Bez zaufania, ale znów... razem

916 74 94
                                    

Tego się nie spodziewali. Czy w ogóle cokolwiek poszło zgodnie z planem? Może na początku. Wtedy jeszcze było dobrze. Ale od pewnego momentu wszystko zaczęło się walić. Podejrzewali, że Harry mógł zareagować niezbyt dobrze. Wiedzieli, że będzie wściekły, o ile oczywiście im uwierzy, ale nie sądzili, że dojdzie do czegoś takiego. Nie spodziewali się, że Potter...

W dodatku nie mogli się nawet nad tym pochylić, zastanowić. Nie mogli tego omówić. Chwilę po tym, jak to się stało, ktoś złamał zabezpieczenia Lupina i wszedł do środka. Później było tylko gorzej.

Oczywiście osobą, która ich odnalazła, był Snape. Żaden z nich nie wiedział, dlaczego mężczyzna postanowił nagle udać się do sali obrony. Praktycznie nigdy tego nie robił, chyba że chciał dać Lupinowi wywar tojadowy, ale nawet w tym przypadku przychodził dopiero po wszystkich lekcjach. Dlatego właśnie jego pojawienie się było dziwne.

Na początku to była istna katorga. Lupin myślał, że w życiu się nie wytłumaczą, że ta sprawa potoczy się tak samo jak ta Blacka dwanaście lat temu. W pierwszym momencie Snape oczywiście nie chciał ich słuchać. Szybko ich rozbroił, po czym wyskoczył ze swoją tyradą. Twierdził, że od początku wiedział, iż Lupin był zamieszany w tę sprawę. Już w pierwszym semestrze tłumaczył Dumbledore'owi, że nie powinni ufać Remusowi. Nie dał dojść mężczyznom do słowa. Dopiero gdy zauważył ciało Petera, zamilkł. Wówczas Lupin i Black mieli szansę na jakiekolwiek wyjaśnienia. Remus, pomimo zmęczenia, zaczął mówić tak szybko, jak nigdy wcześniej. Nie wiedział, czy Severus im uwierzy, ale musiał spróbować. Kiedy Snape nadal był oniemiały z zaskoczenia, Remus powiedział o zamianie Strażnika, o incydencie z mugolami, o szczurze, ale zanim zdążył dokończyć, nauczyciel eliksirów mu przerwał.

Bez słowa wyjaśnienia Severus znów zabezpieczył pomieszczenie. Następnie spojrzał na Harry'ego i Rona stojących niedaleko martwego Petera. Potter wciąż był roztrzęsiony. Stał osłupiały, blady, z szeroko otwartymi oczami i najwyraźniej nie zwracał uwagi na resztę zgromadzonych. Może nawet nie zarejestrował pojawienia się Snape'a. Profesor eliksirów zwrócił się do Weasleya, który nie wyglądał aż tak tragicznie, i kazał mu zostać razem z Harrym. Zaraz po tym wyprowadził Remusa i Syriusza z sali. Z wycelowaną w nich różdżką zaprowadził ich do komnat Lupina. W pierwszej chwili mężczyźni nie mieli pojęcia, o co mogło mu chodzić, ale gdy tylko Severus zaciągnął ich w stronę kominka, zrozumieli.

To Remus miał być tym, który powiadomi o wszystkim Dumbledore'a. Snape wciąż celował w niego różdżką, gdy ten wrzucał do ognia proszek i wsadzał głowę w palenisko. Po wezwaniu dyrektora było jeszcze gorzej...

Starzec nie był aż tak zaskoczony obecnością Syriusza. Powitał Blacka, jednak nie miał co liczyć na odzew ze strony mężczyzny. Lupin wiedział, że Syriusz nadal żywił urazę do Dumbledore'a. Miał tylko nadzieję, że to nie przysporzy im dodatkowych problemów.

Podczas powrotu do sali jedynie Severus się odzywał. Mówił coś dyrektorowi, lecz Remus nie był pewny, czego dotyczyła ich rozmowa. Wspominali o kimś, ale Dumbledore jasno powiedział, że nie potrzebują pomocy tej osoby. O kim jednak mówili?

Z każdą chwilą Lupin był coraz bardziej zestresowany. Panika, zmęczenie i szok, którego doznał, nie były zbyt dobrym połączeniem. Miał wrażenie, że jeszcze trochę i zwymiotuje. Wiedział, że ta sprawa nie mogła skończyć się dobrze. Dyrektor będzie chciał wiedzieć, co się stało. Mogli mu opowiedzieć o całej sprawie Strażnika. Starzec może nawet by im uwierzył. Ale jak wyjaśnią to, że Pettigrew leżał teraz martwy? Nie mogli zrzucić tego na jakiś dziwny przypadek. Sprawca będzie musiał ponieść konsekwencje. No i pozostawała jeszcze jedna bardzo ważna kwestia.

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz