DAVE
- I co z nim?- Olivier zapytał natychmiast jak Dennis wyszedł z kliniki, gdzie leży Felix.
Nawet nie rozumiem za bardzo tej sytuacji, ale jestem pewny że nie chcę. To co się stało jest straszne i przykre zarazem. Jak wrócili Josh kazał iść odrazu po Dennisa i już się nie widzieliśmy. Zniknęli, a przypuszczam że nie za szybko ich zobaczymy.
- Aktualnie śpi. Ze stanu fizycznego nie jest strasznie nie licząc kilku mocnych zadrapań i siniaków. Jednak stan psychiczny jest gorszy. Nie ma z nim kontaktu od kiedy Josh go o zaprowadził. Nie odzywa się, nie chcę wody i jedzenia. Nie wygląda do najlepiej.
- On nie mógł...- szepnął Gideon i odwrócił głowę w bok, wtulając się w Isaaca.
- Nie pozwala się zbadać jeżeli chodzi ci o... O gwałt. Nie chcę o tym myśleć, ale to jest chyba bardzo prawdopodobne patrząc na jego reakcję i pojawiające się stany lękowe. - powiedział beta cicho i niewyraźnie.
Mój omega natychmiast się we mnie wtulił. Objąłem go szczelnie ramionami. Zaciągnąłem usta w wąska kreskę i pocałowałem go we włosy po chwili. Boże to chyba jakiś koszmar.
-A-ale...- Leo wykrztusił, a jego oczy się zaszkliły. Wtulił się w Simona który stał najbliżej niego.- P-powiedz ż-że t-to n-nie p-prawda.
Blondyn pokiwał lekko głową na boki i przytulił go.
- M-moja w-wina...- Diego szepnął.- G-gdybym t-tego N-nie p-powiedział w-wczoraj... N-nic b-by s-się n-nie s-stało...
- Nie mów tak.- Jack natychmiast go przytulił do siebie, bujając na boki.- To nie twoja wina.
Leo spojrzał na niego smutno i odwrócił wzrok. Zakładam że to oni coś zrobili.
- Ale kiedy wyjdzie.- Akio starał się zachować zimną krew, ale widzę jak mocno ściska rękę Fumio to cieszę się że Oli się do mnie tuli.
- Rany zagoją się do wieczora więc będzie wieczorem w domu z Joshem.- mruknął.- Zostawcie ich samych. Muszą porozmawiać.
Skinąłem głową i podniosłem omegę pod udami żeby mnie mocniej przytulił i ruszyłem do domu, a Hiroki ruszył obok mnie.
- Teraz jest bezpiecznie?- zapytał lekko wystraszony. Uśmiechnąłem się do niego smutno i skinąłem głową.
- Chyba tak, Jack mówił że facet zmarł po chwili. Nie ma się czego bać.- mruknąłem pod nosem i spojrzałem na resztę, szli wolno i za nami. Mam dziwne wrażenie że coś się jeszcze stanie, ale wolę nie wykrawać. Potarłem nos o szyję Oliviera, a on pociągnął swoim i podniósł głowę.
- B-boję się.- szarpnął cicho.- N-nie z-zostawisz m-mnie?
- Nigdy. Nie pozwolę żeby ci stała się krzywda.- powiedziałem pewnie i siadłem na kanapie. Wszyscy siedzieliśmy w ciszy. Tylko co chwila ktoś cicho płakał. Każdy z nas inaczej odczuła to, ale wiemy że musimy pomóc Felixowi. Nie zostawimy go. Nie teraz, a jak jeszcze jest w ciąży, musimy go pilnować.
JOSH
-Feliś.- zacząłem głaskać rękę omegi, który siedział zwinięty w kulkę w mojej bluzie. Patrzył za swoje nogi, a jego buźka nie pokazywała nic. Jestem tak przerażony, że nie wiem co robić.- Napij się troszkę, chociaż łyczek.
Niebieskowłosy pokiwał głową na boki i zabrał dłoń którą trzymałem obejmując nią swoje kolana. Zacisnąłem usta w wąską kreskę i spuściłem lekko głowę. Próbowałem już wszystkiego. Próśb, błagania, zmuszania, ale oczywiście delikatnie i szantażu, ale nic nie działa. Nie odezwał się ani słowem.
-Skoro nic nie mówisz to ci wyjaśnię co się stało rano.- westchnąłem na co drgnął i zerknął na mnie niepewnie.- Jak wszyłem z pokoju to usłyszałem krzyki z pokoju Jacka i Leo. Poszedłem tam i przerwałem im. Mogę ci powiedzieć to o co się kłócili bo niedługo i tak to wyjdzie. Jack spędził z Leo gorączkę i można powiedzieć, że bawili się w krótki romans. Leo mówił coś o więzi i tak, dalej, a Jack stwierdził że jak nic do niego nie czuję to ma mnie pocałować żeby się upewnić co czuję. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Nigdy bym cię nie skrzywdził przecież i o tym doskonale wiesz Felix. Jesteś moim omegą i zależy mi na tobie. Nie mam pojęcia o to było. Chwilowe stracenie rozumu...nie wiem.. Nigdy do tego nie dopuszczę. Przyrzekam nie opuszczę cię i nie zranię nigdy więcej. Nie pozwolę żebyś cierpiał. Od zawsze miałem do ciebie dziwne przywiązanie. Chciałem się chronić i dbać o twoje dobro. Dlatego nie lubiłem jak chodzisz na imprezy, bo tam mnie nie było i nie mogłem ciebie bronić. Kocham cię.- omega spojrzał na mnie zaskoczony, a jego oczka się zaszkliły. Zacisnął usta w wąską kreskę.- Nie płacz Feliś. Proszę. Przepraszam. Błagam zrobię wszystko tylko mi wybacz. Błagam słońce.
Chłopak rozłożył lekko ręce na boki patrząc na mnie niepewnie, a ja przytuliłem go natychmiast. Zacząłem głaskać jego plecy i całując w skroń. Moje serce ścisnęło się boleśnie jak poczułem pod palcami zadrapania, które na szczęście się goją.
-J-ja ciebie też, ale cię nienawidzę.- szepnął cicho w moją koszulkę, uśmiechnąłem się lekko na jego słowa, zaciskającą rączki w pięści na mojej koszulce. Pocałowałem go w czoło.-Obiecaj..
-Wszystko co chcesz kochanie.- odrzekłem natychmiast.
-Już nigdy...nie pozwolisz mi wyjść gdzieś s-samemu.... nie ch-chcę z-znowu t-tego...o-on.- urwał, a ja zacząłem nucić cicho i całować go w skroń.-B-bolało...b-bardzo...b-boli j-jeszcze..
-Obiecuję. Nic ci już się nie stanie. Spokojnie. Jestem przy tobie.
Felix pokiwał głową na zgodę i wtulił we mnie mocniej.
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
OGŁOSZENIE PARAFIALNE!
JAK BYSCIE CHCELI PO DWA RODZIAŁY DZINNIE TO POD KAŻDYM ROZDZIAŁEM POPROSZĘ 100 KOM, DO ROZDZIAŁU I 60 GWIAZDEK, BO TO MOTYWUJĘ I KOCHAM WASZE KOMENTARZE!
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...