Wyszedł z łazienki na pusty korytarz. Dłonie miał już praktycznie czyste. Zostały na nich tylko niewielkie rany. Lekko skaleczone przedramię było ukryte pod szatą. Jedynie jego twarz wciąż była lekko zaczerwieniona. Nie było jednak aż tak źle. Ostatnio skończył znacznie gorzej.
Wiedział, że powinien pójść na lekcję, która niedługo miała się odbyć, jednak po tym, co się stało, nie miał na to najmniejszej ochoty. To nic złego, mówił sobie cały czas, lecz zdrowy rozsądek podpowiadał mu, że nie wszyscy mogą tak to odebrać. A już zwłaszcza Ron i Hermiona. To właśnie oni jako pierwsi odkryli tę dziwną zmianę. Harry widział niepokój w ich oczach i był niemal pewny, że nie będą w stanie tego tak zostawić.
To nic złego, mówił sobie, jednak im dłużej się nad tym zastanawiał, tym coraz mniej był do tego przekonany. Brązowe oczy. Dlaczego? Jakim cudem?
To dla naszego dobra...
Jakiego dobra? Co ON miał przez to namyśli? Niby jak zmiana koloru oczu mogłaby się przyczynić do polepszenia życia Harry'ego? Nie, wróć. Do polepszenia ICH życia!
...naszego dobra...
Naszego dobra, pomyślał. Był pewny, że już kiedyś słyszał coś podobnego. A raczej czytał. Jego obserwator przekazał mu swego czasu podobną wiadomość. Tylko o co w tym wszystkim chodziło? Wspólne dobro? Jak? Na jakiej podstawie? Co miały wspólnego zaniki pamięci, omdlenia, ataki wściekłości i wreszcie zmiana koloru oczu z ich wspólnym dobrem? Bo jeśli naprawdę istniał jakiś związek między tymi rzeczami, to musiał być wyjątkowo pokręcony.
Nie zdążył przejść jeszcze całego korytarza, kiedy nagle do jego uszu dobiegł czyjś znajomy głos.
- Harry!
W pierwszej chwili chciał się zatrzymać, jednak szybko z tego zrezygnował. Zignorował wołanie i po prostu szedł dalej.
- Harry, poczekaj! Musimy porozmawiać!
To nic złego... nic złego...
- Harry!
...nic...
- Stój!
...złego...
Przystanął. Kroki, które słyszał, również ucichły.
To nic złego...
W końcu się odwrócił. Tuż przed nim stała Hermiona. Dziewczyna była zdyszana od biegu. Jej twarz była lekko zaczerwieniona, natomiast oczy... w oczach Harry dostrzegł tę samą obawę, którą widział podczas śniadania.
- O co chodzi? - spytał lekko zachrypniętym głosem.
Hermiona przyjrzała mu się uważnie. Bez wątpienia nie uszła jej uwadze czerwona i lekko zapuchnięta twarz chłopaka. Jednak tym, co najbardziej przykuło jej wzrok, były...
- Harry, twoje oczy - zaczęła drżącym głosem. - Nie wmówisz nam, że one... że zawsze takie były.
To nic złego...
- Nie wiem, o czym...
- Nie mów tak! - przerwała mu. - Widzę, co się dzieje. Harry, to... nie jest normalne! Nie widzisz tego? To COŚ cię...
Cholera! - zaklął w myślach. Czuł, jak powoli zaczyna kręcić mu się w głowie. Nie chciał stracić przytomności. Nie teraz...
- Przestań! - krzyknął.
Zawroty głowy minęły. Po chwili już zupełnie odzyskał świadomość. Spojrzał na Hermionę. Dziewczyna rzeczywiście ucichła, jednak Harry wiedział, że nie na długo. Dłonie miała zaciśnięte w pięści. Jej ciało było całe napięte. Wyglądała tak, jakby przed czymś się powstrzymywała.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...