Harry przemył twarz wodą. Przetarł też oczy, które były całe czerwone od łez. Kiedy osuszył się ręcznikiem, spojrzał w lustro i aż jęknął żałośnie. Wyglądał po prostu okropnie. Jego włosy były pozlepiane w niektórych miejscach, oczy strasznie podkrążone, natomiast skóra przybrała jakiś dziwny odcień. Gdyby nie lekkie rumieńce wywołane wcześniejszym płaczem, Potter wyglądałby pewnie jak żywy trup. Pocieszające...
Tej nocy też nie mógł spać. Obudził się po kilku godzinach i znów zaczął myśleć o wszystkich okropnościach. Przypominał sobie zeszły czwartek, sen ze wspomnieniami Toma, rozmowę z Riddle'em... Zanim się obejrzał, łzy zaczęły spływać po jego policzkach. Nie był nawet w stanie ich powstrzymać.
Harry nie chciał budzić Toma ani Meropy, dlatego wymknął się niepostrzeżenie do łazienki. Podejrzewał, że nie zaśnie już tej nocy. Znów musiał się przemęczyć. To nie była zbyt zachęcająca perspektywa. A jak jeszcze uświadomił sobie, że czekały na niego lekcje z Tomem...
Gryfon odepchnął się delikatnie od umywalki. Oparł się o ścianę, po czym osunął się powoli na podłogę. Ukrył twarz w dłoniach i wypuścił drżący oddech. Wiedział, że sam nalegał na te zajęcia, że dzień wcześniej podszedł do Toma i zażądał od niego lekcji, ale teraz nagle stracił tę całą pewność siebie. Nie chciał tego robić, nie chciał się wysilać, nie chciał iść do Pokoju Życzeń i skupiać się na tym wszystkim. Miał ochotę położyć się na łóżku, zasłonić zasłony, zawinąć się w kołdrę, zasnąć i...
Zaśmiał się gorzko.
...nigdy się nie obudzić.
Po jakimś czasie zabrał w końcu ręce. Oparł czoło na kolanach i starał się uspokoić oddech. Nie powinien tak myśleć. Nie chciał znów do tego wracać. Zwłaszcza że tak zaciekle odradzał tego typu zachowania innym. Ale w takich chwilach to było niczym odruch. Nie myślał o tym na poważnie, po prostu... miał dość wszystkiego.
Wczorajszy dzień nie skończył się najlepiej. Oczywiście Harry musiał jeszcze na siłę porozmawiać z Meropą. Na początku nie chciał tego robić, ale kiedy stwierdził, że wolał mieć to już za sobą, przełamał się i opowiedział samicy część wydarzeń. Niestety nie była to zbyt łatwa i przyjemna rozmowa. Potter nie powiedział swojej małej przyjaciółce wszystkich szczegółów, ale to, co jej przekazał, zdecydowanie wystarczyło, żeby ją zdenerwować, ale i zasmucić.
Meropa podeszła do śmierci Petera nieco inaczej niż inni. Kiedy dowiedziała się, że ten szczur rzeczywiście ich okłamywał i współpracował z Tomem, niemal pochwaliła Harry'ego za to, co chłopak uczynił. Nie omieszkała też wspomnieć o tym, że od początku wiedziała, iż nie powinni ufać Pettigrew. Potter przyznał jej wówczas rację. To była prawda, Meropa cały czas go ostrzegała. Nie wiedziała, co dokładnie zrobił Peter i w co był zamieszany, ale podejrzewała, że nie było to nic dobrego, skoro Black chciał go dorwać. Niestety Harry nie miał jeszcze wtedy stuprocentowej pewności co do tych informacji, dlatego nie brał słów samicy za pewnik. Lecz po raz kolejny okazało się, że powinien był słuchać swojej małej przyjaciółki. Meropa jak zwykle miała rację. Ale całe szczęście samica nie dręczyła go tym faktem aż tak bardzo, za co Harry był jej naprawdę wdzięczny. Wiedział, że nawalił. Nie musiała mu tego powtarzać.
Gdy Meropa dowiedziała się o tym, że Black wziął całą winę za zabicie Pettigrew na siebie, nie wyglądała na aż tak zaskoczoną, jednak dalsze informacje zdecydowanie ją zaniepokoiły. Kiedy dotarło do niej, jak wielkie kłopoty mogło to sprowadzić na Syriusza, była bardzo zmartwiona. Pocieszyła ją wieść, że Harry namówił Blacka do ucieczki, ale i tak samica nie pozbyła się całego niepokoju. Miała wielką nadzieję na to, że kundel sobie poradzi i że prędzej czy później jego sytuacja się ustabilizuje. Niestety Harry nie mógł jej tego obiecać.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfic(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...