"Żywa" różdżka

3.9K 303 68
                                    

Kiedy wyszedł z "Dziurawego Kotła", zaczął uważnie się rozglądać. W końcu zauważył kobietę stojącą po drugiej stronie ulicy. Wyglądała na wściekłą. Skrzywił się na jej widok. Miał z nią styczność tylko kilka razy, ale to wystarczyło, aby ją znienawidzić. Dlatego kiedy Cole powiedziała mu, że poprosiła ją o to, aby zawiozła go na zakupy, nie był zadowolony. Wolał już iść na piechotę, jednak opiekunka pozostała nieugięta i w ten oto sposób został skazany na towarzystwo tej jędzy, która pałała do niego taką samą nienawiścią, co on do niej. Zaczął iść w jej stronę, ciągnąc za sobą wielki kufer. Kobieta w końcu go zauważyła i obrzuciła nieprzyjemnym spojrzeniem.

- Co tak długo? - spytała bez ogródek, a widząc kufer, dodała. - Co to ma być?

- Kupiłem go, żeby spakować wszystkie rzeczy - odparł spokojnie. - Czy to jakiś problem?

Kobieta zignorowała jego pytanie. Przyglądała się przez chwilę nowej rzeczy, po czym odwróciła się i po prostu poszła. Chłopak westchnął ciężko. Musiał iść za nią. Niestety...

- Nie mogłeś szybciej się z tym uwinąć? - warknęła, gdy zbliżali się do samochodu.

- Miałem sporo rzeczy do kupienia - mruknął.

Kobieta wsadziła jego kufer do samochodu, w duchu przyznając, że faktycznie jest strasznie ciężki, a następnie kazała chłopakowi wsiadać. Kiedy oboje zajęli miejsca, odpaliła auto.

Przez pierwsze dziesięć minut trwało nieprzerwane milczenie, jednak w pewnym momencie coś przykuło uwagę kobiety.

- Co tam chowasz? - Wskazała na jego prawą rękę, w której trzymał coś kurczowo pod bluzą.

- Nie twoja sprawa - warknął.

- Grzeczniej, chłopcze! Nie jestem twoją koleżanką - oburzyła się kobieta. - Obiecałam Cole, że cię podwiozę, jednak nie myśl sobie, że nie jestem w stanie złamać tej obietnicy.

Nie odpowiedział. Jego dłoń natomiast zacisnęła się jeszcze mocniej. Kobieta dostrzegła to i tylko parsknęła śmiechem.

- Jak sobie chcesz, gówniarzu.

Kiedy byli już na miejscu, oboje wysiedli z samochodu. Kobieta wyjęła jego kufer, ale w momencie przekazywania przedmiotu, chwyciła chłopca za prawą rękę i szarpnęła ją. Rozległ się stuk i wzrok kobiety powędrował w stronę podłużnej rzeczy leżącej na chodniku. Podeszła bliżej i podniosła dziwny przedmiot. Po chwili zaczęła się śmiać.

- To ukrywałeś przede mną przez całą drogę? - parsknęła. - Nie uważasz, że należy ci się kara za marnowanie cudzego czasu? Bo jeśli przez te kilka godzin po prostu chodziłeś sobie po sklepach i kupowałeś bezużyteczne zabawki, to nie mamy o czym rozmawiać.

Po tych słowach chwyciła przedmiot w dwie ręce i już miała go połamać, jednak zawahała się, gdy napotkała wzrok chłopca. Jeszcze nigdy nie widziała, żeby ktoś patrzył na nią z taką nienawiścią w oczach. Wydawało jej się, że gdyby tylko mógł, zabiłby ją tu i teraz samym spojrzeniem.

- Nie patrz tak na mnie - powiedziała lekko drżącym głosem.

Jednak on nie tylko nie przestał, ale posłał jej również najbardziej upiorny uśmiech, przez który ciarki przeszły jej po plecach. Nie wiedziała dlaczego, ale jej ciało zaczęło drżeć. Czyżby się go bała?

Nagle rozległo się głośne skrzypienie i wzrok kobiety przeniósł się na drzwi, które teraz stały otworem. Dostrzegła w nich panią Cole, która patrzyła to na nią, to na niego.

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz