Ręka...

2.6K 170 237
                                    

Stanowczo zapukał do drzwi, a zaraz po tym do jego uszu dobiegło znajome szczekanie, a także głos dawno nieodwiedzanego przyjaciela.

- Już idę!

Chwilę później drzwi stanęły otworem, a w nich zjawił się Hagrid w fartuchu i rękawicach kuchennych.

- Harry! - zawołał szczerze zaskoczony. - Co ty tu robisz?

- Witaj, Hagridzie - przywitał się chłopak. - Mogę wejść?

Mężczyzna rozejrzał się po okolicy. Powoli zaczynało rozbić się ciemno. Słońce zaszło już niemal całkowicie.

- No... niech będzie - powiedział w końcu Hagrid bez zbytniego przekonania.

Gajowy wpuścił Gryfona do środka. Wciąż był nieco zdziwiony nagłą wizytą Pottera. Ostatnimi czasy chłopak w ogóle do niego nie zachodził i Hagrid nie spodziewał się, że Harry postanowi odwiedzić go właśnie tego dnia.

- Co tam pichcisz? - zagadnął Gryfon, po czym zajrzał do kociołka nad paleniskiem.

- Właśnie robiłem gulasz. Może zjesz trochę?

- Nie, dzięki. Nie jestem głodny.

Harry zdjął torbę, po czym usiadł na jednym z krzeseł. Hagrid jeszcze przez chwilę zajmował się potrawą, po czym wziął przykład ze swojego gościa.

- A myślałem, że już całkiem o mnie zapomniałeś - odezwał się gajowy z lekkim wyrzutem.

- Wybacz, Hagridzie. Ale miałem tyle rzeczy na głowie... Sam rozumiesz.

- Taa... słyszałem co nieco. Ta afera na eliksirach.

Harry wzdrygnął się lekko, jednak gajowy nie zwrócił na to uwagi.

- Właśnie.

Przez chwilę trwała nieco niezręczna cisza. Potter bał się, że Hagrid będzie kontynuował ten temat, lecz najwyraźniej gajowy zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo drażliwa była to kwestia. W końcu wieści o tym, że tylko Harry i jego przyjaciele, a także Pansy wyszli cało z całej afery, doszły niemal do każdego. Do mężczyzny także.

- Jesteś pewny, że nie chcesz? - spytał nagle Hagrid, wskazując na gulasz. - Coś niezdrowo wyglądasz.

Harry wiedział, że gajowemu chodziło między innymi o jego kolor skóry. Co prawda do Toma ten odcień zdecydowanie pasował, jednak na Harrym rzeczywiście nie wyglądał aż tak dobrze. Zwłaszcza że większość osób była przyzwyczajona do pierwotnej karnacji chłopaka. Potter również.

- Jestem pewny - zapewnił Gryfon. - To pewnie przez ten stres. Tyle mam nauki. No i jeszcze mecz za tydzień.

- Faktycznie! Słyszałem, że ponoć nie gracie ze Ślizgonami.

- To prawda. Gramy przeciwko Puchonom.

- Jak tak, to wygracie z zamkniętymi oczami - zaśmiał się Hagrid.

"Zobaczymy". Słowa Riddle'a zadźwięczały mu w myślach. Musiał wygrać. Nie było innej opcji. Musiał pokazać, na co go stać. Dla Toma...

Nagle do jego uszu doszedł cichy syk. No tak... W końcu po to tutaj przyszedł...

- Mam dla ciebie niespodziankę, Hagridzie.

Gajowy spojrzał na niego zdziwiony, ale zaraz po tym zmieszał się lekko.

- No co ty, Harry? Mi nic nie potrzeba... Po co zaraz...

Jednak chłopak nie zwracał uwagi na protesty przyjaciela. Otworzył w końcu torbę i po chwili wychynął z niej niewielki łepek Meropy.

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz