- To nie mógł być skrzat z Hogwartu - powiedział Harry z pewnością w głosie. - Skrzaty w kuchni wyglądały zupełnie inaczej. W dodatku ten cały czas mówił o swoim panie.
- Czyli co? Myślisz, że ktoś go nasłał? - spytał Ron.
Obaj chłopcy byli tak samo zdezorientowani. Nie wiedzieli, dlaczego Stworek pojawił się w ich dormitorium. Nie mieli pojęcia, o co mu chodziło. Żaden z nich nie widział wcześniej tego skrzata i nie był w stanie powiedzieć, do kogo należał. Ta sprawa była naprawdę dziwna.
- Nie wiem, ale... to chyba możliwe - odparł wreszcie Harry.
- Ale po co? Dlaczego ktoś miałby to zrobić? Przecież... ten skrzat nawet nie zrobił nic konkretnego. Tylko gadał sam do siebie... No i powiedział, że coś było nie tak. Może on po prostu się zgubił?
Potter przypomniał sobie całą tę sytuację. Rzeczywiście Stworek mówił, że coś poszło nie tak. W dodatku wyglądał na odrobinę zagubionego i przerażonego. Może w takim razie Ron miał rację? Może skrzat pojawił się tutaj przez przypadek? Pomylił drogę, przyszedł do złych osób... Ale na początku powiedział, że zrobił to, co trzeba. Dopiero później stwierdził, że było inaczej. Harry naprawdę tego nie rozumiał...
W pewnym momencie chłopak przerzucił wzrok na Toma. Ślizgon nadal siedział na parapecie. Był zamyślony, ale zdecydowanie tak samo zdziwiony jak oni. Istniała jednak szansa, że może rozumiał coś więcej.
- Tom!
Riddle spojrzał na Harry'ego pytająco.
- A co ty o tym myślisz? - spytał Gryfon. - Znasz tego skrzata?
Ślizgon pokręcił głową.
- Nigdy wcześniej go nie widziałem - odparł. Brzmiało to niezwykle szczerze. - Nie mam pojęcia, co tu robił. Bardzo możliwe, że się pomylił i dopiero po chwili to sobie uświadomił. Ale nie zmienia to faktu, że rzeczywiście ktoś go nasłał. Może nie do nas, ale jednak.
- Czy powinniśmy się martwić? - spytał Ron. - Ej! - wykrzyknął nagle. - A co jeśli to Dumbledore nasłał tego skrzata?
Harry zmarszczył lekko brwi. O tym nie pomyślał. Mogli wziąć to pod uwagę, ale czy dyrektor rzeczywiście zrobiłby coś takiego? Czy nasłałby na nich skrzata w ciągu dnia? Nie... starzec byłby ostrożniejszy. A przynajmniej powinien być. Stworek nie wyglądał na zbyt... kompetentnego skrzata. Różnił się od innych. Ale może nie powinni tak zupełnie wykluczać tego tropu?
- Nie wydaje mi się - powiedział Riddle. - To raczej nie była sprawka dyrektora.
- A Snape? - podsunął Weasley.
- Jego też bym wykluczył - wtrącił się Harry. - Myślę, że gdyby już miał kogoś wysłać, to nie byłby to Stworek.
- Prawda - zgodził się Tom. - Snape i Dumbledore byliby bardziej dyskretni. Ktoś, kto wysłał tego skrzata, albo nie miał innego na podorędziu, albo miał nadzieję na łut szczęścia, albo... - Riddle zamilkł na chwilę.
- Albo?
- Albo po prostu za bardzo nie obchodził go wynik - dokończył spokojnie Tom, jednak Harry miał dziwne wrażenie, że nie to chciał powiedzieć Ślizgon. A może mu się tylko wydawało...
- Myślicie, że ten skrzat wróci i będzie nas obserwował? - spytał rudzielec, po czym rozejrzał się. - Może za drugim razem będzie bardziej dyskretny?
- O ile będzie drugi raz - stwierdził Riddle. - Równie dobrze rzeczywiście mógł zabłądzić. Ale i tak lepiej mieć się na baczności. Nie martwiłbym się aż tak, jednak więcej ostrożności nie zaszkodzi.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...