Wartość obietnic

1.9K 100 92
                                    

Pansy siedziała na kanapie. Wciąż była nieco roztrzęsiona. Zwinięta na jej kolanach Meropa co rusz trącała ją delikatnie w dłoń, jednak dziewczyna nie reagowała na te zaczepki. Szeroko otwartymi oczami patrzyła w przestrzeń, a w jej głowie non stop przewijały się obrazy z ostatnich wydarzeń. Pamiętała te okropnie zimne dłonie, wbijające się w jej skórę długie paznokcie i oczy... te wielkie przerażające ślepia, w których dominował wręcz zwierzęcy głód...

- Pansy...

W końcu przeniosła spojrzenie na kucającego obok niej Harry'ego. Chłopak wyglądał na poważnie zmartwionego. Ścisnął delikatnie jej dłoń.

- Na pewno nic ci nie jest? - spytał po chwili. - Nie ugryzł cię?

Parkinson pokręciła powoli głową.

- Nic mi nie zrobił - wyszeptała. - Po prostu...

Nie dokończyła. Zamilkła i znów pogrążyła się we wspomnieniach. W tym czasie Harry zerknął na Toma i Rona, którzy siedzieli niedaleko nich. Po tym całym incydencie z Klaudem cała czwórka postanowiła udać się do Pokoju Życzeń. Chcieli uspokoić Pansy, a także porozmawiać o tym wszystkim. W końcu to była naprawdę niecodzienna sytuacja.

Jeszcze przez jakiś czas w pokoju panowała zupełna cisza. Przerwał ją dopiero Ron, który cały czas wyglądał na poważnie zdezorientowanego.

- Ale że wampir? Na serio? Przecież... to nielogiczne! Dlaczego Dumbledore miałby trzymać w Hogwarcie wampira?

Nagle po pomieszczeniu rozeszło się czyjeś głośne prychnięcie. Wszyscy momentalnie spojrzeli na fotel, na którym siedział Riddle.

- Zrozumienie większości działań Dumbledore'a graniczy z cudem - stwierdził Ślizgon. - Chociaż muszę przyznać, że ta sprawa jest naprawdę podejrzana. Wilkołaka można jeszcze zrozumieć. W końcu jest on niebezpieczny głównie podczas pełni. Choć i to według mnie jest ryzykowne. Mogę nawet zrozumieć jego wcześniejsze działania w stosunku do mnie. Ale wampir wśród uczniów... - pokręcił lekko głową. - W dodatku świeżo przemieniony i najprawdopodobniej wygłodniały. Dyrektorowi chyba naprawdę nie zależy na bezpieczeństwie uczniów.

- Ale Klaud nie jest niebezpieczny! - odezwała się nagle Pansy. Wyglądała na wściekłą. Dłonie miała zaciśnięte w pięści, natomiast jej twarz pokryły soczyste rumieńce.

Tom parsknął śmiechem. Spojrzał na nią z politowaniem, choć wiedział, że dziewczyna i tak nie była w stanie tego dostrzec.

- Przypominam ci, że całkiem niedawno próbował się tobą pożywić - powiedział Riddle. - W dodatku te zadrapania na twojej szyi mówią same za siebie.

Pansy odruchowo dotknęła wspomnianych przez Toma zadrapań. Czuła je niezwykle wyraźnie. Wciąż pamiętała moment ataku i to uczucie, gdy Klaud wbijał swoje długie paznokcie. Wiedziała, że Ślizgon mógł jej zrobić krzywdę, ale po prostu... wciąż trudno było jej w to uwierzyć. Nie chciała myśleć o swoim przyjacielu jak o niebezpiecznym krwiopijcy. To w ogóle nie pasowało do tego na ogół spokojnego i łagodnego Ślizgona. Nie... Klaud nie mógł stać się kimś takim. Nie mógł stać się... potworem...

- Powiedziałeś, że jest świeżo przemieniony? - odezwał się nagle Harry, gdy cisza zaczynała się powoli przedłużać. - I... wygłodniały?

Tom kiwnął tylko głową.

- Czyli to nie tak, że był tym wampirem przez cały czas? - upewniał się Ron.

- Musiał zostać przemieniony podczas przerwy świątecznej - stwierdził Riddle. - To najbardziej prawdopodobna wersja. Nie jest w pełni rozwinięty. Nie ma nawet kłów. A sądząc po jego zachowaniu, nie zakosztował jeszcze ludzkiej krwi. Pansy miała być jego pierwszą ofiarą.

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz