Coś mi nie wyszedł...
SIMONNastępnego dnia zszedłem na dół gdzie siedział w salonie siedział Diego i Dennis rozmawiając o czymś, a Jack co chwila się w czymś dołączał. Przywitałem się z nimi i poszedłem do kuchni a tam siedział Leo i Felix, a Josh coś gotował.
- Hej.- uśmiechnąłem się do nich, a czarnowłosy skinął mi głową, Josh się przywitał, a niebieskowłosy spojrzał na mnie i zamrugał parokrotnie. - Wszytko dobrze?
Martwię się bo to co się stało wczoraj może źle wpłynąć na jego psychikę. Nie chcę tego. Usiadłemy obok niego, a on drygnął. I o tym mówiłem.
- Tak, a co?- odrzekł po chwili, na co zmarszczyłem brwi zaskoczony. Okej...to dziwne.
- Nie nic tak pytam.- mruknąłem i spojrzałem na Josha, który uśmiechnął się smutno i usiadł z drugiej strony omegi, kładąc przed nim jajecznicę
Felix wstał i ruszył szybko do wyjścia, zakrywając sobie usta dłonią. Wstałem natychmiast zaniepokojony, tak jak pozostała dwójka.
- Felix...- jego alfa natychmiast ruszył za nim,a ja westchnąłem ciężko.
- Nie jest dobrze co?- zapytałem cicho, a Leo przytaknął.
- Nie odzywał się w ogóle tylko ci odpowiedział.- spuścił wzrok na swoje dłonie.- Nie wiem co robić.
- Musisz pogadać z nim. Nawet jak nie będzie mówił, będzie słuchał.- podszedłem do omegi i przytulilem go.- Wszytko się ułoży.
- Rodzice wracają za dwa tygodnie i nie chcę żeby to tak wyglądało.- spojrzał na mnie kątem oka.
- I nie będzie. Poradzimy sobie, razem aniołku.- mruknąłem, a w tedy do kuchni wszedł zaspany Gideon. Spojrzał na nas, później się uśmiechnął szeroko i zagwizdał.
- Wlazł kotek na płotek...- zanucił pod nosem, podchodząc do blatu.
- Pierdolnął go młotek, siekierka dobiła i kotka zabiła.- Hiroki dodał wchodząc za nim na co zaśmiałem się z miny omegi, który zaczął śpiewać.
- Zabiłeś mi kotka!- huknął oburzony.
- Ojej bywa.- wzruszył ramionami.- A po za tym gdzie Isaac?
- Czeka pod kiblem.- Akio wszedł, a raczej wczołgał się do kuchni zmęczony.- Chcę zmianę lokatora.
- Nie radzi sobie sam.- uśmiechnąłem się rozbawiony jak do kuchni wszedł rozpromieniony Fumio. Wyglądał jak by był najszczęśliwszy w tym momencie.
- Dopłacę.- jęknął cicho i wskoczył na blat.
- Kto okupuje łazienkę?- mój brat wszedł i ziewnął cicho.- Oby dwie są zajęte.
- Pierwszą Felix zakładam, a drugą wychaczył pan muszę się rano wymyć.- Gideon westchnął ciężko i zaparzył sobie kawę.- Teraz będzie ciężko.
- No co ty?- Hiroki wywrócił oczami.- A po za tym za trzy dni wracamy.- przypomniał na co zmarszczyłem brwi.
- Nie chcecie zostać dłużej?- zapytałem, a oni pokiwali głowami.
- Nie wiem jak wy, ale my mamy szkołę.- Akio westchnął ciężko.- Jeszcze nie zrobiłem projektu! Boże zabiją mnie!- ożywił się i pobiegł na górę, łapiąc Fumio za rękę.- Chodź pomożesz mi z matmą!- huknął i pobiegł na górę.
Nadal obejmowałem Leo mocno, a on się do mnie przytulał. Wiedziałem, że ma coś wspólnego, ale nie chcę naciskać. Widząc jego podkrążone oczy i ile zjadł, wolę nie mieszać jeszcze bardziej. Wtulił się we mnie i co chwila jak myślał że pewnie nie widzę, zaciągał się moim zapachem. Uśmiechnąłem się w duchu szeroko i gładziłem go po plecach.
- Dave!- Olivier wybiegł wściekły z kuchni, a ja zmarszczyłem brwi.
DAVE
Leżałem sobie spokojnie na tapczanie. Nie mam siły wstać. Dziś mam dzień lenia i dobrze mi z tym. Chociaż obiecałem Olivierowi ze zejdę zaraz za nim, ale... Nie chcę mi się tak bardzo. Zawsze tak mam przed rują.
- Talbot!- do pokoju wpadł mój omega po 4 minutach. Tak szybko zauważył że mnie nie ma? Kureczeeeeee. - Miałeś wstać!
- Kochanie nie chcę mi się.- jęknąłem cicho i spojrzałem na niego zakrywając się kołdrą.
- Masz problem!- huknął i ściągnął ze mnie koudrę.- Obiecałeś że pobiegamy!- nadął policzki, a ja wywróciłem oczami i złapałem ga za rękę ciągnąc na łóżko.
- Godzinkę i idę.- sapnąłem cicho trzymając nos w jego szyi. On tak pięknie pachnie.
- Misiekkkkk..- Oli mruknął i złapał mnie za policzki. Pocałowałem go lekko, a on pstryknął mnie w czoło. Chyba naprawdę zależy mu na bieganiu. - No chodź. Chcę pobiegać.
- A w górę i w dół po schodach nie możesz?- mruknąłem cicho i zamknąłem oczy.
Omega prychnął oburzony i ręce położył na moich ramionach i przywarł do materaca. Mruknąłem coś pod nosem i uchyliłem oczy lekko patrząc co on wyczynia.
- Jak nie idziesz ze mną teraz to masz celibat i wiem że za niedługo masz ruję, a ja się nie ugnę.- mruknął mi do ucha.
- He?- zdziwiłem się.- Nie zrobisz tego.
- Zrobię.- mruknął cicho i uśmiechnął lekko do mnie. Swoją pupą bardziej naparł na moje kroczę.- To jak?
- Wygrałeś.- przeciągnąłem się a on pisnął zadowolony i przytulił mnie. Szybko złączył zawsze usta.- Ale masz być cały czas przy mnie tak? Nie chcę... nie chcę tak jak Felix i...- zaczął cicho nadal do mnie przytulony.
- Nigdy nie pozwolę żeby stała ci się krzywda kochanie.- powiedziałem natychmiast rozbudzony.- Nie zostawię cię, będę obok. Nie ma opcji że coś się stanie.
- Kocham cię.- spojrzał w moje oczy z uśmiechem.
- Ja ciebie też moje kochanie.- uśmiechnąłem się i pogładziłem jego biodra.
Może jest szansa że zapomniał....
- To teraz na dwór!- pisnął szczęśliwy.
A niech to...
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
Wybaczcie że tak późno, ale musiałam chować się na strychu bo ciekałam przed bratem i mamą.... Zresztą nie ważne...
Jutro najprawdopodobniej nie będzie rozdziału 💔💔
Liczę na dużo aktywność
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...