- Proszę pana, mogę zapytać o coś jeszcze?
- Śmiało, chłopcze. Pytaj.
- Pamięta pan dzień, w którym kupiłem swoją różdżkę, prawda?
- Oczywiście.
- A pamięta pan może, czy nie wspominał pan wówczas o jeszcze jakiejś różdżce?
Ollivander zamyślił się na dłuższą chwilę, po czym spojrzał na niego przepraszająco.
- Przykro mi, ale nie przypominam sobie.
Zasępił się, słysząc te słowa. Nie tego się spodziewał. Czuł się jeszcze bardziej zażenowany. Żałował, że odwiedził sklep czarodzieja.
...
Kiedy Harry obudził się, pierwszą rzeczą, jaką poczuł, był okropny ból z tyłu głowy. Otworzył oczy, jednak otaczający go świat był cały rozmazany. Odruchowo sięgnął po okulary, które zazwyczaj kładł na szafce nocnej, niestety nie znalazł ich tam. Podniósł się do siadu i wtedy usłyszał czyjś głos.
- Panie Harry! W końcu się pan obudził!
Tom, pomyślał. Dostrzegł niewyraźną sylwetkę barmana, stojącą przy jego łóżku.
- Pańskie okulary - powiedział mężczyzna i chwilę po tym umieścił szkła na nosie Harry'ego.
Chłopak zamrugał. Świat był już znacznie wyraźniejszy. Widział Toma patrzącego na niego z niepokojem wypisanym na twarzy.
- Wszystko w porządku? - spytał mężczyzna, uważnie przypatrując się Harry'emu.
- Myślę, że tak.
- Ale napędził mi pan stracha - westchnął barman. - Kiedy Ollivander pana przyniósł, myślałem, że dostanę zawału.
- Ollivander?
- Tak. Mówił, że zasłabł pan w jego sklepie.
Harry próbował przypomnieć sobie powód swojej wizyty u Ollivandera. Pamiętał, że miało to coś wspólnego z jego różdżką i...
- Na pewno wszystko w porządku? - Głos Toma wyrwał go z rozmyślań. - Strasznie pan zbladł.
Harry zapewnił barmana, że nic mu nie jest. Już pamiętał. Dziwne zachowanie jego różdżki zmusiło go do zasięgnięcia porady u Ollivandera. Niestety czarodziej nie potrafił mu pomóc. Chciał też wiedzieć, czy Ollivander wspominał mu o jakiejś innej różdżce przy ich pierwszym spotkaniu, jednak mężczyzna stwierdził, że nic takiego nie miało miejsca. Ale co było przyczyną omdlenia Pottera?
- Zaraz przyniosę panu coś do jedzenia - powiedział nagle barman. - Nie pamiętam, żeby pan coś u mnie jadł. Jestem pewny, że to właśnie przez to pan zasłabł.
Może ma rację, pomyślał. Po wyjściu Toma Harry zaczął przypominać sobie więcej szczegółów z rozmowy z Ollivanderem. Był jeden plus jego wizyty. Wiedział już, z czego była zrobiona jego różdżka. Jedenaście cali. Ostrokrzew. Pióro feniksa. Wcześniej miał wrażenie, że jak tylko sobie to przypomni, będzie wiedział coś więcej również o cisowej różdżce. Ale nawet po tym miał pustkę w głowie.
Po pewnym czasie barman przyniósł mu talerz zupy i kromkę chleba. Harry zaczął jeść. Podczas posiłku spytał mężczyznę, jak długo był nieprzytomny. Tom twierdził, że jeden dzień, czym uspokoił nieco chłopaka. Gdy Harry skończył jeść, podziękował barmanowi. Mężczyzna pytał jeszcze, czy chłopak czegoś potrzebuje, jednak Potter zapewnił go, że nie. Gdy barman wreszcie wyszedł, Harry aż odetchnął z ulgą. Był wdzięczny Tomowi za troskę, jednak chciał już pobyć sam i pomyśleć.
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...