36 - Zawieź mnie do domu, teraz.

1K 76 8
                                    

IGOR POV.

Usłyszałem przeraźliwy huk dobiegający ze słuchawki telefonu. Co tam się kurwa stało? Spadł jej telefon? Muszę to sprawdzić.

- Adrian muszę lecieć! - krzynąłem do bruneta czym prędzej wybiegając ze studia.

Wyjąłem z kieszeni kluczyki od samochodu, wsiadłem do niego.

Ruszyłem z piskiem opon widząc jedynie jak nieświadomy niczego Borowski stoi przed studiem i patrzy na moje auto odjeżdżające z prędkością światła.

ADRIAN POV.

- Co jest do cholery? - spojrzałem na Dawida, który po chwili pojawił się obok mnie przed studiem.

Właśnie odpalił szluga więc mu go wziąłem. Mam jakieś złe przeczucia.

Wyjąłem z kieszeni telefon. Wybrałem numer do Igora - poczta głosowa. Do Anety - poczta głosowa. Do Judyty - to samo.

- Po chuj im te telefony jak nie odbierają? - krzyknąłem wyrzucając ręce w powietrze.

- Ogarnij się, Adek. - wzruszył ramionami blondyn na co westchnąłem wyrzucając połowę peta.

- Zawieź mnie do domu, teraz. - zacisnąłem pięści na co Dawid nic nie odpowiedział i po prostu wsiedliśmy do jego auta.

Po półgodzinnej jeździe byliśmy już pod moim blokiem. Co mnie zdziwiło, nie było pod nim mojego auta. Wszedłem na górę do mieszkania razem z Gruchą. Nikogo nie ma.

- Kurwa o co chodzi? - krzyknąłem uderzając pięścią w ścianę.

Nagle usłyszałem dźwięk dzwonka do drzwi. Podszedłem do nich otwierając je. W drzwiach stała sąsiadka z naprzeciwka z Dorianem i jego rzeczami. Osłupiałem.

- Widziałam, że pan wrócił, więc oddaję małego. - uśmiechnęła się miło dając mi do ręki nosidełko z dzieckiem oraz jego torbę.

Stałem chwilę w drzwiach. Czułem się jakbym dostał czymś w mordę. Gdy się ocknąłem zamknąłem drzwi wchodząc do salonu. Postawiłem na kanapie wszystko co trzymałem w rękach.

- Co jest? - zapytał blondyn patrząc na mnie jakbym był jakimś kosmitą.

- Nie widzisz? Aneta pojechała gdzieś w pizdu. Zostawiła Doriana u sąsiadki. Igor zachowywał się jak poparzony. Nikt z nich nie odbiera tego pierdolonego telefonu! - wyrzuciłem rękoma w powietrze po czym schowałem twarz w dłoniach.

Siedziałem tak nie wiem jak długo. Cieszę przerwał płacz małego.

Wziąłem go na ręce, zacząłem go kołysać, jednak nic to nie dawało.

Wręczyłem Dawidowi do ręki butelkę i proszek z mlekiem, by przygotował jedzenie dla dziecka. Gdy już to zrobił podał mi ją a ja zacząłem karmić Doriana.

IGOR POV.

- Kurwa mać! - warknąłem widząc co się dzieje na ulicy.

Na sygnale jechały dwie karetki, trzy straże i policja. Jeszcze tego mi kurwa brakowało. Niedaleko miejsca w którym obecnie stałem pojazdy zatrzymały się, a syreny ucichły.

Czekając na szczęście.. | Igor "ReTo" Bugajczyk |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz