GIDEON
Ale jest świetne. Wypiłem dwa piwa i jakieś drinki postawione przez alfy. Czuję że jestem lekko wstawiony. Wszystko mnie bawi i trochę nogi mi się plączą, ale nie tak jak Leo, on to przesadził, zachowuję się jak by był naćpany, ledwo chodzi co jest zabawne i to bardzo. Olivier śpiewa sobie pod nosem z Armirem, a Felix poszedł chwilę temu na parkiet z Erenem, a Levi zabijał go wzrokiem co chwila. Natomiast Diego siedzi sobie cicho i siebie sok pomarańczowy, gadając z jakąś omegą o czarnych włosach i szpiczastych zębach. Taki oryginalny.
- Idę do łazienki.- powiedziałem cicho i wstałem, a inni skineli głowami.
Zdecydowanie za dużo wypiłem jak na mnie. Ruszyłem do łazienki z szerokim uśmiechem nucąc sobie coś pod nosem,ale stanąłem jak wryty, a nagle jak do tą spożyty alkohol wyparował w jednej sekundzie.
Co oni tutaj robią?!
Szybko odwróciłem się na pięcie i ruszyłem do przyjaciół przerażony.
- Mamy problem!- krzyknąłem natychmiast.- Są tutaj!
- Co?- bruknął Leo, patrząc na mnie niezrozumiale.
- Kto?- Olivier zerknął na mnie dziwnie.
- Nasze alfy walnięte ze stada!- krzyknąłem natychmiast.- Musimy spieprzać bo nas chyba zagryzą.
- Nie no spokojnie nie może być aż tak źle.- powiedział spokojnie Armir.
- Leo ma braci którzy nawet nie pozwalają mu wyjść będę nadzoru, ja mam brata który mnie pobije za picie w takim miejscu, a Olivier będzie miał szlaban do końca życia. Zwialiśmy przez okno w pokoju i zabraliśmy samochód nie nasz. Coś jeszcze? A no tak nikt z nas oprócz Leo nie jest pełnoletni.- powiedziałem i wziąłem wymienionego chłopaka pod ramię.- Spadamy tylnym wyjściem. Diego, Olivier weźcie go ja idę po Felixa.
Skinęli głowami, a nowo poznani pożegnali się. Szybko ruszyłem w tłum tańczących ludzi i wręcz się zgubiłem, aż w końcu znalazłem go. Wziąłem szybko za rękę i skierowałem się do drugiego wyjścia.
- Gdzie Leo?- zapytałem chłopaków, a oni spojrzeli na mnie przerażeni.- Nie mówcie że go zgubiliście.
- To ci nie powiemy.- Olivier skinął głową.- Ale... Zwiał nam jak szliśmy w tłumie?
- Boże.- warknąłem.- Stójcie tutaj ja idę..- zacząłem i odwróciłem się i dostałem zawału, piszcząc zaskoczony.-Oooo h-hej Josh.- powiedziałem przerażony.- Co tam u was jak tam życie mija?
Spojrzałem na resztę alf i cofnąłem się do tyłu natychmiast.
- Teraz nie zrobimy wam awantury....- zaczął Simon.- Ale gdzie Leo?
- Haha...- powiedział Olivier.- I tu jest problem. Zgubiliśmy go.
- Jest trzeźwy?- zapytał podenerwowany Dave.
- Jasne...- zacząłem a oni odetchnęli z ulgą.- Że nie.
- Kurwa, założę wam smycze.- Jack warknął gardłowo i razem z Joshem ruszyli do klubu.
- Do samochodu.- powiedział poważnie Isaac a po moim ciele przeszły dreszcze i łapiąc za ręce Oliviera i Diego ruszyłem do wyjścia, a Felix szedł oburzony za nami, kłócąc się z Simonem o tym że po nas przyjechali. Stanęliśmy przed samochodem, a Olivier zaczął się chichrać pod nosem przytulając do Simona, który z westchnieniem go objął. Ja czułem na sobie wściekłe spojrzenie swojego brata, ale nie ma mowy że będę się pod nim kulił. Nie dam mu tej satysfakcji, nie odzywam się do niego po ostatniej sytuacji i nie zamierzam.
