89 - Pokażesz oczy?

828 62 4
                                    

KOLEJNEGO DNIA.

- To już wszystko? - zapytał Dawid pomagając Igorowi wnosić wszystkie jego rzeczy.

- Tak. - odpowiedział szatyn padając na kanapę w salonie.

Obok chłopaka pojawił się Dawid, który zrobił to samo. Zaśmiałam się.

Udałam się do kuchni, chciałam zrobić nam wszystkim herbatę. Dawid już wziął swoje rzeczy i wyniósł się do siebie. Takie dziwne to wszystko dla mnie. Dwa miesiące spędziłam z Dawidem w jednym mieszkaniu i nagle go już nie ma. Ale niby poznał jakąś fajną dziewczynę więc może to lepiej. Nie będę mu zatruwała życia dwadzieścia cztery na dobę.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ.

Igor naprawdę się stara. Nie widziałam w jego rękach maryśki, nie pije alkoholu. Nawet nie zapali przy mnie papierosa i pilnuje, żebym nie wdychała dymu. Odkąd wrócił pilnuje też, żebym jadła zdrowo. Pilnuje dosłownie wszystkiego. Zaczynam się zastanawiać czasem czy to on jest w ciąży czy ja.

- Idę sklepu chcesz coś? - zapytał patrząc na mnie.

- Możesz kupić truskawki i borówki. - odpowiedziałam podchodząc do niego.

- Się robi, zaraz wrócę. - musnął mój policzek po czym zniknął za drzwiami.

Zapomniałam wspomnieć, że Igor już zaczął się brać za remont pokoiku dla dziecka. Moim zdaniem jest to za szybko ale nie będę przecież się kłóciła.

Termin mam na końcówkę kwietnia. Z jednej strony czuję niepokój i mam sporo obaw, a z drugiej strony nie mogę się doczekać.

IGOR POV.

Nawet sobie nie wyobrażacie jak bardzo cieszę się, że zostanę tatą. Sporo mnie nie było przy niej, ale wszystko nadrobię. Będę idealnym ojcem i mężem.

Odpaliłem papierosa wychodząc z mieszkania. Zszedłem schodami na dół, po czym udałem się w kierunku pobliskiego sklepu.

- Siema Bugajczyk. - usłyszałem znajomy głos dochodzący zza moich pleców.

- Siema stary. - przywitałem się z kumplem następnie zaciągnąłem się używką.

- Wyskoczysz wieczorem na piwo? - zapytał mając na myśli zupełnie co innego, co widziałem po jego minie.

- Nie dzisiaj, może innym razem. - uśmiechnąłem się gasząc peta butem.

- Co Ty taki święty, hm? - zaśmiał się patrząc na mnie.

- O chuj Ci chodzi, hum? Nie będę już z Tobą ćpał, skumaj to. - wywróciłem oczami odchodząc od chłopaka.

Nienawidzę takich typów. Wychodzi człowiek na prostą, próbuje się zmienić a taki chuj wszystko potrafi zjebać. Nie mam zamiaru wracać do ćpania, chlania i ruchania czegokolwiek. Takie trudne to wszystko jest do zrozumienia? Okej, byłem taki wiele lat ale się zmieniłem. Ludzie do kurwy nędzy się zmieniają. Mam wszystko czego potrzebuję. Ją, dziecko, przyjaciół i muzykę. Nie potrzebuję niczego więcej do szczęścia, a na pewno nie mayrśki czy innych świństw.

W końcu dotarłem do sklepu. Wszedłem do środka witając się z panią ekspedientką. Jak zawsze mam szczęście - nie mają borówek. Kupiłem to co było po czym wyszedłem ze sklepu i udałem się do kolejnego, gdzie już na szczęście mieli owoce.

- Reto! - wywróciłem oczami stojąc przy kasie w sklepie.

Szybko ubrałem okulary przeciwsłoneczne i się odwróciłem w kierunku, skąd słyszałem swoją ksywę.

- O boże, Reto! Mogę zdjęcie?! - dziewczyna miała łzy w oczach i stała przede mną na zewnątrz.

Szczerze mówiąc nie mam ochoty na żadne zdjęcia, jestem w sklepie. Chcę wrócić do domu z zakupami i zrobić naleśniki swojej narzeczonej jednak rzadko kiedy odmawiam zdjęć, więc i tym razem ulegam.

- Jasne. - uśmiechnąłem się trochę od niechcenia.

Zapłaciłem za zakupy po czym wziąłem siatkę i wyszedłem z dziewczyną na zewnątrz. Zrobiłem sobie z nią z trzy zdjęcia po czym chciałem odejść lecz blondynka chwyciła mnie za rękaw.

- Zapalisz ze mną fajkę? - zapytała z nadzieją w głosie.

- Wiesz, spieszę się.. - dziewczyna spuściła w dół głowę, a mi po prostu zrobiło się smutno.

Kurwa. Nienawidzę tego, że jestem taką pizdą i nie potrafię odmówić.

- W sumie szybka fajka nie zaszkodzi. - lekko się uśmiechnąłem wyjmując z kieszeni paczkę fajek.

Poczęstowałem dziewczynę po czym sam wziąłem jedną i odpaliłem. Zaciągnąłem się używką.

- Reto? - zapytała patrząc na mnie.

- Hum? - uniosłem brew ku górze.

- Pokażesz oczy? - zapytała z nadzieją.

Serio? Ugh. Nienawidzę takich sytuacji.

- Nie. - uśmiechnąłem się.

- No proszęę.. - powiedziała cały czas patrząc na mnie.

- Nie ma opcji. - wywróciłem oczami, czego niestety nie zobaczyła.

- Masz kogoś? - zapytała zbliżając się do mnie.

Nienawidzę takich ludzi. W takich sytuacjach jak ta żałuję, że jestem "rozpoznawalny". Czemu zdarzają się takie osoby na tym spierdolonym świecie?

- Tak, mam. Muszę lecieć. - powiedziałem omijając dziewczynę i idąc w kierunku domu.

- Jak to? - zapytała doganiając mnie.

- Normalnie. - odpowiedziałem jednak ona dalej coś mamrotała pod nosem i wypytywała. - Daj sobie spokój, okej? Mam narzeczoną do której się śpieszę. - dziewczyna widocznie się wkurwiła bo jak nadąsane dziecko tupnęła nogą.

Zaczęła wygadywać jakieś bzdury, że jestem jej i tak dalej.

Wyminąłem ją czym prędzej i ruszyłem szybkim krokiem w kierunku mieszkania. Gdy znalazłem się pod drzwiami wejściowymi szybko je odkluczyłem i wparowałem do środka zatrzaskując za sobą drzwi. Podeszła do mnie brunetka.

- Co się stało? - zapytała widząc jaki jestem wkurwiony.

- Jakaś laska się do mnie przyjebała w sklepie, zrobiliśmy sobie zdjęcie ale ona sobie wymyśliła, że jestem JEJ. Kurwica mnie strzela. - wywróciłem oczami zdejmując okulary, które położyłem na blacie w kuchni.

- Uspokój się. Wiele jest takich dziewczyn. Myślą, że nie masz własnego życia i jesteś tylko raperem. - westchnęła a ja spojrzałem na nią.

- Masz rację. - przytuliłem ją do siebie głaszcząc jej włosy. - Zjesz naleśniki z borówkami i truskawkami, hum? - uśmiechnąłem się do niej na co dziewczyna skinęła głową.

Kolejne kilka godzin spędziłem z Judytą w mieszkaniu. Zjedliśmy naleśniki, obejrzeliśmy jakąś komedię. Dziewczyna zrobiła się jakaś smutna pod koniec filmu, więc go zatrzymałem.

- Co się stało? - zapytałem unosząc jej podbródek ku górze, by spojrzała na mnie.

- Boje się jak to będzie. Chyba nie dorosłam do roli matki. - wzruszyła ramionami unikając kontaktu wzrokowego ze mną.

- Też się boję, jest to dla mnie nowe. Ale musimy sobie poradzić. Będzie dobrze, wiesz? - po moich słowach brunetka lekko się uśmiechnęła.

Przytuliłem ją do siebie głaszcząc jej włosy, co po prostu uwielbia.

Niedługo później usłyszeliśmy dźwięk dzwonka do drzwi. Wstałem niechętnie z kanapy i udałem się do drzwi, które następnie otworzyłem.

NEXT

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz