Harry patrzył na Toma z nieukrywaną ulgą. Łzy nadal leciały po twarzy chłopaka, lecz w tym momencie nie były już oznaką smutku. Gryfon uśmiechnął się lekko do Riddle'a, po czym pogładził go delikatnie po policzku. Ślizgon nie wydawał się być zachwycony tym gestem, ale w tej chwili nie miało to żadnego znaczenia. Nie dla Harry'ego. Najważniejsze było to, że Tom przeżył. Może nie wyglądał najlepiej, ale to łatwo można było zmienić. Natomiast gdyby umarł...
- Odsuń się! - syknął nagle Riddle. - Natychmiast!
W pierwszym momencie Potter nie zrozumiał, dlaczego miałby to robić. Po co ten pośpiech? - myślał. Lecz gdy tylko do jego uszu dobiegł pewien dźwięk, Potter momentalnie otrzeźwiał. Ostatecznie nie stało się nic złego, ale przecież kłopoty mogły nastąpić już zaraz. W końcu nie byli tutaj sami!
Harry spojrzał na Toma po raz ostatni, po czym wstał, lekko się przy tym chwiejąc, i przerzucił wzrok na Malfoya, który właśnie lądował na ziemi. To nie może skończyć się dobrze, myślał. To zdecydowanie nie może skończyć się dobrze!
- Potter!
Gryfon spojrzał prosto w oczy swojego towarzysza. Widział w nich niemały szok, ale również... przerażenie. Natomiast gdy w pewnym momencie Draco zerknął w stronę miejsca, w którym znajdował się Tom, ten strach zdawał się wzrosnąć. Ślizgon zrobił się bledszy, a chwilę później wbił w Harry'ego pytające spojrzenie. Ale nie... nie mógł go zobaczyć. Nie mógł zobaczyć Toma! Przecież... przecież nie był świadomy. Nie tak do końca. A nawet gdyby, to przecież Riddle i tak byłby dla niego niewidzialny. Ale ten szok... te strach...
- Nie widzi mnie - szepnął nagle Riddle. - Nie bój się.
Nie widzi... Ale bardzo możliwe, że wszystkiego się domyśla. On musiał dostrzec to wszystko. Tę całą reakcję Harry'ego. Moment, w którym Gryfon klęknął przy Tomie. A nawet jeśli nie, to na pewno usłyszał... Usłyszał, jak chłopak krzyczał imię Riddle'a. On wie...
- Co ci się stało? - spytał w końcu Malfoy. Harry aż drgnął na dźwięk jego głosu. - Dlaczego tak nagle odleciałeś? No i... - Ślizgon znów zerknął w stronę Toma, jednak tym razem jego wzrok był rozbiegany. Chłopak chyba rzeczywiście nie widział Riddle'a. - Potter... czy to ma jakiś związek z...
- Nie! - przerwał mu szybko Harry. Zrobił to odruchowo. Nie chciał, żeby Malfoy kończył swoje zdanie. Nie chciał, żeby schodził na ten temat. Ale przecież Ślizgon nie był głupi. Musiał podejrzewać, co się przed chwilą stało. W dodatku zdawał sobie sprawę z tego, że Tom najprawdopodobniej nadal gdzieś tutaj był. Nie wiedział, na jakich zasadach, ale jednak... posiadał tę informację. A skoro tak, to teraz mógł wszystko ze sobą połączyć. Mógł wywnioskować, co się stało, i odkryć całą prawdę. Tyle że Harry... nie chciał do tego dopuścić. Nie wiedział, jakie skutki mogło to przynieść, ale podejrzewał, że nie najlepsze. Zwłaszcza teraz... w tym momencie...
- Draco... - zaczął Potter słabym głosem. Nie wiedział, co powinien zrobić. To wszystko w ogóle nie powinno mieć miejsca. Ale stało się tak szybko... tak nagle... Gryfon nadal czuł skutki tego wydarzenia. Zdawał sobie sprawę z tego, jak okropnie drżało jego ciało, jak strasznie musiał teraz wyglądać, gdy jego twarz była cała we łzach, jak bardzo odznaczał się strach oraz zagubienie w jego zielonych oczach... ale mimo to nie mógł powiedzieć Malfoyowi prawdy. Ślizgon może już wiedział, może domyślał się wszystkiego, ale od niego nie otrzyma potwierdzenia. Nie teraz... - Po prostu... po prostu o tym zapomnij...
Wiedział, jak żałośnie musiało to zabrzmieć. Jak głupia musiała być ta prośba. Ale naprawdę na tę chwilę nie był w stanie wymyślić niczego innego. Malfoy spojrzał na niego z niedowierzaniem, a nawet z niemałym zakłopotaniem. Tak, jakby nie mógł uwierzyć w to, że Harry rzeczywiście go o to prosił.
![](https://img.wattpad.com/cover/191738209-288-k924754.jpg)
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...