Ron siedział przy ścianie niedaleko gobelinu. W dłoniach trzymał książkę, którą od dobrych kilkunastu minut starał się choć trochę zrozumieć. Oczywiście traktowała ona o oklumencji. Była to jedna z pozycji, które wybrał Tom. Jedna z pozycji, które Weasley koniecznie musiał przeczytać...
Riddle wyraził się jasno - rudzielec nie będzie uczestniczył w lekcjach, dopóki nie przeczyta wszystkich książek ze zrozumieniem, ponieważ, jak twierdził Tom, były one niezbędne, żeby pojąć oklumencję. Tylko szkoda, że Ron koniecznie musiał je wszystkie przestudiować, a Harry już niekoniecznie. Weasley wiedział, że jego przyjaciel nie przeczytał wszystkich ksiąg. Nawet ich nie przejrzał. Miał za sobą maksymalnie dwie pozycje. I tyle. Ale i tak Riddle stwierdził, że Potter ma znacznie większą wiedzę, że może już uczyć się oklumencji, natomiast Ron nie. To było naprawdę niesprawiedliwe. W dodatku rudzielec był pewny, że Tom zrobił to tylko po to, żeby się go pozbyć. Riddle nie chciał, żeby Weasley był obecny podczas tych zajęć, dlatego właśnie wymyślił coś takiego. No dobra... może Ron rzeczywiście wcześniej nie przeczytał ani jednej z tych ksiąg i naprawdę był nieprzygotowany, ale to chyba nie był dostateczny dowód na to, że sobie nie poradzi podczas zajęć. Na pewno nie! Dałby radę. Stworzyłby tę barierę, o której mówił Riddle. Postarałby się jak nigdy. Ale niestety nie było mu to dane. Zamiast na lekcji, musiał siedzieć na korytarzu, gdzie czekał już od jakiegoś czasu na Harry'ego i Pansy. Zamiast uczyć się oklumencji w praktyce, musiał czytać tę okropną księgę, z której z każdą stroną coraz mniej rozumiał. W dodatku, jakby tego było mało, niemal przez cały czas był obserwowany przez Meropę, która od kilku dni patrzyła na niego niezbyt przychylnie. Samica nadal była na niego zła za to, że uderzył Harry'ego. Już wcześniej na niego syczała i chociaż Ron nie rozumiał z jej wywodu ani jednego słowa, to i tak był święcie przekonany, że Meropa nie wypowiadała się o nim zbyt przychylnie. Gdy czekał na swojego przyjaciela przed Pokojem Życzeń, samica również syknęła na niego kilka razy, ale później po prostu zamilkła i ograniczała się jedynie do posyłania mu nieprzychylnych spojrzeń. Weasley dziwił się jeszcze, że będąc z nim sam na sam, Meropa jeszcze go nie ukąsiła. Nie wiedział, czy powinien dziękować za to Harry'emu, czy po prostu samica sama stwierdziła, że nie będzie go karać w ten sposób, ale w każdym razie cieszył się, że tego nie robiła, niezależnie od tego, jaki miała powód.
Przez dłuższy czas Ron starał się rozszyfrować pewne zagadnienie, dlatego czytał dany fragment niezwykle uważnie, rozkładając go na czynniki pierwsze, jednak w końcu doszedł do wniosku, że to nie ma najmniejszego sensu. I tak nie rozumiał połowy rzeczy, które były napisane w tej książce. Wcześniejsze pozycje były o wiele łatwiejsze, bardziej zrozumiałe. Natomiast ta sprawiała, że Weasley czuł się wyjątkowo... mało inteligentny. Niby również była o oklumencji i w niektórych momentach Ron zauważył pewne podobieństwo do książek, które czytał wcześniej, ale nawet teoretycznie najprostsze kwestie, które dzień wcześniej wytłumaczył mu Tom, były tu opisane w taki sposób, że rudzielcowi odechciało się wszystkiego. Gryfon zastanawiał się tylko, czy Riddle specjalnie kazał mu czytać tego typu pozycje. Czy wiedział, że Ron będzie miał z nimi poważny problem? Na pewno, pomyślał Weasley. Ten zawszony drań na pewno o tym wiedział. Po prostu chciał się go pozbyć na jak najdłużej. Zająć go książkami. Powiedział, że rudzielec dołączy do nich, kiedy wszystko przeczyta. W dodatku ze zrozumieniem. Ale niektórych z tych ksiąg po prostu nie dało się przestudiować z tak wielką uwagą. To było niewykonalne. Dlatego w pewnym momencie Ron po prostu zamknął trzymaną przez siebie książkę, po czym schował ją do torby. Westchnął ciężko, gdy w końcu pozbył się jednego utrapienia. Jednak nie oznaczało to, że nie miał ich już wcale...
Spojrzał na ścianę, za którą mieścił się tajemniczy Pokój Życzeń. To właśnie tam Harry, Parkinson i Riddle mieli te swoje zajęcia. Weszli tam kilkanaście minut temu i Weasley był pewny, że zbyt szybko stamtąd nie wyjdą. Nie miał pojęcia, ile dokładnie będą trwały te lekcje, ale obstawiał, że jego przyjaciel wyjdzie z pokoju minimum po godzinie. A to oznaczało, że Ron jeszcze przez dłuższy czas będzie musiał po prostu siedzieć i czekać. Ale czy będzie się nudzić? Czy takie czekanie będzie w jakiś sposób nużące? Pewnie tak, ale Weasley zdecydowanie nie będzie zwracał na to zbyt wielkiej uwagi. W końcu już teraz tego nie robił. Jego myśli zaprzątało zupełnie co innego. Coś, co skutecznie odciągało go od myślenia o nudzie.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...