Szlaban z Severusem

2.8K 242 157
                                    

To był jego pierwszy sen. Pierwszy sen od tak dawna. Zastanawiał się, dlaczego pojawił się właśnie teraz. Skąd ta długa przerwa? Czy to od czegoś zależy? A może to zwykły przypadek?

W każdym razie musiał przyznać, że brakowało mu tych snów. Dzięki nim dowiadywał się czegoś więcej o swoim obserwatorze. Co prawda ten nie wyróżniał się niczym szczególnym, ale i tak Harry zdołał wyciągnąć z niego pewne informacje. Na przykład to, że jego obserwator nie przepadał za Quidditchem. Szkoda, pomyślał. W końcu była to ulubiona gra Harry'ego. Ponadto była jeszcze kwestia latania. To zagadnienie w pewnym stopniu GO interesowało. Jednak nie chciał latać na miotle. Wolał robić to sam. Tylko jak? Czy był jakiś sposób? Czy czarodzieje naprawdę byli w stanie sami unosić się w powietrzu? Harry nigdy o tym nie słyszał. Zawsze były tylko miotły, ewentualnie latające dywany. Może Hermiona będzie wiedziała? - pomyślał.

Kiedy Harry obudził się tego ranka, w pierwszej chwili nie zwrócił uwagi na sen. W oczy rzuciła mu się nieobecność Meropy. Zdążył już przyzwyczaić się do tego, że samica zawijała się w kołdrę tuż przy jego stopach. Jej widok o poranku był dla niego tak oczywisty, że teraz, gdy budził się bez niej, czuł się niewyobrażalnie samotny. Tęsknił za jej docinkami, ciekawością, za nią całą.

Gdzie jesteś, Meropo?

Ta niewiedza była przytłaczająca. W dodatku Harry dalej nie wiedział, czy ON był winny. Musiał przyznać, że nie chciał, aby zaginięcie Meropy było JEGO sprawką. Ostatnio zaczął myśleć, że może jednak mógłby dać MU szansę i w pewnym stopniu zaufać. Nie chciał przeżyć kolejnego rozczarowania. Było ich już zbyt wiele. Dlatego póki co postanowił zachować dystans i nie zastanawiać się nad integracją z NIM. Tak będzie lepiej, pomyślał.

Dla świętego spokoju rozejrzał się jeszcze po dormitorium w poszukiwaniu Meropy. Reszta chłopców wciąż spała, więc starał się robić to jak najciszej. Oczywiście nic nie znalazł. Żadnego śladu.

Westchnął ciężko i wrócił na łóżko. Wówczas zaczął sobie przypominać sen. Na początku się zdziwił, że po tak długiej przerwie znów mu się coś przyśniło. Później poczuł narastającą w nim ekscytację. Jakiej nowej rzeczy dowie się o NIM? Ale zaraz po tym nawiedziły go wyrzuty sumienia. Nie powinien ekscytować się czymś, co było związane z NIM. Przecież chciał zachować dystans. Jednak to było silniejsze od niego. Z wielkim zapałem przypominał sobie kolejne szczegóły i analizował je. Żałował, że jego obserwator nie podzielał jego pasji, lecz gdy doszedł do części z lataniem, zapomniał o tamtym szczególe.

Harry musiał przyznać, że idea samodzielnego latania była interesująca. Osobiście lubił miotły i uważał, że był to jeden z najlepszych środków transportu wymyślonych przez czarodziejów. Jednak poruszanie się w powietrzu bez niej musiało być równie fascynujące. Tylko czy było możliwe? Miał wielką ochotę spytać swojego obserwatora, czy posiadł tę umiejętność. Już wyjął kawałek pergaminu i przystawiał do niego pióro, kiedy przypomniał sobie o pewnej ważnej kwestii.

Dystans. Meropa. W końcu obiecał sobie, prawda? Nie mógł zacieśniać z nim stosunków. Odłożył przybory na szafkę, ale po chwili znów po nie sięgnął. Nie zadał pytania dotyczącego latania, mimo że bardzo tego chciał. Zamiast niego znów spytał o Meropę. Położył kawałek pergaminu na łóżku, po czym zasunął zasłony. Następnie poszedł do łazienki. Jego obserwator będzie miał sporo czasu na udzielenie odpowiedzi.

Jednak kiedy Harry wrócił, z rozczarowaniem stwierdził, że znów nie dostał żadnej odpowiedzi. Pergamin zdobiło tylko jego pytanie. Nic poza tym. Zgniótł kartkę w dłoni i rzucił ją w kąt. Przecież wystarczy zwykła odpowiedź, pomyślał, tak lub nie. Czy to takie trudne?

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz