Nie mógł tego powstrzymać. Próbował, ale... po prostu nie mógł! Siedział na łóżku i szeroko otwartymi oczami przyglądał się, jak Riddle się... ubiera.
Ślizgon stał odwrócony do niego plecami. Właśnie podniósł swoją szatę, a teraz najwyraźniej szukał koszuli. Gdy w końcu ją dostrzegł, chwycił ją i przyjrzał się szkodom, jakich dokonał w nocy. W koszuli brakowało kilku guzików. Była też nieco podarta w jednym miejscu. Riddle skrzywił się lekko, a zaraz po tym rzucił ubranie na łóżko. Harry zerknął na porzuconą odzież, a następnie znów przeniósł wzrok na Toma. Przełknął ciężko ślinę. Ślizgon patrzył na niego, jednak Potter w ogóle nie zwracał uwagi na jego twarz. W tej chwili skupiał się kompletnie na czymś innym. Czy tak powinno być? Czy powinien tak reagować na ten odsłonięty brzuch? Na te lekko wystające żebra? Na te odrobinę sterczące sutki, które aż się prosiły, żeby...
Pokręcił gwałtownie głową. Nie! Co on robi? Nie powinien tak myśleć. Ale... gdy tylko patrzył na to blade odsłonięte ciało, od razu przypominał sobie tę noc. A także sen. Nie mógł wyprzeć tych wszystkich obrazów. Nie mógł zapomnieć o tej przyjemności, którą dawał im wzajemny dotyk. To było dla niego za wiele. Tak bardzo by chciał to wszystko powtórzyć. Dotknąć go jeszcze raz. Przylgnąć do jego rozgrzanego ciała. Zatopić dłonie w jego miękkich włosach. Poczuć... poczuć jego...
Czuł, jak jego twarz robi się cała czerwona. Nagle usłyszał głośne westchnienie Riddle'a. Spojrzał na Ślizgona. Tom patrzył na niego z lekkim niesmakiem. Następnie zerknął znacząco nieco... niżej.
Harry przykrył się szybko kołdrą. Wciąż miał na sobie jedynie luźne spodnie od piżamy. Natomiast jego koszulka i sweter leżały porzucone gdzieś na ziemi. Nawet nie pomyślał, żeby się ubrać. Widok do połowy rozebranego Ślizgona kompletnie go pochłonął.
- I ty się dziwiłeś, że nie chciałem cię dotknąć... - westchnął Tom. - Doprawdy, nigdy nie spodziewałem się, że dojdzie do czegoś takiego.
Harry zmarszczył lekko brwi.
- A czego się spodziewałeś? - spytał szczerze zainteresowany.
Riddle wzruszył ramionami.
- Na pewno nie tego, że zakocha się we mnie słynny Harry Potter - powiedział z przekąsem. - Choć przyznam, że było to nieco przydatne. Znacznie łatwiej mi się tobą manipulowało. No i mogłem doprowadzić swój plan do końca znacznie wcześniej - uśmiechnął się na wspomnienie tego wszystkiego. Jednak niedługo po tym uśmiech zniknął z jego twarzy. Zastąpił go lekki grymas. - Gdyby nie Meropa, twoje ciało byłoby moje - spojrzał wrogo na samicę.
Harry odruchowo przysunął się nieco bliżej swojej małej przyjaciółki. Widział, jak Meropa na niego patrzyła. Na niego i na Toma. Nie mogła w to uwierzyć. Nie wiedziała, co się dzieje. Dlaczego ten gad znów dosiadał Harry'ego? Dlaczego Harry znów mu na to pozwalał?
Potter widział jej spojrzenie. Wiedział, że samica nie rozumiała, co się dzieje. Chciała odpowiedzi, jednak póki co musiała na nie poczekać. Później wszystko jej wyjaśni. Wszystko... Dla niej, dla Rona, dla... Pansy...
- Co byś wtedy zrobił? - spytał nagle Gryfon. - Gdybyś jednak przejął moje ciało.
Nie wiedział, po co w ogóle zadawał mu te pytania. Przecież wiedział, że Tom nie zawaha się go zranić. Przekaże mu nawet najbardziej bolesną prawdę. W dodatku zrobi to z uśmiechem na twarzy. Jednak... chciał to usłyszeć. Chciał poznać jego motywy. Chciał... poznać Toma.
- Aż tak cię to interesuje? - Riddle spojrzał na niego wątpliwie.
Harry wzruszył ramionami. Zakrył się kołdrą nieco szczelniej. Nie było mu zimno. Wręcz przeciwnie. W końcu czuł ciepło. Było mu... dobrze. Może nie czuł już tej przyjemności, jaką dawał mu dotyk Toma. Nie czuł rozkoszy i tego specyficznego ciepła, ale nie narzekał. Chłód minął i raczej... już nigdy nie powróci...
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...