JOSH
Pobiegłem w stronę lasu widząc jak każdy dobiera się w pary. Dobra przyda nam się takie coś. Może będzie zabawni. Zatrzymałem się i oparłem o drzewo.
To co powiedział Diego było bardzo szokujące. Nigdy sobie bym nie wyobraził nawet jaki to ból i co on musiał czuć i myśleć w tamtych chwilach. Naprawdę to co przeżył jest tragiczne. Teraz będzie trudniej mi na niego spojrzeć normalnie, ale trzeba, żeby nie było mu przykro nie było.
-Szukam!- Olivier krzyknął głośno.- Jak was znajdę to wam strzelę!
Wywróciłem oczami i powoli zacząłem iść w stronę jaskini, którą dostrzegłem. Znam Oliviera i zanim zdecyduję się podejść do tego to minie chyba godzina. Mimo tego, że się stara to ukryć to jest strasznym cykorem.
Kiedy usłyszałem, że ktoś idzie to szybko wparowałem do dziury, ale tu jest ciasno. Kurde. Powoli jakoś się układałem i nagle ktoś wpadł do środka.
-Kurcze..- Felix spojrzał na mnie jak na idiotę.- To moje miejsce wypad.
-Chyba nie.- mruknąłem i cofnąłem się do tyłu.
-Joshh...- syknął i zmierzył mnie wzrokiem.- Olivier idzie, a ja nie zamierzam się moczyć w wodzie, bo mam suche ciuchy!- krzyknął szeptem i wparował do malutkiej jaskini.- Suń się.- mruknął i popchnął mnie bardziej.- Widać mnie.
-Gdzie jesteście oszusty!- usłyszałem krzyk omegi z dość bliska. Przyciągnąłem Felixa bliżej siebie. Ten coś mamrotał zaskoczony.- Hallloooo!
Niebieskowłosy wtulił się we mnie mocno i ustawiliśmy się tak, że byliśmy twarzami do siebie, a przez małą odległość wręcz do siebie przylegaliśmy.
-Nogę mi widać.- szepnął cicho i spojrzał w bok, gdzie zachodzące słońce faktycznie oświetlało jego kolano i kostkę. Złapałem go pod udem i podniosłem, przez co pisnął i objął mnie nogą wokół biodra.-C-co ty robisz debilu?
-Chowam cię.- szepnąłem, słysząc jak Olivier przechodzi obok, a niebieskowłosy objął moją szyję.
Felix patrzył na mnie uważnie tak jak ja nie niego. Nasze twarze były naprawdę blisko siebie. Wstrzymaliśmy oddech, kiedy Olivier przeszedł obok nas, mamrocząc pod nosem, że nas nie lubi i się boi. Uśmiechnąłem się lekko do omegi, który otworzył lekko oczy i zarumienił obficie. Nie za bardzo rozumiem o co mu chodzi. Przecież trzymam go tylko za biodra, on ma nogę na moim, a nasze twarze są blisko siebie. Nie ma tu...okej. Czaję, to dość krępujące.
-Udało się.- mruknąłem, a on przytaknął nadal mi się przyglądając.- Siedzimy tak do końca..?- zapytałem, a on ponownie przytaknął.
To będzie dość dziwne...ale mi się tam podoba.
LEO
Okej może mi się to nie podoba, ale bez przesady! Jack mnie po prostu zastawił i poszedł z Diego! Nie że nie lubię omegi, bo go lubię, ale proszę was! Jak on mógł!
Siedziałem sobie na najwyższym punkcie na drzewie i obserwowałem co się ta m na dole dzieje. Olivier szuka i wygląda jak by miał spierdolić zaraz do domu, nie dziwię mu się, bo robi się ciemno i wszystko wydaje się straszniejsze. Przeszedł obok kryjówki Felixa i Josha. Mój drugi brat razem z Diego siedzą w jakiś krzakach. Ja wiem, że on jest troskliwy, ale mnie to boli!Właśnie a propo nich to nie mam już siły. Nie dają mi się zbliżyć obydwoje do żadnej alfy, żadnej, a sami mnie teraz zostawili. To dość przykre, ale może zasłużyłem? Jestem samolubny, że nie chcę się dzielić braćmi. Zawsze przy mnie byli, a teraz? Nie ma żadnego.
