Później Harry przyszedł na wspólną kolację, tak jak to obiecał Hermionie. Pojawił się jako ostatni w niewielkim saloniku, w którym Tom zestawił stoły tak, aby cała rodzina Weasleyów, Hermiona i Harry mogli usiąść razem.
Podczas posiłku młody czarodziej prawie w ogóle się nie odzywał. Ignorował także Hermionę, która cały czas posyłała mu spojrzenia, chcąc najprawdopodobniej dowiedzieć się, co go trapi. Wiedział, że jego przygnębienie było widać gołym okiem i nawet Ron nie miał zbytniej trudności z odczytaniem jego nastroju, ale Harry po prostu nie miał siły, aby to wszystko maskować. Ostatnie tygodnie były pełne rewelacji, a najnowsze odkrycie, którego dokonał dzięki Meropie, jeszcze bardziej nadszarpnęło jego nerwy. Czuł, że jeśli dalej tak będzie, wkrótce wyląduje w wariatkowie. W pewnej chwili zaczął się zastanawiać, czy istnieją szpitale psychiatryczne w świecie czarodziejów, ale jego rozmyślania przerwał dźwięk odsuwanych krzeseł. Najwyraźniej kolacja dobiegała końca. Zerknął na swój talerz i stwierdził, że prawie nic nie zjadł. Kiedy jego wzrok natrafił na nadgryziony kawałek kurczaka, pomyślał o Meropie i postanowił wziąć go dla niej. Zawinął go w serwetkę i schował do kieszeni. Tylko Hermiona, która przez całą kolację nie spuszczała z niego wzroku, to zobaczyła.
Harry udał się od razu do swojego pokoju, ale po drodze przyjaciółka wreszcie go dopadła. Spodziewał się tego.
- O co chodzi, Hermiono? - spytał, chcąc mieć to już za sobą.
- Harry, wiem, że jesteś zmęczony, ale chcę, żebyś wiedział, że ja i Ron naprawdę się o ciebie martwimy. - Przerwała na chwilę, czekając na jakąś reakcję, a kiedy ta nie nadeszła, kontynuowała. - Nie jesteśmy ślepi. Widzimy, że coś jest nie tak. Cały dzień zachowywałeś się... inaczej niż zwykle. I jeszcze ten wąż...
- Niby co jest nie tak z Meropą? - przerwał jej Harry podniesionym głosem. - Skoro ty kupiłaś sobie Krzywołapa, to ja mogłem kupić węża.
Rozmowa ledwo się zaczęła, a Harry już czuł narastający w nim gniew. Wiedział, że jeśli szybko tego nie skończy, może zdarzyć się coś złego. Wcześniej prawie stracił panowanie, gdy rozmawiał z dziewczyną na Pokątnej. Wątpił, że teraz wytrzyma równie długo. Dlatego zanim Hermiona zdążyła się odezwać, kontynuował:
- Nic mi nie jest, Hermiono. Już mówiłem, jestem po prostu zmęczony. A jeśli chodzi o Meropę, to mam nad nią kontrolę i wiem, że nic nikomu nie zrobi.
Po tych słowach po prostu odwrócił się i poszedł. Hermiona nie szła za nim, co bardzo go ucieszyło. Będąc już w pokoju, wyciągnął kawałek kurczaka i dał go głodnej Meropie. Samica wyglądała na zadowoloną.
- Coś się stało? - spytała, kiedy Harry usiadł na łóżku i westchnął ciężko.
- Nic takiego. - Uśmiechnął się do niej lekko. - Po prostu...
Nagle oboje usłyszeli hałas dobiegający zza drzwi. Harry podniósł się, a Meropa zasyczała, ukazując swoje ostre kły.
- Czy ci idioci nie mogą być ciszej? - denerwowała się samica.
Harry uspokoił ją, po czym wyszedł zobaczyć, co było źródłem hałasu. Okazało się, że to tylko Percy zgubił swoją odznakę prefekta. Oskarżał o wszystko Rona, który natomiast zgubił płyn wzmacniający Parszywka. Percy nie chciał wypuścić Rona, póki ten nie znajdzie jego odznaki. Harry nie wiedział, co nim kierowało, kiedy zaproponował przyjacielowi, że poszuka płynu. Nie miał na to najmniejszej ochoty. Był zmęczony. Zrobił to chyba tylko dlatego, bo tak wypadało. Jakim byłby przyjacielem, gdyby nie zaproponował pomocy?
CZYTASZ
Zespolone dusze
Fanfiction(UWAGA! Pierwsza część serii kompletna, druga ZAWIESZONA) Drugi rok nauki w Hogwarcie dobiegł końca i Harry spędza kolejne wakacje u wujostwa. Dwa dni przed urodzinami młody czarodziej ma sen - z pozoru zwykły i nic nieznaczący. Jednak tuż po przeb...