Jednak dementor?

2.8K 284 85
                                    

Harry miał wrażenie, że jego przyjaciele przez resztę dnia traktowali go jak ciężko chorego. Przed, w trakcie i po każdej lekcji pytali się, czy dobrze się czuje. Non stop posyłali mu troskliwe lub zaniepokojone spojrzenia i kiedy myśleli, że nie widział, szeptali między sobą o stanie jego zdrowia. To naprawdę doprowadzało go do szału, ale z ulgą stwierdził, że ani razu nie nawiedziła go żadna okropna myśl. Nie miał ochoty rzucić żadnego zaklęcia, ani udusić nikogo gołymi rękami. Był po prostu zirytowany i nic poza tym.

Do końca dnia nie poruszał już tematu teorii Hermiony. To było jasne, że jego przyjaciele kompletnie nic nie pamiętali. Harry był pewny, że to właśnie Ron i Hermiona stracili pamięć, a nie on stracił rozum. Dowód na to przed cały dzień leżał u niego w torbie. Był nim kawałek książki, który znalazł w palenisku. Wiedział, że spalona księga była jedną z tych, które widział zeszłego dnia na stoliku. Co prawda nie przyjrzał się im aż tak dokładnie, żeby po marnym kawałku okładki to stwierdzić, ale po prostu był tego pewny. Bo kto normalny pali książki? Nikt! Chyba że ktoś chciał coś ukryć. Hermiona na pewno by tego nie zrobiła. Ron zresztą też. W końcu oboje chcieli przedstawić mu tę teorię i raczej nie mieli powodu, żeby pozbywać się wszystkich notatek, a potem usuwać sobie pamięć. W takim razie wniosek był tylko jeden. ON musiał to zrobić. Harry podejrzewał GO od razu. Co prawda na początku nie wiedział, jak jego obserwator tego dokonał, ale później odpowiedź sama mu się nasunęła na lekcji zaklęć. Różdżka. Przecież ten prześladowca mógł po prostu zabrać różdżkę Harry'ego, kiedy ten spał, następnie rzucić Obliviate na Rona i Hermionę, po czym spalić wszystkie notatki i książki. To było bardzo prawdopodobne i Harry postanowił trzymać się tej wersji. W końcu wiedział, że ON był w stanie używać jego różdżki. Robił to już wcześniej w "Dziurawym Kotle". Wtedy Harry nie przejmował się tym aż tak bardzo. Głownie dlatego, że Meropa non stop zapewniała go, że jego obserwator będzie go chronił. Ale po tym, jak Harry otrzymał od NIEGO tę niejasną odpowiedź, chłopak przestał wierzyć w to zapewnienie. Z resztą Meropa również. Ponadto utrata pamięci przez Rona i Hermionę sprawiła, że Harry zaczynał odczuwać niepokój. W końcu jaką miał pewność, że któregoś dnia ten prześladowca nie zrobi czegoś gorszego. Nie wiedział, co NIM kierowało. Wiedział natomiast, że aniołkiem to ON nie był i raczej nigdy nie będzie.

Chcąc potwierdzić swoją teorię odnośnie różdżki, Harry spytał Meropę, co jego obserwator robił w nocy. Jednak samica stwierdziła, że zeszłego wieczoru poszła spać wyjątkowo wcześniej i nie rozmawiała z NIM.

- Nie miałam ochoty go widzieć - powiedziała.

Z tej odpowiedzi Harry wywnioskował, że Meropa była naprawdę NIM rozczarowana. Może nawet się pokłócili, myślał. Jednak nie dopytywał o to samicy.

Nie udało mu się potwierdzić swojej teorii, ale wciąż był jej pewny. Dlatego gdy poszedł spać, schował różdżkę pod poduszkę tak, aby nikt nie mógł jej wydobyć. Z rana stwierdził, że różdżka nie zmieniła swojego położenia. Nie zauważył też innych nadzwyczajnych rzeczy.

Później w łazience spytał Meropę, czy rozmawiała z NIM. Zdziwił się, kiedy usłyszał twierdzącą odpowiedź. Sądził, że samica będzie dłużej obrażona.

- Mówił coś? - spytał.

- Niewiele - przyznała. - Był strasznie osłabiony.

- Jak to?

- Wydawał się być zmęczony. Cały czas siedział pod ścianą. Strasznie ciężko oddychał.

To był pierwszy raz, kiedy Meropa mówiła mu takie rzeczy. Na dodatek samica wydawała się być zaniepokojona. Czyżby się martwiła? - myślał. Musiało być z NIM naprawdę tragicznie. Tylko dlaczego był w takim stanie? Czy zwykłe zaklęcie zapomnienia, o ile faktycznie je rzucił, mogło GO tak wyczerpać? Czy może było coś jeszcze?

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz