🌺DODATEK🌺

732 50 38
                                    

LEO

Minął tydzień! TYDZIEŃ! Nie wiem w co oni się bawią, ale czuję się w obozie. Wstań rano, pogadanka, którą znam na pamięć odnoście zabezpieczania się którą prawi nam tata Max, a później jak zwykle dostanie w łeb od taty Scotta, który drze się na niego żeby sam się nauczył, Jack wybywa razem z Joshem do swoich pofarbowanych omeg, przez co wujek Jackosn i ciocia Alex dostają wręcz nerwicy przez to.  Olivier bawi się w wykorzystywanie wszystkich po kolei bo jest w ciąży i widać że bawi się przy tym wyśmienicie, ale Dave i ich rodzice mają ciężej. Dennis w końcu nam przedstawił jest super. Leila jest miła i sympatyczna. Gideon i Isaac mają wręcz niezłą kwarantannę, bo Jay świruję że nie chcę być jeszcze ojcem, a blondyn nabija się z niego, że i tak niedługo zostanie, przez co Gideon razem z Theo wywalają go zazwyczaj z domu na wycieraczkę, a u mnie i Simona to...no on...ON NAWET SIĘ CAŁOWAĆ DŁUGO NIE CHCĘ JAK BYM MIAŁ OD TEGO ZACIĄŻYĆ! Błagam no to nie fer jest. Wiem, że wujek Dylan też mu prawi jak używa się gumek. Naprawdę to jest jakiś obóz o nauce zabezpieczeń!

A co ciekawsze wszystkie alfy wzięły się za budowę nowych domków, jakiś kawałek stąd dla prywatności jak będziemy starsi, żebyśmy mieli prywatność... Zgadzam się z tym i to bardzo. 

Właśnie spaceruję sobie po Simona, bo umówiliśmy się na spacer o zachodzie słońca i chcę jakoś wykorzystać to na swoją korzyść, ale jak miałem zakukać to moją uwagę zwrócił Jack, który biegł z zaczerwienionym Diego przerzuconym przez ramię, a za nim wujek Jackoson krzycząc że go zatłucze, a wujaszek Derek pokładał się ze śmiechu. Ciekawe co tym razem wymyślił mój głupi brat. 

-O Leoś.- podskoczyłem i szybko skierowałem wzrok za Simona który opierał się ramieniem o framugę otwartych drzwi. Kiedy on je otworzył? Dobra nieważne. Uśmiechnąłem się lekko i przysunąłem się do niego stając na palcach i całując lekko jego usta na co uśmiechnął się i objął mnie w tali, pogłębiając pieszczotę 

-Gumki jak już!-usłyszałem krzyk wujka Dylana z salonu na co zaczerwieniłem się mocno i odsunąłem od alfy. 

-Jasne tato!- krzyknął i zanim ten odpowiedział, zamknął drzwi i ruszyliśmy na spacerek, rozmawiając o wszystkim i o niczym jednocześnie się śmiejąc z siebie. 

-Gdzie idziemy?- zapytałem po chwili jak przeszliśmy przez jakieś krzaki.

-Zobaczysz.- szepnął mi do ucha, na za zadrżałem i wtuliłem się w jego ramię z zaufaniem. Maszerowaliśmy momencik jeszcze, a później staliśmy przed pięknym małym stawkiem. Uśmiechnąłem się szeroko i oglądałem wszystko w okół siebie z zafascynowaniem.

Simon stanął za mną i objął od tyłu, położyłem mu głowę na ramieniu nadal oglądając krajobrazik. Jak to możliwe że wcześniej go nie znalazłem?

-Ślicznie.- szepnąłem uradowany i odwróciłem się do niego przodem. Objąłem ponownie jego szyję rękoma i pocałowałem z nienacka, przez co mruknął i objął mnie mocniej w tali, jednak po dłuższej chwili chciał się odsunąć, a ja mu nie pozwoliłem na to. Złapałem go za włosy i przytrzymałem jego głowę pogłębiając pieszczotę jeszcze bardziej. Simon lekko zszokowany oddał pocałunek i przyparł mnie do najbliższego drzewa. Cicho stęknąłem jak kora wbiła mi się w plecy. 

-Co kombinujesz?- zdziwił się, a ja uśmiechnąłem się słodko i przeczesałem jego włosy.

-Chcę być twój..- szepnąłem.- Proszę. Bardziej na zawsze. 

-Leo...- oparł czoło o moje i spojrzał mi w oczy.- Zabiją nas i to dosłonie. Twój ojciec obedrze mnie ze skóry.

-Jakoś Olivierowi udało się uratować Dave to ja uratję cię.- powiedziałem cicho przy jego ustach, przejrzdzając po nich językiem. 

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now