Ron patrzył, jak Harry chowa różdżkę do kieszeni, po czym najzwyczajniej w świecie odwraca się i schyla po arkusz pergaminu, który wcześniej rzucił na podłogę. Zakończyli przysięgę dosłownie przed chwilą. Wszelkie wypowiedziane podczas niej słowa były nie do odwołania, a Ron... wciąż nie mógł w to uwierzyć. Pamiętał, jak kiedyś Fred i George niemal namówili go do złożenia Przysięgi Wieczystej. Wtedy nie zdawał sobie nawet sprawy, jakie konsekwencje może ona za sobą pociągnąć. Kiedy później dowiedział się o tym, że złamanie jej oznacza nieuchronną śmierć, był naprawdę przerażony. Jednak jego strach minął dosyć szybko. W końcu nie złożył tej przysięgi i tak naprawdę nie przypuszczał, że miałby kiedykolwiek to zrobić. Zwłaszcza że był już na jej temat dosyć dobrze poinformowany. Niestety okrutny los po raz kolejny postanowił sobie z niego zadrwić. Wprowadził go w tak bardzo surrealistyczną sytuację, której Weasley nie miał nawet szansy sobie wyobrazić w najśmielszych snach. W sytuację, w której to Harry Potter - jego najlepszy przyjaciel, a raczej już tylko cień jego dawnego przyjaciela - zmusił go do złożenia tej śmiercionośnej przysięgi.
Ron nie miał nawet szansy na wybranie innej opcji. Mało tego. Innej opcji praktycznie nie było! Nie miał wyboru. Musiał to zrobić. Zdać się na łaskę kogoś, kogo jeszcze niedawno uważał za przyjaciela. Kogoś, kto teraz był mu niemal zupełnie obcy. Nie wiedział nawet, jak powinien obchodzić się z tą nową osobą. Na jak wiele mógł sobie pozwolić? W końcu nie miał pewności, czy w pewnym momencie po prostu nie zostanie zabity, bo ten "nowy Harry" będzie miał taki kaprys. Co prawda tego akurat raczej nie zrobi. Byłoby to zbyt ryzykowne. Ale mógł go równie dobrze zaatakować, rzucić jakąś klątwę. Zrobić coś, o czym tylko on by wiedział. Coś, co nie dotarłoby do Dumbledore'a. W końcu teraz Ron i tak nie mógłby pójść do dyrektora.
Weasley wciąż przyglądał się Potterowi w milczeniu. W pewnym momencie Harry znów wyjął różdżkę, stuknął nią w arkusz pergaminu, po czym wyszeptał jakieś słowa, których rudzielec nie był w stanie usłyszeć. Jednak Ron i tak nie skupiał się teraz ani na pergaminie, ani na słowach Gryfona. Obiektem jego obserwacji była jedynie różdżka Pottera.
Niby jakim cudem była ona w stanie sama się unosić? No i jeszcze to zaklęcie. Ten moment, w którym została wycelowana prosto w Weasleya. Tego wszystkiego nie mógł robić Harry. Nawet gdyby chłopak jakimś cudem zaczarował różdżkę tak, żeby ta lewitowała, to raczej nie mógłby wówczas rzucić za jej pomocą jakiegokolwiek zaklęcia. To było po prostu niemożliwe! W takim razie musiał jej używać ktoś inny. Tylko kto?
Ron pamiętał pewną rozmowę, którą przeprowadził z Hermioną całkiem niedawno. Było to tego samego dnia, w którym dowiedzieli się o tym, że ich przyjaciel widział bez okularów. Dziewczyna powiedziała mu wówczas, że zaklęcie na szkła Harry'ego rzuciła ta sama osoba, która pomogła chłopakowi napisać wypracowanie dla Snape'a, o którym nauczyciel wspominał na początku roku. Twierdziła, że Potter ma kogoś, kto mu pomaga, ale o kim wolał im nie mówić. Wealsey na początku po prostu nie był w stanie jej uwierzyć. Przecież żadne z nich nigdy nie wiedziało tej osoby. Dopiero po rozmowie z przyjacielem, podczas której Harry w końcu zorientował się, że jego okulary zmieniały również kolor jego tęczówek, Ron zaczął wierzyć w teorię Hermiony. W dodatku Potter nie zaprzeczył, kiedy Weasley wyraźnie do niej nawiązał, a to oznaczało, że chłopak miał jednak osobę, która go wspierała. Tyle że rudzielec nigdy by nie podejrzewał, że ta osoba jest... niewidzialna.
Tak, był pewny, że ktoś tu był. Potwierdzały to nie tylko jego przypuszczenia i fakt, że różdżka rzucała zaklęcie, ale również to, że tuż przed tym, jak zaczęli składanie przysięgi, Harry kogoś zawołał. Tylko dlaczego Weasley go nie widział? Czy był jedyny? Czy ktokolwiek inny był w stanie go zobaczyć? A Harry? Czy on go widział? Szczerze mówiąc - nie wiadomo. Podczas składania przysięgi chłopak cały czas miał zamknięte oczy. Jakby... nie chciał go zobaczyć. Ale jaki był tego powód? Niby dlaczego Potter miałby nie chcieć zobaczyć swojego... przyjaciela? towarzysza? A może... nie mógł?
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...