🌺1🌺

1.1K 92 110
                                    

LEO

Wychyliłem głowę przez drzwi i rozejrzałem się po korytarzu. Dobra droga wolna. Ruszyłem na palcach do kuchni. Wszedłem do pomieszczenia i dla upewnienia się, że nikt mnie nie widzi i spojrzałem na lodówkę. Tam Jack chowa fajki, bo w tedy tata Max myśli, że to jego stare, a papa Scott że to taty Maxa. Uśmiechnąłem się zadowolony i wyciągnąłem po nie rękę, oczywiście musiałem podskoczyć i jak je pochwyciłem to szybko schowałem za pasek od spodni i poprawiłem za dużą bluzę Josha, nic nie poradzę że uwielbiam ich ciuchy. Czuję się wtedy bezpieczniej. 

-Co ty robisz?- usłyszałem za sobą i pisnąłem jak dziewczynka odwracając się w stronę Jacka. Szlak! Jak on się tu znalazł i dlaczego do nie wyczułem? 

-Ja?- powiedziałem głupio.- Umm emmm szukałem cię!- powiedziałem i uśmiechnąłem się szeroko.

-Tak?-brunet zmarszczył brwi i podszedł bliżej. Przyjrzał mi się uważnie.- A co chciałeś, co?

-Buzi?- palnąłem, a on się zaśmiał.- No co buziaka bratu już nie można dać tak?!- huknąłem oburzony, a później zdzieliłem jak cmoknął mnie w policzek.- Zabieraj swoją twarz. Wychodzę! 

-A niby gdzie i po co? Jest zimno..- powiedział natychmiast.

-Jack..- jęknąłem.- Mam 19 lat! Nie jestem dzieckiem!

-Zachowujesz się na 10.-prychnął, a ja nadałem policzki i zmierzyłem go spojrzeniem. -Nie no przepraszam Leoś...jak 5 latek. 

-Nie odzywaj się do mnie.- fuknąłem i wyszedłem z domu z trzaśnięciem drzwiami, a towarzyszył mi śmiech brata. 

Co za nadęty i pusty buc! Po drodze minąłem Josha który zmierzwił mi włosy z uśmiechem i zakładam że idzie do domu. Czyli największe problemy mam za sobą w postaci dwóch osiłków, którzy myślą że jak jestem omegą to mi nic nie wolno! Co za chamstwo w tym stadzie!

Szybko ruszyłem na miejsce naszej przyszłej zbrodni z szerokim uśmiechem. Dotarłem na łąkę i oparłem się o drzewo obok Felixa. 

-Powiedz że masz.- Gideon spojrzał na mnie błagalnie. 

-Ja bym nie miał?- odrzekłem z uśmiechem.- Jako iż jestem najstarszy poczęstuje was.

-Jeszcze wasza wysokość co?- prychnął Felix i wziął fajkę, a ja wywróciłem oczami. 

Zaczęliśmy spokojnie rozmawiać na różne tematy o tym że rodzice zachowują się dziwnie, co widać na pierwszy rzut oka, bo proszę was od kiedy wymiganiem się od rozmowy jest umycie naczyń i to jeszcze przez wujka Dereka! To chyba by święto było! 

Ledwo do połowy doszedłem, przecież to jest nic! A nagle Olivier zdębiał i otworzył szerzej oczy. Spojrzał na każdego z nas, a ja już wiedziałem, że mam przesrane. Błagam nie papa Scott, albo co gorsza ciocia Lydia. 

Poczułem jak ktoś stoi za mną,, bo podczas rozmowy stanąłem na przeciw O'Briena. Odwołuję chcę nawet ciocię! Odchyliłem głowę do tyłu z niewinnym uśmiechem i oparłem ją o klatkę piersiową brata. 

-Tak?- powiedziałem słodko, a widząc niedowierzanie połączone ze złością w oczach Jacka, stwierdzam, że jestem za młody żeby umierać.

-Simon braciszku!- Olivier pisnął i szybko zgasił swojego papierosa i przytulił brata.- Nie powiesz tatom prawda?- zamrugał słodko oczami. 

-Gideon?- mruknął z niedowierzaniem Isaac.

-Nom? To jest iluzja. Śni ci się.- powiedział pewnie, a ja uśmiechnąłem się do wyższego alfy. 

-Ja powiem tylko tyle...-Felix zrobił kilka kroków.- Trzy i spadamy! 

Cała nasza czwórka zerwała się z miejsca i pobiegła przez drzewa najszybciej jak potrafimy i co? Nico. Alfy są szybsze. Nawet nie wiem kiedy zderzyłem się z bratem z hukiem i jebnąłem o ziemię z większym trzaskiem. 

-Ałć. -moje oczy lekko się zaszklił i złapałem się za biodro. Boli. Głupi ostry i wystający kamień! Poczułem jak Jack łapie mnie za ramiona i podnosi z zatroskaną miną. Mam cię oślę. - Boli..- jęknąłem i złapałem się za uderzone miejsce i zagryzłem wargę, udając próbę powstrzymania płaczu. 

Oczywiście się nabrał. Baran. I niby ja nie umiem stosować i zachowywać się jak dorosły? Pfff 

- Ej przepraszam nie chciałem Leoś.- powiedział i przytulił mnie. Wtuliłem się w niego pociągając nosem.- Ale i tak masz wpierdziel. 

-Nosz wal się!- huknąłem i odsunąłem się od niego idąc wkurzony do domu.

-Już cię nie boli, co?- prychnął na mnie, a ja nawet na niego nie spojrzałem. Mam focha przecież. 

Całą drogę mi biadolił, nawet nie wiem o czym. Moja nadzieje na zamknięcie się w pokoju wyparowała jak zobaczyłem Josha. Jack nie próbuj nawe... no i poleciał nakapować. Co za kabel. Nawet nie zdążyłem dojść do własnego pokoju, a już alfy stanęły przy mnie, a ja westchnąłem ciężko widząc wyciągniętą rękę jednego i podałem mu paczkę, którą zadowolony przyjął i schował do kieszeni. Bagienny szczur jeden i drugi. 

-Leo tak nie wolno.- powiedział Josh i spojrzał na mnie zły.- Ile razy mam ci mówić że matoły palą. 

-Sam jesteś matoł.- huknął alfa z ciemniejszymi włosami.- Ale popieram go, ty nie możesz palić, jesteś om...

-Powiedz to a ci wybiję zęba.- mruknąłem.- Co z tego! Też mam prawo i jestem już dorosły! Macie się do mnie nie odzywać, i mam na was dwóch focha!- zatrzasnąłem drzwi od pokoju i uśmiechnąłem się zwycięsko. 

Teraz to oni będą przepraszać, bo nienawidzę jak ktoś mówi że omega nie może tamtego i tamtego, ale przecież Gideon się normalnie bawi broniom wujka Jaya, a ja jak na nią spojrzę to od razu te dwa kretyny panikują. Kocham ich i tak dalej ale ludzie dajcie żyć mi! Mam 19 lat mieszkam w domu z samymi alfami i czuję się jak jajko w kurniku. Uważaj bo się potłucze. 

-Jack zrobiłeś mi siniaka!- krzyknąłem na cały dom jak podniosłem koszulkę i spojrzałem na swoje biodro w lustrzę. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Proszę o aktywność bo nie jestem pewna co do tej części .....💔💌





MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now