Olivier ruszył do miejsca ukrycia Deva i Gideona...jeju a oni to są słodcy. Cieszę się że zostali parą. Wychyliłem się bardziej trochę i to był mój błąd. Dlaczego te wszystkie gałęzie są śliskie! Moja ręka i noga zjechały na dół przez co zawisłem na gałęzi. Miałem już wołać, ale kogo? Ci którzy mieli mnie pilnować, aktualnie są zajęci, kimś innym. Zamknąłem oczy, chcąc się podciągnąć, ale nici z tego. Ręce mnie już bolą i po jakiego grzyba wybierałem sobie najwyższą gałąź? Spojrzałem w dół i przypomniało mi się coś ważnego. Ja mam lęk wysokości! Jak można być tak skończonym debile jak ja?! Przecież właśnie wykopałem sobie grób! Przed oczami mi zawirowało, a później wiatr we włosach, kiedy poluźniłem uścisk i ból. Chyba pora spać...
SIMON
Siedziałem sobie spokojnie pod drzewem, a otaczały mnie krzaki, a znając mojego mądrego braciszka, omija miejsca gdzie można się schować. Chodzi tylko i nas obraża jak przypuszczam. Nagle jednak usłyszałem kilka huków z boku i ostatni najgłośniejszy szybko podszedłem zobaczyć o co chodzi.
-Leo.- szepnąłem widząc omegę na ziemi. Boże... błyskawicznie do niego podszedłem i klęknąłem obok.-Ej...- mój głos zadrżał. Przyłożyłem ucho do jego klatki piersiowej i odetchnąłem z ulgą słysząc miarowe bicie serca. Przyjrzałem się jego twarzy i przeraziłem się. Z jego policzka leciała krew, który był rozcięty na całej długości. Jego głowa też nie wyglądała najlepiej bo mimo czarnych włosów widziałem jak nasiąkają szkarłatną i błyszczącą cieczą. Całe jego ubranie było poszarpane. Spojrzałem w górę, same grube gałęzie i milion gałązek.
Miałem już krzyczeć, ale jak bym to zrobił to najprawdopodobniej Diego by miał wyrzuty sumienia, a tego nie chcę.
Ostrożnie go podniosłem i ruszyłem w stronę kliniki, gdzie go opatrzę prowizorycznie. I jeszcze jak by Jack i Josh go zobaczyli to chyba by zeszli na serce. Szybko wspiąłem się z nieprzytomnym chłopakiem po schodach, obserwując czy nikt nas nie widzi. Pobiegłem do odpowiedniego budynku, gdzie jak ostatnio słyszałem wujek i ciocia zostawili kilka rzeczy. Wszedłem do pomieszczenia i do kolejnego. Położyłem go na łóżku i zacząłem przeszukiwać szafki znajdując bandaże i plastry. Ostrożnie oczyściłem jego rany i zacząłem je opatrywać. Sprawdziłem też czy nie ma nic połamanego, a jedyne co znalazłem to kostka którą usztywniłem. Jednak opłaca się słuchać Dennisa jak gada o takich rzeczach.
Przysunąłem sobie krzesło bliżej i usiadłem obok na nim. Złapałem Leo za rękę i pogładziłem kciukiem, a drugą odgarnąłem mu włosy z czoła, które mu na nie opadły. Westchnąłem ciężko i przybliżyłem bliżej, całując go w usta delikatnie. Nie wiem dla czego! To był impuls, nie panowałem nad ciałem! Kurwa.
Szybko się od niego odsunąłem i otworzyłem szeroko oczy. Jak się o tym dowiedzą to mnie zabiją.
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...