🌺65🌺

543 64 104
                                    

DIEGO

 Nie za bardzo wiem gdzie jestem. Nie interesuje mnie to czy się zgubiłem czy nie , chcę teraz zniknąć. Obiecał mi, obiecał mi że przy mnie będzie, że nie zrani... zaufałem mu! Tak bardzo, że wczoraj pozwoliłem się bardziej dotknąć. Pozwoliłem mu zbadać moje ciało, ale mu nie o to chodziło. Jak mogłem być tak głupi i oszukiwać samego siebie. On nic do mnie nigdy nie czuł, to była iluzja jaką stworzył, ale po co? Dla zabawy? Jack taki nie jest...on jest troskliwy, czuły, kochany, wyrozumiały, delikatny...ale chyba mi się zdawały te jego cechy bo to przez niego moje serce pękło na milion kawałków. Jest w strzępach. Ja rozumiem, że się kochają, ale nie chciałem cierpieć, naprawdę nie chcę teraz tego czuć. Chcę do domu, do Dereka i Jacksona, oni nigdy mnie nie oszukali i nie skrzywdzili. Chcę po prostu zniknąć. 

Usiadłem na ławce w jakimś parku i schowałem twarz w dłoniach. Dlaczego ja? Nie rozumiem nic. Jak on mógł to zrobić. Dla niego obietnice i przyrzekanie są nic nie wartę jak widać. 

Pociągnąłem nosem i wziąłem głębszy oddech żeby wyrównać oddech, który nie chciał się uspokoić. Nie rozumiem nic już. Wiem, że jestem bezwartościowy i nic nie warty, paskudny i do tego gruby, ale to nie znaczy że można takiemu jak ja łamać serce i zmieszać je z błotem. 

Może on tylko tak mówił, a wieczorami spotykał się z Leo. Cały czas mnie oszukiwał? No samą myśl o tym zrobiło mi się słabo. Zdawało mi się, że walczył  żebym w końcu miał tyle zaufania i odwagi żeby sam coś zainicjować, ale on nie chciał czekać na mnie. Wolał już , teraz.  A ja nie poradzę nic na to, że boje się tego co się może stać, jestem beznadziejny. 

Podwinąłem nogi pod brodę i spuściłem wzrok na swoje buty, co chwila wycierając łzy w spodnie. Nie mogę wybić sobie tego obrazu z głowy. Nie potrafię przestać widzieć jak Jack pocałował Leo . Później widzę tylko zamazane kontury przez łzy. Tak bardzo chcę być silny i niezależny jak Felix, Gideon albo Olivier. Oni potrafią się postawić, a ja nawet nie umiem pokazać swojej opicji. Nie ma ze mnie pożytku. 

Poczułem jak ktoś siada obok mnie, a ja drygnąłem mocno. Czuję betę. Niepewnie i przerażony spojrzałem na dziewczynę z brązowymi włosami i zielonymi wręcz szmaragdowe. Uśmiechnęła się ciepło i ostrożnie się dosiadła bliżej.

-Coś się stało?- zapytała miękko i spojrzała mi zatroskana w oczy.- Wiem że się nie znamy, ale wyglądasz na załamanego. Jestem Leila. - podała mi dłoń, a ja niepewnie ją wziąłem w swoją drżącą. - Bierz głębokie wdechy. Zgaduje że to przez twojego alfę...- zacisnąłem mocno usta, które zaczęły drżeć. Mojego? On nigdy taki nie będzie. Nie będzie mój, a ja jego. Nie chcę żeby znowu mnie zranił, jak teraz. Nie zgadzam się. - Przepraszam. Chodź stąd, wezmę cię na gorącą czekoladę, dobrze? 

-N-nie z..z-znam c-cię.- wykrztusiłem. Nie chcę takiej sytułacji jak ostatnio. 

-Ja ciebie też, ale wydajesz się być milusi, chodź.- złapała mnie za dłoń i podniosła z ławki. Ruszyła powoli.- Lubię tą kawiarnie jest najlepsza. Zawsze tam można się wygadać i robi się lżej na sercu, wiesz?- zerknęła na mnie, a ja wymusiłem delikatny uśmiech przerażenia.- O i już jesteśmy.- powiedziała po chwili, zatrzymując się przed ładnymi drzwiami z napisanym menu na szybie. Weszliśmy do środka, a ja wziąłem dużo powietrza do płuc. Jak tu ładnie pachnie. Tak rodzinnie. 

Usiedliśmy przy ścianie,  a dziewczyna zaczęła mi opowiadać jakieś śmieszne historyjki, po tym jak wróciłem z łazienki. Nadal wyglądam strasznie, opuchnięte oczy i czerwone policzki, a warga nadal co chwila drga. 

-A jak masz na imię?- zapytała w końcu z uśmiechem.- Bo nie wypada do osoby w tym samym wieku mówić per pan. 

-D-diego.- powiedziałem cicho, wlepiając wzrok w stolik.

-No to Diego powiedz mi dlaczego płaczesz i co zrobił twój alfa.- powiedziała spokojnie i złapała mnie za dłoń, pocierając kciukiem wierzch. Zadrżałem na to lekko i spojrzałem na nią zaskoczony. 

-N-no...- zacząłem powoli mówić o Jacku, jaki jest i o tym co się stało przed chwilą i o tym że wczoraj zapytał się mnie czy może mnie oznaczyć na moje 18 urodziny. Nawet nie wiem kiedy zacząłem znowu płakać, zakrywając usta rękawem bluzy, a brunetka natychmiast mnie przytuliła do siebie.

- No już dobrze..- pogładziła moje włosy.- Co za wstrętny chuj.- warknęła pod nosem.- Nie płakaj już. Trzeba mu pokazać jaki jesteś śliczny i że potrafisz o siebie zadbać bez niego.- złapała mnie za polczki.- Dobra?- niepewnie skinąłem głową, a w tedy przyszedł kelner. Leila zamówiła napoje jakie mówiła wcześniej i zaczęła mi mówić plan, co mogę zrobić, a on mi się naprawdę posoba. 

Czas przestać płakać. 

FELIX

Z wielkim uśmiechem szedłem machając moją złączoną ręką z tą alfy. Dziś było wspaniale, zabrał mnie do restauracji później do parku, gdzie w taki romantyczny sposób wyznał mi miłość. 

-Kocham cię.- powiedziałem i ponownie pocałowałem policzek Josha, wtulając się w jego bok. Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwszy.  

-Ja ciebie też.- zaśmiał się cicho i pogładził moje biodro.- Jak myślisz co robią? 

-Obkupili pewnie pół sklepów i zadowoleni siedzą w samochodzie.- wywróciłem oczami, ale jak zobaczyłęm jak Jack wali głową w samochód, zmarszczyłem brwi. Co tym razemmmmm?

-Hej samochód mi znieszczysz.- Josh westchnął i odwrócił brata do siebie, który miał zaszklone oczy i po policzkach spływała mu co chwila łza. Ja pierdole. Co oni odwalili? 

Aż się boje dowiedzieć. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Przypominam o regułach słonka

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now