wchodząc do pomieszczenia.

Rozejrzałam się po mieszkaniu. Ani śladu Igora. Usiadłam zrezygnowana na kanapie w salonie nie mając już siły myśleć nad tym wszystkim.

Wyjęłam z kieszeni bluzy telefon. Zaczęłam dzwonić do wszystkich po kolei z zapytaniem czy wiedzą gdzie jest Igor. Najpierw zadzwoniłam do Dawida - stwierdził, że się nie odzywał do niego od kilku dni. Okej, może Kacper. Gdy w końcu odebrał usłyszałam dokładnie to samo.

- Kurwa. - zaklnęłam pod nosem nie wiedząc co mam dalej robić.

Zachował się jak zachował. Zaczął ćpać, tyle już wszyscy wiemy. Czemu zaczął to robić? Co mu strzeliło do głowy? Przecież było już wszystko w porządku. Wszystko zaczęło się układać. Myślałam, że zmądrzał i na dobre przestał brać to gówno. Wszystko rozumiem. Ale ćpanie to nie wyjście z trudnej sytuacji. Zaczął planować przyszłość ze mną.. Nagle wszystko przestało się liczyć? Poszło się jebać?

Zadzwoniłam jeszcze do Adriana. Gdy opowiedział mi o całej sytuacji poczułam się jakbym dostała czymś w twarz. Nie mogę uwierzyć co się stało z moim Igorem. Kochanym, opiekuńczym Igorem..

IGOR POV.

Siedziałem na tej ławce już z godzinę. Od kilku minut strasznie boli mnie głowa i zrobiłem się senny, jednak nie zamierzałem spać na tej ławce jak ostatni menel.

Miałem dziwne schizy i bałem się jak nigdy, słysząc kroki za mną w alejce obok. Było tylko jedno wytłumaczenie tego - amfa ze mnie schodziła. A to oznacza jedno - zaraz zaćpam znowu. Dlaczego? Teraz do mnie dotarło co tak naprawdę zrobiłem, do czego się posunąłem i to wszystko dlatego, że znów zacząłem brać to ścierwo.

Nie chciałem tego.. chciałem tylko zostać ojcem.. Być tatą dla tego małego szkraba, którego matką byłaby kobieta, którą kocham ponad wszystko na świecie. Teraz sam nie mogłem uwierzyć w to, co mówię. Kocham ją? Naprawdę ją kocham? Prawie zgwałciłem ją i to samo chciałem zrobić jej najlepszej przyjaciółce i żonie mojego jedynego prawdziwego kumpla. Jestem zerem. Nic nie wartym śmieciem. Skrzywdziłem ich jak nigdy nikogo. A Judytę? To szczególnie.. Ona teraz cierpi, a ja nie potrafię z tym żyć tym bardziej, że cierpi przeze mnie.

Chciałbym wrócić do domu, jednak nie mogę tego zrobić, po prostu boję się. Pierwszy raz w życiu boję się i jest mi wstyd jak nigdy wcześniej, za to, co zrobiłem. Chciałbym bardzo zobaczyć Judytę. Porozmawiać z nią i wszystko jej wyjaśnić, powiedzieć, że żałuję i, że ją kocham. Problem polega na tym, że ona nie będzie chciała. Na pewno nie chce już mnie znać i wcale jej się nie dziwię. Nie zasługuję na kogoś takiego jak ona, tylko ją krzywdzę.

Wstałem z ławki i udałem się do pierwszego lepszego monopolowego, w którym kupiłem litra czystej. Miałem w głowie za dużo myśli. Chciałem przestać myśleć o tym wszystkim najlepiej na dobre, zachlać się i nie czuć już nic.

Poszedłem do parku, w którym kiedyś przesiadywaliśmy z Borowskim. Usiadłem na jednej z ławek i zacząłem pić. Wypiłem już trochę alkoholu z butelki, gdy moim oczom ukazał się znany mi facet. Diler. Moje oczy zabłyszczały. Sprawdziłem ile jeszcze zostało mi kasy. Okazało się, że wystarczająco dużo. Podszedłem do niego i zagadałem.

- Ej, Ty. - pociągnąłem go za ramię , a on odwrócił się w moją stronę - Masz coś?

- Zależy. - burknął do mnie patrząc w moim kierunku.

- Od czego? - zapytałem drapiąc się po karku.

- Od Twojego budżetu. Nie znamy się od dziś Bugajczyk, znasz zasady. - uniósł brwi do góry przyglądając mi się. - Swoją drogą, źle wyglądasz, powinieneś się ogarnąć. - wytknął mnie palcem.

- Tyle starczy? - zapytałem pokazując mu ile mam przy sobie hajsu.

- Niech Ci będzie. - westchnął po czym wziął ode mnie pieniądze, a do ręki wcisnął mi torebkę z białym proszkiem zamykając go w mojej dłoni.

_____________________________________
Dziękuję Wam za 8k wyświetleń❤

NEXT🔜

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz