- I jak tam Parszywek? - spytała nieśmiało Hermiona, gdy całą trójką przyszli na śniadanie do Wielkiej Sali.
Ron obrzucił ją nieprzychylnym spojrzeniem, po czym odparł szorstko:
- Ukrywa się pod materacem w moim łóżku i wciąż umiera ze strachu.
Dziewczyna jeszcze bardziej spochmurniała.
- Ron, przecież wiesz, że to nie było specjalnie - broniła się. - Krzywołap nie wiedział, że źle robi.
Weasley prychnął tylko, a następnie wziął kolejny kęs swojej jajecznicy. Najwyraźniej nie miał zamiaru kontynuować tej rozmowy.
Harry przysłuchiwał się tej wymianie zdań z niewielkim zainteresowaniem. Dopiero gdy przyjaciółka posłała mu błagalne spojrzenie, wiedział, że on również będzie musiał stać się częścią tej chwilowej sprzeczki.
Okazało się, że dzień wcześniej, kiedy Harry poszedł do dormitorium, w pokoju wspólnym Gryfonów doszło do małego... incydentu. Mianowicie kot Hermiony - Krzywołap - z niewyjaśnionych powodów rzucił się na śpiącego w torbie Rona Parszywka. Całe szczęście żadnemu zwierzęciu nic się nie stało, jednak to wszystko doprowadziło do kłótni między najlepszymi przyjaciółmi Harry'ego. Weasley nie omieszkał nakrzyczeć na dziewczynę za to, co zrobił jej kot i Hermiona niemal ze łzami w oczach i Krzywołapem na rękach uciekła do swojego dormitorium. Natomiast rudzielec został jeszcze jakiś czas w pokoju wspólnym, gdzie uspokajał Parszywka.
Harry dowiedział się o tym wszystkim dopiero rano. Zauważył wrogość bijącą od Rona, gdy tylko Hermiona znalazła się w pobliżu. Już przed śniadaniem poznał całą historię i teraz najwyraźniej będzie musiał interweniować w całej tej sprawie. Chociaż z drugiej strony odrobinę ucieszył go taki bieg wydarzeń. Co prawda nie było mu wesoło dlatego, że między jego przyjaciółmi trwała mała wojna. W końcu nie było to zbyt przyjemne. Cieszył się z innego powodu. Mianowicie była to pierwsza "kryzysowa" sytuacja od tak dawna, w której to wcale nie on zawinił, albo chociaż jej nie sprowokował. Tragedia nie kręciła się wokół niego i za to był bez wątpienia wdzięczny.
Jednak palący wzrok Hermiony sprawiał, że chłopak nie mógł przejść obok tego obojętnie i, chcąc nie chcąc, musiał wziąć udział w tej małej wojnie. W końcu westchnął ciężko, po czym zwrócił się do przyjaciela.
- Ron, Hermiona ma rację. To nie jej wina, że Krzywołap zareagował tak, a nie inaczej. Koty chodzą własnymi drogami. Po prostu tak mają. Powinieneś się cieszyć, że Parszywkowi nic się nie stało, a nie wyżywać się teraz na Hermionie.
Teraz i jego rudzielec obrzucił nieprzyjemnym spojrzeniem. Harry wiedział, że to nie może skończyć się zbyt dobrze.
- A co gdyby rzucił się na Meropę? - spytał nagle Weasley wyzywającym tonem. - Też byś tak do tego podchodził?
Potter wzdrygnął się nieco, słysząc to pytanie. Meropy już nie ma, pomyślał. Jednak wiedział, co Ron miał na myśli. Co prawda wątpił, żeby Krzywołap miał jakieś szanse, gdyby nawet zaatakował samicę, ale jeśli napadłoby na nią coś większego, silniejszego, to czy zachowałby wówczas zimną krew? Raczej nie, pomyślał. Może Ron miał rację, ale to nie był powód, dla którego powinien wyżywać się na Hermionie. To Krzywołap zawinił, a nie dziewczyna. Jeśli już Ron miałby się na kimś mścić, to tylko na tym futrzaku.
- Pewnie nie - przyznał w końcu. - Ale to nie zmienia faktu, że nie powinieneś być zły na Hermionę. Ona nic nie zrobiła.
Po jego słowach zapadła cisza. Weasley nie wyglądał na przekonanego, jednak najwyraźniej nie miał już nic do powiedzenia. Natomiast Hermiona również milczała, ale Harry widział, jakim spojrzeniem go obdarzyła. Kryła się w nim wdzięczność i chłopak wiedział, że gdyby tylko Rona nie było w pobliżu, dziewczyna głośno by mu podziękowała. Uśmiechnął się do niej lekko, chcąc pokazać, że rozumie, po czym z powrotem zabrał się do jedzenia.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Фанфик(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...