GIDEON
-Już się z nami zaprzyjaźnił. Kocham was, pozdrów resztę!- Josh powiedział szybko do telefonu i się rozłączył.
Wstrzymałem oddech zaskoczony, słysząc dwa głosy przy drzwiach.Nie znam tego zapachu. Spojrzałęm zaniepokojony na Isaaca który zrobił to samo. Nit się nie ważył odezwać, a do pokoju wszedł Diego. Wytrzeszczyłęm oczy, widząc jego strój, miał na sobie jakąś bluzę, ale na pewno nie jego, bo jest czarna i z czachą.
-Coś się stało?- zapytał zaskoczony i przechylił głowę w bok. Co jest...?
- Boże Diego..- Jack znalazł się przy nim.- Ja ci to wytłumaczę słono, tylko mnie posłuchaj proszę... j-ja wiem że to źle wygląda, ale błagam..- chciał dotknąć jego policzka, ale chłopak złapał go za nadgarstek i odsunął się od niego.
-Po pierwsze nie dotykaj mnie.- mruknął i czułem że nawet o nas zapomnieli patrząc się na siebie. W sumie to się nie dziwię. To dość poważna sprawa.- Po drugie mówiłem ci już ostatnia szansa dziś przepadła. Nie istniejesz dla mnie, dobrze? Teraz mnie przepuść...
-Diego.- Jack złapał go za dłoń, na co omegę przeszły mocne dreszcze i wyrwał ją. - Nie rób tego błagam. Przepraszam, już nic takiego się nie stanie. Wybacz mi zrobię wszytsko.
-Wszytsko?- zapytał i położył ręce na biodrach.- To o mnie zapomnij, Daj mi spokój.
O kurwa.... Tego to się nie spodziewałem i jeszcze od Diego. Nie sądziłęm że będzie tak ostry, ale... ma powód. Boże ja nie chcę wiedzieć jak on się teraz czuję.
-Nie...- pokiwał głową na boki.- Tego nie zrobię. Nie mogę...Kocham cię..proszę Dieguś.- głos mu się podłamał.
Pierwszy raz widzę Jacka w takim stanie. Nigdy po nichym nie był tak załamany i przerażony. Preznigdy nie okazywał strachu przed nami, a teraz..wygląda jak by chciał się rozbeczeć jak małe dziecko.
-Nie rozśmieszaj mnie dobra?- Diego zmierzył go zranionym spojrzeniem.- Gdybyś naprawdę mnie kochał, tak jak ja ciebie nie zrobił byś tego! Nie zrobił byś mi tak dużej krzywdy rozumiesz? To nie jest miłość, ty chcesz się po prostu bawić co? Ale nie na tym polega dorosłe życie, wiesz? Jesteś jak zagubione dziecko, a ja ci nie podam ręki. Już nigdy.- odwrócił się na pięcie i pobiegł na górę.
Jack zacisnął usta mocno i oparł się o ścianie zjerzadzając po niej i schował głowę miedzy kolanami. Boże... Dlaczego on tak drastycznie . Przecież...To nie może być prawda. Oni nie mogli... Zakryłem sobie usta dłonią słysząc jak alfa ciągnie nosem. On naprawdę go kocha, jednak nie żałuję że mu pierdolłem. Należało mu się.
Olivier nipewnie podszedł do Jacka i klęknął obok niego, po czym przytulił mocno, zrobiłem po chwili to samo, ale z drugiej strony. Spojrzałęm smutno na Isaaca, a ten usiadł na fotelu i zakrył oczy. NIkt nie chciał przerwać tej ciszy, która zrobiła się gęsta i wręcz można było ją kroić nożem. Josh lekko niemiały tak jak Simon i Dave, patrzyli się tempo, a Dennis żywo z kimś pisał na telefonie. Leo przetarł zaszkolone oczy i usiadł na kanapie, zapewne nie chcąc podchodzić do alfy.
-Już okej..nie becz krowo.- starałem się go jakoś pocieszyć, ale jestem z tego słaby, więc logiczne że mi nie idzie, nie?
-Idę sobie łeb odstrzelić.- wyszeptał a ja spojrzałęm po sobie z Olivierem przestraszeni. Ja nie wiem już co on ma nabani, ale w razie czego wzmocniliśmy uścisk.
-Posłuchaj mnie uważnie....- Olivier zaczął.- Tak jest zawsze, po każdej grubszej sprawie ze...ze zdradą, ale daj mu czas tak? On to przeżywa podwójnie bo to Diego i ja powinienem ci odstrzelić cymbał za to co zrobiłeś, ale nie zrobię tego bo będziecie razem tak? Jak się naprawdę kochanie to nic was nierodzieli nawet to Jack. Nie możesz teraz się poddać, teraz masz pokazać że ci na nim w cholerę mocno zależy i się starać jak by jutra niebyło, rozumiesz?
-A kogo on miał bluzę?- fuknął, aomedzę zrzedła mina. Niezła płęta.- Czułem alfę.
-Nie wiem kogo, ale nie możesz dać się wygryźć jasne?- szturchnąłem go i poklepałem po policzku .- Pokaż żeś alfa niedojebańcu!
-Czy ty musisz mnie aż tak obrażać?- zerknął na mnie, a ja uśmiechnąłem się szeroko.
-Oj mam tego jeszcze dużo w zanadrzu.- puściłem mu oczko i podnieśliśmy go z ziemi, bo żaden szlachetny i silny oraz męski alfa się nie pogfapił, żeby pomóc z tym zdechlatniem. Normalnie ideały. -A teraz idź się wymyj bo śmierdzisz.- wywróciłem oczami, a on poczłapał na górę, ciągnąc nosem i nie wiem czy zaciąga się zapachem Diego czy rozryczy się lada moment. Z tym pustym słoikiem nigdy nic nie wiadomo.
Wtuliłem się w Isacca z całej siły jaką w sobie mam, a on też to odwzajemnił. Jak by on mnie zdradził, odrazu bym z mostu skoczył.
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...