🌺5🌺

782 69 44
                                    

LEO

Było mi tak cieplusiu  i wygodnie. Chcę mieć już taką poduszkę, ale moment... Otworzyłem lekko oczy i spojrzałem na czym śpię. Moje policzki zapiekły i spojrzałem w górę. Jack. Patrzył na mnie z lekkim uśmiechem i zmierzwił moje włosy. Usiadłem i przetarłem oczy. 

-A co to za rumieńce?- zapytał zadziornie a ja mruknąłem pod nosem i walnąłem go ramię.- Z rana mnie już bijesz? 

-Cichaj.- szepnąłem i ponownie się na nim położyłem. Jest taki ciepły. Przymknąłem oczy zadowlony. 

-Te nie ma już spania.- mruknął i poklepał mnie po głowie, a ja jęknąłem i mocniej go objąłem kiedy chciał wstać.- Jest już 9 i trzeba wstawać mały. 

-Nie spałem do 2.- mruknąłem i spojrzałem na niego.- Nie jesteś już zły?- zapytałem cicho i spojrzałem na niego z niepewnością. 

-Nie jesteł Leoś.- powiedział i uśmiechnął się lekko, a ja przymknąłem oczy i uśmiechnąłem się lekko.

-Jack.- do pokoju wszedł Josh, przez co musiałem otworzyć oczy ponownie. Spojrzałem na drugiego brata, który uśmiechnął się zadowolony z takiego obrotu spraw i zmierzwił mi włosy. Co oni do niech mają!- Już spokój? 

-Tak.- powiedział drugi i usiadł przez co padłem na jego uda i nadąłem policzki i przytuliłem się do jego brzucha. Ciepło.- Te przylepo...- szturchnął mnie, a ja mruknąłem coś i jedną ręką zakryłem sobie głowę. 

Oboje się wybuchli śmiechem. I jak to się skończyło? Oczywiście tym że po chwili siedziałem w kuchni, a Josh robił jedzenie. Siedziałem sobie na Jacku i go tuliłem, dlaczego on jest taki ciepły? Po śniadaniu, oczywiście na który nie było rodziców, bo po co. Trochę pokłóciłem się z Jackiem, ale i tak stawiłem na swoim i idziemy do Gideona, bo pisał mi że chcę pogadać i to coś ważnego, oczywiście natychmiast to wykorzystałem na ucieczkę z czterech ścian. Kiedy byliśmy pod domem otworzył nam Felix. 

-Trojaczki w progach!-krzyknął głośno i zawrócił, a ja wywróciłem oczami na jego słowa. Bezpośredni to jest zawsze. 

Wparowałem do mieszkania z uśmiechem i wskoczyłem na pierwszą osobę którą zobaczyłem. Alfa złapał mnie pod udami i przytrzymał. 

-O hej Dave.- powiedziałem, a on posłał mi uśmiech. 

-Hola..- zawoał Josh, a Jack ściągnął mnie na ziemię.- Łapy przy sobie.- powiedział do blondyna, a on podniósł ręce w geście obrony.

- Obrona na wysokim poziome.- zaśmiał się Olivier, a ja nadąłem policzki i spojrzałem na braci niezadowlony. 

-A ty nie byłeś chory?-zapytał Jack omegi. 

-Mój bracieszek mi pomógł i Dennis dał niedobry syrop.- skrzywił się, siedząc na fotelu. 

-Co to za zebranie?- zapytałem i żeby wkurzyć te matołki, usiadłem bokiem na kolanach Deva, który podniósł ręce w geście poddania się. 

Czuję się jak kretyn! Nie dość że nie miałem jeszcze pierwszej gorączki, co martwi moich dorosłych, to moi barciszkowie uważają, że alfa mi nie potrzeba, a to nie prawda. Chcę takiej innej miłości i w końcu przeżyć swój pierwszy pocałunek i będę traktowany ponad innych, przytulany i będę słyszeć miłe i sproście słówka, ale jak bym pocałował teraz blondyma to oni by go chyba rozszarpali, nawet teraz Jack wygląda jak by chciał zabić swojego najlepszego przyjaciela. 

- Uhu ring!- Felix zaśmiał się i zaczął pisać z kimś zawzięcie na telefonie. 

-Pomyślałem że zrobimy sobie maraton filmowy, czy coś. - Gideon wzruszył ramionami i spojrzał na moje zachowanie rozbawiony, a ja wtuliłem się w ciepłą alfę. Jeju... dlaczego mi tak zimno? 

- Czyli jak oni skończą się kłócić, to oglądamy?- zapytał Simon siedzący na drugim fotelu, o który opierał się Isaac. 

-Ja się nie kłócę.- powiedział Josh i usiadł na kanapie kawałek od nas, za to Jack wparował w tę przestrzeń i spojrzał na alfę, który niepewnie i ostrożnie położył dłonie na moich biodrach. 

-Ja mogę się bić.- powiedział natychmiast mój drugi brat i jednym ruchem przytulił mnie do siebie i wciągnął na swoje kolana.- Nie tykać.- mruknął i objął mnie mocno. Zachichrałem w jego klatkę pieriową i spojrzałem na lekko przestraszonego blondyna.

-Jak już mamy scenę zazdrości za sobą...- zaczął Gideon z uśmiechem. No tak. Przyzwyczajenie. Chłopaki zawsze są tak zaborczy i mnie pilnują, że nawet przyjaciele nie mogą mnie przytulać, co się tyczy głónie alf, ale czasami nawet do Dennisa nie mogę podejść, bo albo jeden, albo drugi wiracha ma problem.- To zaczniemy od klasyku. " To" 

Wparował obok Deva i wziął pilota, a Isaac pokiwał głową na boki i zasłonił rolety usadawiając sobie swojego brata też sobie na kolanach, który lekko się spiął, a po chwili zaczął coś szperać. 

-Czyli maraton filmowy, który powinien być w nocy mamy o 10.- podsumował beta. 

-Tak, bo rodzice nasi kochani, wolą coś spiskować między sobą.- odrzekł Olivier i oparł się wygodnie na fotelu. 

-Coś knują i to jest wiadome.- mruknął Felix i zagryzł wargę odpisując zawzięcie zadowolony najwidoczniej.-Czuję jak się patrzycie tłumoki...

-Bo się do telefonu ślinisz.- zakpił Jack, na co walnąłem go w ramię, a on za to uszczypnął mnie w biodro, na co pisnąłem zaskoczony. 

-Nie ślinię się do telefonu! -odkrzyknął  natychmiast i zaczerwienił się.

-Jasne, a Gideon jest grzeczny.- prychnął Isaac, a jego brat zmarszczył brwi i spojrzał na niego.- No co? Ty jesteś nieznośny. 

-Matoł niedorobiony.- fuknął na niego oburzony, a ja zaśmiałem się cicho. 

Tak jest zawsze na każdym naszym spotkaniu. Dave jest cicho i tylko słucha. Gideon i Isaac się przekomarzają. Dennis co chwila wtrąca jakieś swoje uwagi, natomiast Felix piszę z kimś i nigdy nie chcę powiedzieć z kim! On jest taki niesprawiedliwy! Oliver i Simon śmieją się z nas, a ja co robie? Albo z siebie kretyna, albo ląduję na kolanach jednego albo drugiego braciszka. Nie że mi to przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Uwielbiam jak poświęcają mi czas, a najlepiej oboje jednocześnie, a teraz to i się podoba bo zaraz zasnę. 

Spojrzałem jeszcze na Josha który zmierzwił mi ZNOWU włosy i spojrzał na ekran gdzie leciał film, co uczyniłem i ja, wygodniej lokując się na kolanach drugiego brata. 

Wspominałem że nienawidzę horrorów? Nie no to świetnie się zapowiada, piszczenie od samego rana. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

❤🧡💛💚💙💜🤍🖤


MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now