Tom nie zgodził się rzucić Obliviate, ale chętnie uczestniczył w składaniu Przysięgi Wieczystej. Gdy Harry chwycił Hermionę za rękę i czekał, aż to wszystko dobiegnie końca, przypomniał sobie, jak jeszcze kilka miesięcy temu zmusił do przysięgi Rona. W przypadku rudzielca poszło bardzo dobrze. Weasley go nie zdradził, nie poszedł do Dumbledore'a, nie złamał ani jednej obietnicy. Ale czy w przypadku Hermiony będzie tak samo? Czy dziewczyna rzeczywiście weźmie to sobie do serca i nie będzie niczego próbować? A może jednak teoria Pansy okaże się słuszna i Granger zdecyduje się na misję samobójczą?
Harry wiedział, że Hermiona zrobiłaby naprawdę wiele, żeby go w chronić, żeby to zakończyć, ale nie był pewny, czy faktycznie mogłaby poświęcić własne życie. Przynajmniej teraz. Bo czy to nie było za dużo? Zwłaszcza że Potter jasno dał jej do zrozumienia, iż nic nie da się zrobić. Chłopak miał nadzieję, że Hermiona potraktuje jego słowa poważnie. Niestety nie miał takiej gwarancji.
Przysięga obejmowała następujące rzeczy - Hermiona nie mogła nikomu powiedzieć o tym, co się stało, nie mogła nikomu powiedzieć o Tomie, miała udawać przed Dumbledore'em oraz przed każdą inną osobą, że nic się nie stało, obiecała mówić im wszystko, co przekaże jej dyrektor lub ktokolwiek inny, przysięgała nie zdradzić Harry'ego ani nikogo z jego paczki, miała też zachować wszystkie informacje o sytuacji Pottera oraz jego przyjaciół dla siebie.
Wszyscy doszli do wniosku, że jeśli chodzi o samą przysięgę, to dobrze się zabezpieczyli. Ale oczywiście ich wątpliwości nie zniknęły. Obawiali się, że nawet jeśli Hermiona będzie udawać przed dyrektorem, to starzec i tak wszystkiego się domyśli. Ewentualnie mógł też zastosować na niej legilimencję, o czym po jakimś czasie przypomniał sobie Harry.
- Przydałoby się zabezpieczyć jej umysł - stwierdziła Pansy, gdy Potter podzielił się swoimi obawami. Dziewczyna nadal była niezadowolona z przebiegu tego wszystkiego. Jeszcze kilka razy próbowała przekonać Harry'ego, jak bardzo głupi był jego pomysł, ale oczywiście jej słowa nie poskutkowały. Chłopak nie chciał jej słuchać. W dodatku cały czas twierdził, że póki co nie mieli innego wyjścia. - Ale pewnie szanowny pan Riddle nie ma zamiaru tego zrobić - dodała Ślizgonka jadowicie. - W końcu najlepiej wszystko zostawić nam i narazić nas oraz samego siebie na niebezpieczeństwo. To jak najbardziej zrozumiałe.
Tom posłał Parkinson jakieś nieokreślone spojrzenie. Harry odruchowo zerknął w jego stronę. Czy Riddle zaryzykuje aż do tego stopnia? Jeszcze mógł zrozumieć to całe Obliviate. Mogła to być mała nauczka. W końcu Potter już wcześniej obiecywał, że nauczy się tego zaklęcia, ale ostatecznie tego nie zrobił. Jednak Ślizgon mógł przynajmniej zablokować umysł dziewczyny. Tylko tyle...
- Czy Dumbledore próbował się kiedyś włamać do twojego umysłu? - spytał nagle Tom. Zwracał się bezpośrednio do Hermiony.
Gryfonka spięła się momentalnie. Siedziała właśnie na krześle i próbowała powoli przyswoić sobie niektóre rzeczy i dojść po siebie, lecz głos Riddle'a sprawił, że kompletnie zapomniała o spokoju, który miała nadzieję osiągnąć.
- Nie - odparła w końcu. - Nigdy tego nie zrobił. Zawsze tylko pytał. Wierzył we wszystko, co mu mówiłam. Nie potrzebował włamywać się do mojego umysłu, nawet żeby lepiej na coś spojrzeć albo coś zrozumieć.
- Ale na pewno nie miałby przed tym oporów - wtrąciła się Pansy. - Jeśli tylko dojdzie do wniosku, że coś jest nie tak, nie zawaha się tego zrobić.
- Ale jak nawet, to samo zabezpieczenie umysłu może nie wystarczyć - zauważył Harry. - Hermiona musiałaby ćwiczyć oklumencję tak jak my.
- Ćwiczycie oklumencję? - spytała Granger zaciekawiona.
Harry kiwnął tylko głową. Znów spojrzał na Toma. Ślizgon jakby się nad czymś zastanawiał. Po jakimś czasie po prostu wyjął różdżkę i ruszył w stronę Hermiony.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...