🌺64🌺

563 64 112
                                    

JACK

-Nie no nie dam rady na nich patrzeć.- mruknąłem i wstałem natychmiast idąc do jakiegoś sklepu. 

Mam ochotę zabić Simona ponownie w ciągu tych kilku dni. Jak on w ogóle śmiał dotknąć mojej omegi? Ale wiem, że jak bym zrobił awanturę miał bym kłopoty i byliby na mnie wściekli. Dlatego postanowiłem na to nie patrzeć. 

Może Diego jest na mnie o coś zły? Westchnąłem ciężko. Dlatego nie chcę ze mną rozmawiać? Unika mojego spojrzenia jak ognia , a jak go obejmuję to drga. Nie wiem co się dzieje. Jak mu kupię tego wielkiego misia już nie będzie zły? 

-Jack...- słyszałem głos Leo i odwróciłem wzrok od szyby, za którą stał pluszak. Spojrzałęm na omegę zaskoczony.- Co jest?

-A co ma być? Diego już mnie nie lubii..- jęknąłem nie zadowolony na co on pokręcił głową na boki i złapał mnie za rękę prowadząc w ustronne miejsce. 

-Posłchaj on na pewno cię lubi tak?- powiedział pewnie i położył rękę na moim ramieniu.- To jak na ciebie patrzy jest unikalne wiesz? Na nikogo tak nie patrzył jak na ciebie , jasne? A teraz do niego idź. 

-A jak ty na mnie patrzyłeś?- wypaliłem na co chłopak zmarszczył brwi i przechylił głowę w bok. 

-Co to ma do rzeczy?- oparł się o ścianę obok, nadal uważnie na mnie patrząc. 

- Chę poprostu wiedzieć.- wywróciłem oczami i oparłem się obok niego, również skanując go wzrokiem.- To co było...

-Nie będzie tego Jack.- przerwał mi natychmiast.- To było spontanicze? Dobrze. Przez to są same problemy wiesz? Ale... byłeś dla mnie bardzo znaczący. Przez te kilka dni myślałem że cię kocham. Mój wilk był szczęśliwy przy tobie, ale to była iluzja. Jak w tedy pocałowałem Josha... czułem to samo. Jesteśmy braćmi i to przywiązanie na tym polega, jasne> 

-Wiem panikarzu...- pokręciłem głową na boki.- Nie rozmawialiśmy o tym ostatnio, uciekałeś od tego tematu i to bardzo, jak by chciał cię zjeść. Ale powiedz mi jedno... było ci dobrze? Chcę to wiedzieć. Nie chcę cię nigdy krzywdzić Leo.

-Tak. Było mi cudownie jak mnie całowałeś czy dotkałeś.- wyszeptał, a ja natychmiast podniosłem wzrok na jego oczy.- Może za tym trochę tęsknie, ale...- nie dokończył bo pocałowałem go. Ostatni raz. Żeby nie zapomnieć jakie to uczucie.

Omega zastygł, ale jak pogłębiłem pieszczotę, powoli ją oddał i zarzucił mi ręce na szyję. Mruknąłem zadowolony i przyszpiliłem go do ściany. Leo sapnął cicho, a ja wykorzystałem ten moment i połączyłem nasze języki razem. Kocham te uczucie. Wiedząc, że nad kimś mam pełną władzę i jest ode mnie zależny. Dobrze że jesteśmy na poboczu i nie za bardzo rzucamy się w oczy ludzi. Podniosłem lekko nogę omegi do góry, żeby mógł ją zawiesić na moim biodrze. Odruchowo złapałem go za tyłem na co cicho jęknął, jednak mój wilk warknął ostrzegawczo, a ja oderwałem się od chłopaka z mlaśnięciem i zerwałem nitkę śliny. 

-Przepraszam...- westchnąłem.- Już cię nie dotknę. Obiecuję. 

-Jack...to..- Leo westchnął i pogładził mój policzek .- Ostatni raz. Ja czuję coś do Simona. 

-Wiem, przepraszam.- westchnąłem i odsunąłem się dalej od brata. Co ja zrobiłem...jak Diego się o tym dowie znienawidzi mnie. Teraz ciężko jest mi po tamtym spojrzeniu na Leo odbudować jego zaufanie i co krok zapewniałem, że będę przy nim, a teraz...Boże co ze mnie za alfa? Kurwa mać! 

Odwróciłem się i zrobiłem krok w stronę lodziarni, ale zatrzymałem się bez ruchu. Nie. Nie, nie, nie, nie... Moje spojrzenie skrzyżowało się z tymi ślicznymi omegi i zacisnąłem usta w wąską kreskę widząc łzy spływające gęsto po jego rumianych policzkach. 

-Dieguś..- szepnąłem i wykonałem jeszcze jeden krok, ale chłopak zerwał się do biegu i po chwili zgubiłęm go z pola widzenia.- Kurwa...- warknąłem. Spojrzałem na brata który też spojrzał na mnie przerażony. Oboje pobiegliśmy do lodziarni. Niech tam będzie. Ja mu wytłumaczę. Zrobię wszytsko.. wszystko. Nie mogę go stracić. Po prostu nie mogę!

-Gdzie Diego? Był tu przed chwilą?- powiedziałem jak zobaczyłem Simona. Moje serce wali tak szybko, że to jest nie do opisania. Ze stresu i przerażenia, które złączyły się w jedno. 

-Nie? Poszedł was szukać, zaraz pewnie będzie, a wy gdzie byliście?- zapytał i objął mocno mojego brata, który wtulił się w niego mocno, przerażony. 

-Kurwa...- warknąłem i zacząłem go szukać wzrokiem, wręcz biegnąc korytarzem. Za dużo tu zapachów, żebym mógł go wytropić. -Diego!- krzyknąłem przy wyjściu, nie mogąc go nigdzie znaleść, przez co ludzie spojrzeli na mnie zdziwieni. 

Kochanie gdzie jesteś? Proszę wróć do nie mnie. Przepraszam... te myśli ciągle chodził mi po głowie. Jakim ja jestem sukinsynem. Ja pierdole! Zjebałem po całości.

-Te ziomek..- podeszłą do mnie jakaś blondwłosa beta z uśmiechem , na co zmarszczyłęm brwi. A ta czego chcę.- Poszukujesz omegi, zapewne za duża bluza i cały zapłakany?

-Tak!- powiedziałem natychmiast i spojrzałem w jej fioletowe oczy.- Widziałaś go? Proszę powiedź mi muszę mu wyjaśnić.

-Jakieś 2 minuty temu wybiegł stąd. Leć może go jeszcze złapiesz.- westchnęła i wskazała na wyjście. 

-Dziękuje.- szepnąłem i wybiegłem z budynku, szukając swojego słonka. Boże Dieguś gdzie mi uciekłeś.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now