🌺39🌺

567 71 60
                                    

LEO

Okej... To jest coraz gorsze. Minęły dwa dni i jest tak samo! Nie wiem co się dzieje, ale powoli mam dość. Głowa mi pęka od krzyków Felixa i błagań Josha żeby się uspokoił. Teraz to drze się jeszcze Akio z Fumio. Moja głowa.

- Możecie siedzieć cicho!- wydarłem się w końcu tracąc cierpliwość.- Ty przestać być nadopiekuńczą mamuśką.- wskazałem na Simona.- Wy udawajcie chociarz, że nie zamierzacie spieprzyć na seks.- wskazałem na Oliviera i Dave.- A wy przestańcie flirtować bo Hiroki zaraz się zapowietszy.-spojrzałem w stronę Gideona i Isaaca.- A wasza dwójka niech w końcu zostanie parą bo to jest nudne już!- krzyknąłem do Akio i Fumio.- A ty Felix przestań tak się drzeć, bo zaraz gardło zedrzesz  dopiero będzie bójka. Mam was dość już!- warknąłem.- Miało być fajnie a wy się kłócicie! Tylko kłócicie! To jest już chore...nie próbuj mnie uciszać Jack bo ci pierdolne. Wiem że jesteś przerażony bo mój głupi brat się wykazał, ale to był raz na milion Felix.- usiadłem na przeciw niebieskowłosego na ziemi i złapałem za dłonie.- Masz nas. Nie musisz bać nie jesteś sam.

Omega zagryzł wargę i wybuch płaczem. Oj! Nie chciałem żeby płakał! Nie chciałem!

- P-przepraszam.- wykrztusił i zakrył sobie twarz, kuląc się. Znowu płacze, ale przez mnie. Super. Josh zagarnął go w swoje ramiona i przytulił.- N-nienawidzę c-cię..- szepnął cicho w jego pierś, zaciskają ręce na jego koszulce.

Uśmiechnąłem się lekko na to i wróciłem na swoje miejsce. Spojrzałem na innych.

- No co?- fuknąłem zakładając ręce na piersi jak zobaczyłem że oni się na mnie patrzą.

- Czekałem na ten wybuch kilka dni.- Isaac poprawił się obejmując Gideona ramieniem, a ja fuknąłem oburzony.

- Umm?- Diego mruknął cicho.- Nie chcę przeszkadzać, ale ktoś mi powie kto pukał mi  do okna wczoraj w nocy?

-Co?- zdziwił się każdy i spojrzał na omegę zaskoczony.

- K-ktoś z w-was tak?- zapytał przestarszony i zbladł.- B-bo t-to m-mi się n-nie podoba.

- Dlaczego mówisz to teraz.- Dennis zestresował się i spojrzał w naszą stronę lekko przerażony. Znowu to samo.

- N-no b-bo Felix  t-teraz m-ma c-ciężkie ch-chwile i k-każdy s-się k-kłóci.- mamrotał cicho i spuścił wzrok.

Jack usiadł obok niego i złapał za rękę. Zaniepokoiłem się i drygłem. Przypominając sobie kilka sytuacji z dzieciństwa. Jak ktoś na mnie patrzył i obserwował, kartki na oknie, na których pisało że jestem słodki, a gdyby nie tata Scott to... Nie! Dość! To przeszłość.

- Nie śpisz sam!- krzyknąłem wstając natychmiast jak zaczął mówić o jakiś cieniach za oknem.- N-nie możesz!

- Leo?- Simon zdziwił się i spojrzał na mnie.- Wszytko okej?

- Tak! Wszystko dobrze!- odrzekłem natychmiast.-Poprostu to niepokojące i Diego powinnie spać z nami, najlepiej wszyscy śpijny w jednym domu! Tak! To świetny pomysł! - powiedziałem natychmiast i uśmiechnąłem się spanikowany lekko rozglądając się na boki.

- Podoba mi się ten pomysł!- Olivier powiedział zadowolony i wtulił się w Dave który go objął.

- Oni osobno!-Siomon wydarł się natychmiast a ja wywróciłem oczami.

- Musisz mówić jak coś takiego się dzieje Diego.- Jack pogłaskał go po dłoni i przytulił go do siebie.- A jak by ci się coś stało? Nie darował bym sobie tego.

Aha? No świetnie. Fajnie że tak się martwi, ale jakoś nie czuję zazdrości bardzo, kiedy tak mówi. Bardziej zmartwienie co do tego że właśnie mój brat który zabrał mi cnotę i z którym się po nocach całuje. Tak to nic. Tak robią pary, jednak nie czuję zazdrości tylko przywiązane. Jak by moja omega była z jego alfą połączona, a nie coś czuła. Jak by to było zapisane. Kocham go, ale nie jak partnera tylko jako brata, jednak to jest bardziej skąplikowane. Mój wilk uwielbia jego zapach i bliskość. Czuję się przy nim najbezpieczniej.  Nie wiem co on czuję dokładnie. Będę musiał się o to zapytać, ale nie teraz, bo aktualnie przytula Diego. Rozczulający widok. Taki jak by do siebie pasowali. Ładnie razem wyglądają.

- Czyli co?- zapytał z niedowierzaniem Simon.- Mieszkamy wszycy razem?  Mamy za mało pokoi w każdym domu.

- Idziemy na górę. Tam jest dużo pokoi i zabezpieczenia. Okna są szczelne tak jak drzwi...- mamrotałem i patrzyłem na swoje ręce.

- Na pewno Jestem pewny że nie świrujesz? - Isaac powiedział z przekąsem.

- Martwię się o Diego. To niepokojące.- mruknąłem pod nosem.- Dlatego każdy bierze najpotrzebniejsze rzeczy i tam idziemy.

- A od kiedy ty rządzisz?- Jack zapytał sarkastycznie patrząc na mnie.

- Od kiedy Josh jest zajęty swoim omegą, a ty masz tryb mamuśki. Rządzę ja.- powiedziałem natychmiast pewnie. - Zbierać się.

- A-ale p-przecież T-to n-nic t-takiego- Diego powiedział cicho patrząc w podłogę.

- To nie jest nic takiego.- mruknąłem zły.- Macie się zebrać i za 3 godziny każdy ma być już na górze.- warknąłem i wstałem szybko idąc do swojego pokoju.

Położyłem się na łóżku i patrzyłem w sufit. Nie trwało to długo, bo po chwili ktoś wszedł do pokoju. Miałem nadzieję, że to Jack, ale nie... Simon zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku obok mnie. Po chwili położył się, a ja ulokowałem głowę na jego piersi.

- Nic nie jest w porządku.- mruknąłem cicho, a on pogładził moje ramię delikatnie.

- Opowiesz mi?- zapytał spokojnie, a ja przytaknąłem, zaczynając od samego początku.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now