🌺7🌺

665 74 294
                                    

OLIVIER

Dawno się tak nie stresowałem. Tydzień po maratonie dziennym minął jak z bicza, a atmosfera stała się dziwna, no nie dosłownie dziwna, ale napięta.

Gideon całymi dniami siedzi u mnie, co wszystkich nas dziwni, a w domu w ogóle nie bywa. Leo stał się istną przytulanką. Tylko się do każdego i żąda atencji, co Jackowi i Joshowi nie za bardzo się podoba, a wręcz pilnują go bardziej niż zwykle. Felix jest dziwnie podekscytowany i chodzi z głową w chmurach. Dennis pomagał w czymś rodzicom, Dave jak zwykle czytał książki całymi dniami i siedział i siebie w domu, a teraz co mnie najbardziej wkurza. Simon. On znalazł nowy wymiar bycia wrednym. Nawet nie wiem o co mu chodzi!

Aktualnie nasi rodzice zebrali nas w domu alfy stada. Czyli wujka Maxa, co mnie zawsze dziwi bo tu to wujek Scott ma więcej władzy.

- Zacznijmy od tego że....- i biadolebie wujka Bretta o bycia grzecznym się zaczęło. Rozejrzałem się po reszcie i zmarszczyłem lekko brwi. Co jak co, ale dlaczego Isaac jest nieźle wkurwiony, nie zdarza się to często, tak jak niezazrdosny Jack. Normalnie nowe zjawisko. - Dlatego was o to proszę.

- Dobra jak już skończyłeś gadać teraz ja.- wujek Derek odezwał się i zmierzył nas spojrzeniem.- Słuchać mnie bachory bo nie będę się powtarzać.- zachichotałem się pod nosem, a Simon spojrzał na mnie jak na kretyna.- Do stada dojdzie ktoś nowy.- Omega i ma na imię Diego. Jest w waszym wieku i mam nadzieję że będziecie dla niego mili.

- Co?!- huknęliśmy wszyscy jednocześnie.

- Ale jak to? Kto to i dlaczego teraz?- zaczął wypytywać przejęty Leo.

- To nasz adoptowany syn.- powiedział wujek Jackson, a ja wytrzeszczyłem oczy.

- I jest jeszcze jedna kwestia.- powiedział wujek Thomas.- Jutro wyjeżdżamy na miesiąc. Wszyscy, ale bez was. Dla świętego spokoju.

I wtedy wybuchło zamieszanie. I to wielkie. Wszystkie alfy nawet Dave zaczęli protestować i się kłócić z  naszymi rodzicami.

- Dobra dość!- krzyknął wujek Scott tak głośno, że zapadła cisza.- Możecie być chodź raz cicho?! Już mnie głowa boli.- złapał się za uszy i westchnął ciężko, a wujek Max zmarszczył brwi.

- Ohoh.- zaśmiała się ciocia Alex.- Ciąża?

Max zakrztusił się ślina, a trojaczki wręcz zesztywniały, a Leo obudził się że świecącymi oczami.

- Ja chcę siostrzyczkę.- krzyknął uradowany, a jego bracia jękneli.- Albo nie, chcę córeczkę.

- Nie ma mowy!- krzyknęli natychmiast jego bracia i wujek Max, Leo wywrócił oczami na nadął policzki.

- Mam 19 lat! Mogę!- huknął zły.

- Po moim trupie.- oddychał Jack i przytulił go mocno.

- I to dobre podejście.- poparł go ich ojciec, a Josh pokiwał szybko głową.

Dobrała się trójka wielka!

- Nie jestem w ciąży.- warknął Scott.- Prędzej już Liam jest.- fuknął, a wujek zaczerwienił się i zabił wzrokiem alfę.-  Ups?

- Co?- wujek Brett powiedział i uśmiechnął się szeroko.

- Tato?- Dave lekko się podniósł do siadu.

- Niespodzianka?- powiedział zestresowany, a wujek wziął go w ręce i się zakręcił.

- Jak ja się cieszę.- powiedział uradowany, a ja mimo woli się uśmiechnąłem. To takie słodkie!

- Dobra a wracając.- tata Dylan mruknął.- Diego przyjedzie jutro rano, a my w tedy wyjeżdżamy po południu.

- Czyli chcecie nas tu zostawić samych?- Felix się dopytał a dorośli skinęli głowami.-Ekstra...- wszyscy spojrzeli na niego dziwnie.- To znaczy... O nie.

- I będziecie go pilnować.- dodała natychmiast ciocia Alex, na co niebieskowłosy jęknął.- Tak jak Gideona, Oliviera i Leo.

- Co?!- pisnąłem razem z resztą.

- Jak to oni mają nas pilnować, przecież sami o siebie nie umią zadbać!

- Hej!- oburzyły się Jack.- Jako iż jestem najstarszy to...

- Josh dowodzi.- powiedział wujek Scott, a ciemnowłosy otworzył szerzej usta.- Sorki synek, ale on jest bardziej....

- Mniej wybuchowy, łagodniejszy, mądrzejszy, logicznej myśli...- wtrącił się Leo i zaczął wymieniać na palcach na co jego brat zaczął go łaskotać.- Dobra przepraszam!- zaśmiał się.

- Dobra już wszystko wiecie?- zapytał wujek Jay, który przeglądał coś na telefonie.

- Jedziecie sobie na miesiąc, zostawiając nas pod opieką Josha i dochodzi nowy, tak? Tak to świetnie.- Felix wstał.- To pa!

- Siadaj.- powiedział jego tata, a ten usiadł naburmuszony.- I macie być grzeczni.

- Zawsze jesteśmy grzeczni!- powiedziałem.- No dobra w dużej ilości jesteśmy grzeczni.- spojrzeli na mnie.- To wszystko wina Leo i Felixa oni mają na nas zły wpływ!

- Co od razu na mnie!- ciemnowłosa omega się podniósł.- Sam chciałeś ostatnio ska...sialalala. Ładna dziś pogoda nie?

- Nie draże bo się przeraże.- powiedział wujek Max.- O i jeszcze jedna sprawa. Jak któryś dostanie gorączki lub rui..

- Wujkkuuuuuu...- jękneli wszyscy, a Leo wywrócił oczami

- Dennis masz klucze od domków na górze.- powiedział i rzucił do bety dana rzecz.- Teraz to wszystko, możecie iść spać.

- Jest dopiero 19.- mruknąłem pod nosem i wstałem markotnie.- Simonnn zanieś mnie do domu!

- Bozia nóżek nie dała?- zapytał i spojrzał na mnie rozbawiony.

- Dała ale twoje są szybsze.- wskoczyłem mu na plecy.- Wio koniku!

- Ja też tak chcę!- Leo wskoczył na Jacka.- Do pokoju!

- I niby my ich wychowaliśmy?- zapytała się załamana ciocia Lydia.

- Dylan też tak chcę!- krzyknął tata, a ja uśmiechnąłem się szeroko.

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Macie rację! Kocham was i to wy mnie motywójecie do pisana, więc to dzięki wam to robię ❤️

Jak tu będzie 100 kom. To będzie wasz wybór!!💙

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now