Podejrzenia

4K 334 83
                                    

Harry siedział na krześle w jednym z pokoi w "Dziurawym Kotle". Korneliusz Knot zdjął płaszcz, po czym zajął swoje miejsce. Minister Magii wydawał się dziwnie spokojny, a nawet... zadowolony? Młody czarodziej nie wiedział, co mogło być przyczyną tego zadziwiająco dobrego humoru. Może cieszy go możliwość ukarania mnie, pomyślał.

- Ale nam napędziłeś stracha, Harry - zaczął Knot po krótkim przedstawieniu swej osoby. - Nie powinieneś ot tak sobie opuszczać domu wujostwa. Na dodatek w środku wakacji! I jeszcze ten pies. Nie powiem, aurorzy musieli się nieźle napracować, modyfikując pamięć twojej...

- Jaka będzie moja kara? - przerwał mu Harry.

Knot zmieszał się lekko, słysząc tak bezpośrednie pytanie, jednak Harry'ego to nie obchodziło. Ten człowiek irytował go, odkąd tylko otworzył usta. Nie potrzebował żadnych tyrad od jaśnie wielmożnego pana Ministra. Chciał konkretów.

- O czym ty mówisz, chłopcze? Kara? Jaka kara?

Harry'ego jeszcze bardziej zdenerwowało zachowanie Knota. Kiedy ten idiota w końcu mu odpowie?

- Niech pan nie udaje - powiedział zadziwiająco spokojnym głosem. - Użyłem magii, złamałem prawo. Mało tego! Zraniłem człowieka.

Nie wiedział, po co mówił mu to wszystko. Powinien raczej załagodzić sytuację lub wyprzeć się wszystkiego. Jednak obawa, którą dostrzegł na twarzy Ministra, sprawiła, że natychmiast przestał żałować. Chciał więcej takich reakcji.

- No tak... Prawda. To znaczy... - Knot plątał się w wypowiedzi, co ponownie zirytowało Harry'ego. Miał już dość tej rozmowy. - Posłuchaj, Harry. To nie do końca tak. Owszem, użyłeś czarów, ale to był zwykły wypadek. Przecież nie wsadzę cię do Azkabanu za to, że spowodowałeś ból brzucha u ciotki. To byłoby śmieszne! Nie powinieneś się tym przejmować. W końcu każdemu może się zdarzyć.

- A co z psem? - spytał Harry, starając się powstrzymać uśmiech.

- Słucham?

- Z buldogiem mojej ciotki. Znaleziono go powieszonego na latarni.

- No tak, ale...

- Czy to nie podejrzane, że zaraz po tym wydarzeniu uciekłem? - spytał prowokacyjnie.

- To nie... Do czego zmierzasz, chłopcze?

Knot był szczerze zdumiony. Zachowanie Harry'ego zaczęło go przerażać. Co on robi? - myślał. Dlaczego tak bardzo chce udowodnić swoją winę?

- Zastanawiam się tylko, czy bagatelizujecie każdy taki przypadek. Cieszmy się, że chociaż Syriusza Blacka traktujecie poważnie.

Knot oburzył się, słysząc to oskarżenie. Jego spojrzenie natychmiast się zmieniło. Harry nie widział w nim już tej fałszywej dobrotliwości. Udało mu się rozjuszyć Ministra. Dodatkową satysfakcję dostarczyła mu również panika, którą dostrzegł w oczach mężczyzny. Słodka odpowiedniczka strachu. Pogratulował sobie w duchu, jednak chwilę później przeżył niemały szok, gdy Knot po prostu uśmiechnął się do niego. Jakim cudem tak szybko się otrząsnął?

- Myślę, że jeśli chodzi o tego psa, to był to zwykły zbieg okoliczności. - Harry zastanawiał się, czy Minister wiedział, jak absurdalnie to zabrzmiało. - Radzę ci nie powtarzać takich niedorzeczności, chłopcze. Chyba nie chcesz, żeby wyrzucili cię ze szkoły?

- Nie - przyznał chłopak.

- No i o co tyle krzyku? - Knot wstał ze swojego miejsca i zaczął się ubierać. Był wyraźnie zdenerwowany. - W porządku, Harry. Myślę, że będzie ci tutaj dobrze przez resztę wakacji. Tylko trzymaj się ulicy Pokątnej. Nie chodź po żadnych mugolskich dzielnicach, rozumiemy się? Dobrze. Tom pokaże ci pokój, a teraz wybacz, ale muszę już iść.

Chwilę później bezzębny barman zaprowadził Harry'ego do jednego z pokoi. Był już tam jego kufer i pusta klatka Hedwigi. Chłopak posmutniał, gdy nie dostrzegł swojej sowy. Kiedy barman wyszedł, Harry opadł na łóżko.

Co to miało być? - myślał. To zachowanie Knota i... moje zachowanie. 

Ukrył twarz w dłoniach. Co się z nim działo? Dlaczego tak reagował? I po co mówił Ministrowi te wszystkie rzeczy?

Nagle przypomniał sobie scenę, której był świadkiem z rana. Obraz powieszonego psa stanął mu przed oczami, a w myślach dźwięczały niedawno wypowiedziane słowa: "Czy to nie podejrzane, że zaraz po tym wydarzeniu uciekłem?".

No właśnie, myślał, czy to nie podejrzane? Nie pamiętam, co robiłem po zaatakowaniu Marge. Co jeśli to ja zabiłem Majchera? I co miało znaczyć zachowanie Knota? Przecież widziałem, że on wie. Domyśla się. Ta panika w jego oczach... Tak samo piękna jak strach. Jednak tak szybko wyparowała. Dlaczego? Dlaczego Knot tak szybko otrzeźwiał? Może gdybym go zmusił, tak samo jak... Nie!

Poderwał się gwałtownie do siadu i zaczął energicznie kręcić głową. Muszę przestać, pomyślał. Muszę myśleć o czymś innym.

Spojrzał na kufer leżący przy łóżku. Chwilę później zaczął go otwierać. W domu wujostwa pakował się szybko i chaotycznie. Nie składał ubrań, a resztę rzeczy po prostu wrzucał, nawet nie patrząc, co dokładnie bierze. Znalazł prezenty, które dostał od przyjaciół. Fałszoskop od Rona, zestaw miotlarski od Hermiony i... no tak... "Potworną księgę potworów" od Hagrida. Kiedy ją dostał, musiał się trochę namęczyć ze złapaniem jej i związaniem paskiem. Teraz całe szczęście była niegroźna.

Harry odłożył książkę na szafkę nocną, po czym kontynuował przeszukiwanie kufra. Jednak po chwili usłyszał huk i jego wzrok skierował się na podłogę, gdzie teraz leżała księga. Przedmiot próbował się ruszyć, lecz pasek mu to uniemożliwiał. 

Gdy młody czarodziej schylił się po książkę, ta zaczęła dziwnie skomleć. Harry wycofał się i patrzył na swój prezent zaniepokojony.

- Ty też? - spytał, nie oczekując odpowiedzi.

Ostatecznie zdecydował się podnieść przedmiot, który najwyraźniej nie był z tego powodu szczęśliwy. Księga dalej piszczała i nawet próbowała się wyrwać.

- To tyle, jeśli chodzi o niemyślenie o TYM - westchnął, po czym schował książkę z powrotem do kufra.

Przez chwilę zastanawiał się, czy może nie pójść na Pokątną, jednak nie miał na to ochoty. Położył się na łóżku i zamknął oczy, lecz dosyć szybko otworzył je z powrotem. Nie chciał spać. Bał się kolejnego snu. Teraz już wiedział, że nie były one zwyczajne. Prędzej czy później i tak będzie musiał iść spać, ale jeszcze nie teraz. Wstał, a następnie ruszył w stronę drzwi. Może Pokątna to nie był jednak taki zły pomysł?

...

Rozdział poprawiony. Jeśli znajdziesz jakiś błąd, śmiało daj mi znać. Oczywiście, jeśli chcesz :) 

Zespolone duszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz