LEO
Chodziłem po salonie wkurzony, co to wczoraj powiedzieli bardzo mnie zirytowało. Mam 19 lat i mogę być w ciąży przecież! To jest nie fer! Jak by naprzyklad Gabriel zaciążył nie wiem z kim, ale to nie ważne, to by nic się nie stało. A ja?! Ojciec i bracia by mnie chyba zatłukli, ale wcześniej tego który by mi dziecko zrobił, to jest takie nie ferrrrrrrr.
- Ile będziesz się jeszcze złościł?- zapytał Josh z kanapy, a ja spojrzałem na niego groźnie.
- Oj mały chcesz żebyśmy traktowali cię jak dorosłego?- Jack podszedł do mnie i stanął centralnie przed, skinąłem głową.- To masz problem, bo to się nie stanie. Jesteś naszym mały i nietykalnym braciszkiem.
Otworzyłem usta i zamachnąłem się nogą, z całej siły nadeptując na jego nogę swoją, a on pisnął mało męsko
- Po pierwsze to, że jestem omegą nie znaczy że macie mnie traktować jak jajko!- walnąłem go w ramię .- Po drugie jestem już pełnoletni i mogę sobie zajść w ciążę kiedy chcę!- krzyknąłem do niego, a on zaśmiał się. Nosz ja pierdziu!
-Posłuchaj mnie Leo. - o proszę wielki król kibla raczył wstać. Josh podszedł do mnie i złapał za ramię.- Nie ma bata, że na to pozwolimy.
Spojrzałem to na jednego to na drugiego, a oni się po prostu uśmiechają, a we mnie zabuzowało.
-Bo co?!- krzyknąłem i strąciłem jego rękę, a w moich oczach pojawiły się łzy.- Nie rozumiecie że chcę mieć kogoś! Chcę być kochanym!- spuściłem głowę.- Chcę mieć dowód miłości, chcę być szczęśliwy...- głos mi się lekko załamał.
- Leoś...- Jack przytulił mnie do siebie.- My się martwimy o ciebie i chcemy żebyś znalazł kogoś właściwego, słonko.- pocałował moje włosy i pogładził plecy.
-Kochamy cię przecież i chcemy żebyś był szczęśliwy.- dodał Josh i objął mnie z drugiej strony.
-Wy nie rozumiecie.- szepnąłem załamany.
Tak trudno rozumieć że chce drugiej połówki? Naprawdę? Jack złapał mnie za podbródek, żebym spojrzał mu w oczy.
-Kochamy cię braciszku.- powiedział miękko.- Nigdy nie przestaniemy , zrozumiesz? Damy ci wszystko to czego chcesz. Obiecuję ci to Leoś. Zrobimy dla ciebie wszystko.- pocałował mnie w nos, a Josh mocniej objął.
Moje policzki stały się czerwone, kiedy stał moją łzę. Zagryzłem wargę i przytuliłem się do nich mocno. Może są idiotami i nie rozumieją tego o co mi chodzi, ale są słodcy. Zazdroszczę ich przyszłej omedze.
-Ja was też osły.- szepnąłem zamykając oczy, a oni prychnęli wspólnie na moje słowa, na co się cicho zaśmiałem
-Już ci foch przeszedł?- zapytał Josh, a ja skinąłem głową.
-Chcę naleśniki.- powiedziałem w pierś Jacka, a tym razem oni się zaśmieli.
-To chodź mały.- mruknął Josh jak się odsunęliśmy od siebie.- Ja nie gotuję!
-Ja nie umiem!- powiedziałem podnosząc rękę do góry, a Jack spojrzał na nas jak by miał zamiar nas powyzywać, ale zrezygnował i poszedł do kuchni. -Jej!- pisnąłem i w podskokach ruszyłem za nim.
-Chłopaki!- usłyszałem krzyk papy Maxa, kiedy ciemnowłosy już wyciągnął składniki.- Chodźcie tu!
Mruknąłem nie zadowolony i zeskoczyłem z blatu ruszając przed dom. Zmarszczyłem brwi, widząc resztę i górę walizek. A no tak, zaraz jadę... Trochę mi z tego powodu smutno, ale muszą od nas odpocząć, co rozumiem, częściowo, przecież jesteśmy aniołkami. No ja jestem na pewno!
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanficJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...