JACK
Co on sobie wyobraża. Jak można być tak nieodpowiedzialnym, ja wiem że on jest dorosły,ale na ma bata że od razu pozwolimy mu na takie coś.
Razem z Joshem obeszliśmy wszystkie kanapy i łazienkę i bar, a krew normalnie we mnie tak się gotuję, że aż paruje.- Jeszcze parkiet.- powiedział brat a ja skinąłem głową, ruszyliśmy tam i zaczęliśmy przechodzić przez tłum ludzi.- Jack...- Josh szturchnął mnie a ja spojrzałem tam gdzie on.
- Zabije.- ruszyłem tam natychmiast.
Teraz to przesada. Nasz Leoś tańczy s jakimś kolesiem trzymając go za szyję i pozwalając mu trzymać łapy na swoim tyłu. Tego za dużo, jeszcze gdzie on trzyma tą mordę... Zaraz on go mi po szyi całuje?! Teraz to go obedrę ze skóry. Na miejscu go zabije.
Złapałem brata za biodra i pociągnąłem w swoją stronę. Ciało omegi zderzyło się z moim, a ja zawarczałem groźnie.
- Wypierdalaj.- warknąłem, a koleś spojrzał na mnie oburzony.
- Ej.. stary ta omega jest już zaklepana.- mruknął oburzony facet, a Josh zamachnął się i walną mu w mordę.
- Spierdalaj od naszego brata chuju!- złapał go za koszulkę i odepchnął mocno, a on spierdolił. Prawdziwa kurwa alfa.
Spojrzałem na Leo, który patrzył w górę na mnie i uśmiechnął się lekko. Przyległ do mnie bardziej.
- Przypominasz mojego brata...- czknął.- Ale on jest bardziej przystojny...- zaśmiał się a ja wytrzeszczyłem oczy, kiedy pocałował mnie w szczękę i zaczął tańczyć w rytm muzyki.
- Leo.- Josh stanął przed nim.- Leoś idziemy do domu.
- Nie chcę.- bruknął i jedną rękę od tyłu wplątał w moje włosy a drugą przyciągnął Josha do siebie.- Chcę się bawić.- szepnął cichutko i spojrzał na mnie to na drugiego.
Oparł głowę na mojej piersi po chwili i odwrócił się do mnie przodem stając na palcach. Zanurzył nos w mojej szyi.
- Twój zapach mnie pociąga
- szepnął cicho i pocałował moją szyję.- Twój też.- odsunął się, łapiąc za rękę Josha.- Wy oboje.- zaśmiał się głośno.- Ale mam helikopter.- powiedział pod nosem i oparł się na mnie mocniej.Mój oddech przyspieszył i patrzyłem na Leo w szoku. On powiedział że go podniecamy? Moje oczy i Josha się skrzyżowały. Uśmiechnąłem się zadziornie i nachyliłem nad Leo, zasysając się mocno na jego szyi, a Josh zrobił to z drugiej strony. Nasz braciszek jęknął cicho i przymknął oczy.
Jak się odsunęliśmy uśmiechnęłam się dumny. Teraz to będzie miał nauczkę. Jak się z tym obudzi będzie panika. Omega chwilę stał w miejscu, spóźnień oparł się bardziej o Josha. Czy on... On zasnął? Bez jaj.
Brat wziął go na ręce i ruszyliśmy do wyjścia. W mojej głowie szumiały jego słowa. On naprawdę tak uważa? Co to miało znaczyć? Kurwa!
Jak dotarliśmy inni się zapakowali, a Josh wsiadł z Leo na tył z jednych aut i bez słowa i ignorując pytania ruszyłem do domu, a Dave drugim samochodem za mną.
Jutro pożałują że w ogóle się nie pozbierają i będą się bali wyjść z domu.
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
❤️1 tysiąc kom i wasz wybór ❤️
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...