Jeden szczęśliwy znak

2.7K 258 96
                                    

Harry siedział na łóżku razem z Meropą. Jego przyjaciele już dawno spali, jednak on nie mógł sobie na to pozwolić. Wpatrywał się w zieloną odznakę, którą znalazł w łazience, i czekał. Meropa przyglądała mu się z niepokojem.

- Harry - syknęła cicho, aby nie obudzić innych. - Powinieneś już się położyć.

- Nie, Meropo.

- Proszę, nie przemęczaj się - nalegała. - Uwierz mi, że nic się nie stanie.

- W takim razie wytłumacz mi, dlaczego - odparł wyzywająco. - Dlaczego ON się nie pojawi? Przecież zawsze przychodzi w nocy. Tak mi mówiłaś. W takim razie dlaczego teraz nie wyjdzie? Boi się?

Starał się mówić szeptem, jednak z każdym zdaniem coraz gorzej mu to wychodziło. Kiedy skończył mówić, usłyszał, jak ktoś przewraca się na łóżku. Razem z Meropą zaczęli nasłuchiwać, a gdy byli pewni, że nikt się nie obudził, samica syknęła:

- Już ci tłumaczyłam, Harry. Nie wiem, dlaczego ON nie chce się przed tobą pokazywać. Nie powiedział mi tego. Ale myślę, że musi mieć jakiś bardzo ważny powód.

- Niby jaki? Tyle o NIM wiem. Powiedziałaś mi nawet, jak mniej więcej wygląda. Co za różnica kiedy się pojawi?

- Najwyraźniej wielka skoro jeszcze tego nie zrobił - stwierdziła sucho.

Harry zamilkł na jakiś czas. Wiedział, że denerwuje Meropę swoim zachowanie, ale po prostu chciał wiedzieć. Ona zobaczyła GO zaraz po tym, jak Harry ją przygarnął, a nawet jeszcze wcześniej. Natomiast on męczył się już miesiąc i nic. Czy starczy mu cierpliwości?

- Myślisz, że w ogóle to zrobi? - spytał w końcu. - Pokaże mi się?

- Jestem tego pewna - powiedziała bez wahania. - ON na coś czeka, Harry. Gdy tylko będzie gotowy, przyjdzie, a wtedy nie uwolnisz się od NIEGO tak łatwo. Zobaczysz, jeszcze będziesz GO miał po dziurki w nosie.

Uśmiechnął się lekko. Może ma rację, pomyślał. Wyciągnął rękę w jej stronę i przejechał palcami po jej gładkiej skórze. Meropa spięła się pod wpływem jego dotyku, jednak z czasem zaczęła się rozluźniać. Jeszcze nigdy jej nie głaskał. Musiał przyznać, że było to niecodzienne uczucie.

- Dziękuję, Meropo - syknął. - Z nikim innym nie mógłbym o NIM porozmawiać. Gdyby nie ty już dawno bym oszalał. Naprawdę.

- To ja ci dziękuję, Harry. Jesteś pierwszym człowiekiem, którego mogę nazwać przyjacielem. Zabrałeś mnie z tamtego miejsca, przygarnąłeś mnie. To znaczy dla mnie więcej, niż myślisz.

Nie spodziewał się tych słów. Miał nadzieję, że samica jest mu w jakimś stopniu wdzięczna, jednak nie sądził, że kiedykolwiek usłyszy od niej takie wyznanie. Po pewnym czasie przestał głaskać Meropę. Po raz ostatni spojrzał na zieloną odznakę, po czym położył ją na szafce przy łóżku. Po chwili dołączyły do niej jego okulary.

- Powiedz MU, że jak już się pojawi, to osobiście złoję MU skórę.

Usłyszał dziwny dźwięk, który najprawdopodobniej był czymś w rodzaju śmiechu Meropy.

- Z przyjemnością - syknęła samica. - Dobranoc, Harry.

- Dobranoc, Meropo.

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz