SIMON
- Olivier!- krzyknąłem za bratem, a on mnie olał, ale zatrzymał się gwałtownie, bo wpadł na drzewo. I ma swoje uciczki! Zawsze coś sobie zrobi! Mała ciamajda Podbiegłem do niego i przyjąłem się mu. Trzymał się za czoło i mruczał z bólu.
- To twoja wina!- krzyknął i spojrzał w moją stronę z obrazą.
Podkręciłem głową na boki i pomogłem mu wstać. Wyglądał na bardzo przestraszonego. Czyli jednak boi się, że nakapuję... Yhym..
- Moja/ Bo wpadłeś na drzewo?- zapytałem ze śmiechem, pomagając mu wstać.
- Nie, bo mi nie pomogłeś.- mruknąłem oburzony - I jaka z ciebie alfa? Powinieneś pomagać omegą!
- A ty palisz, więc się wyrównuję.- powiedziałem i przekręciłem głowę w bok.
- Jeju raz...- podniosłem brwi.- Dwa...- spojrzałem na niego jak na kretyna.- No dobra z dwadzieścia, trzydzieści i co z tego?
Zastanawia mnie tylko kiedy oni to robili. Bo teraz jak by Jack nie przyszedł i powiedział, że fajki mu ktoś zajebał, to byśmy ich nawet nie złapali.
- Jak ojce się dowiedzą, że palisz będziesz miał kłopoty.- zanuciłem z uśmiechem, a on otworzył szerzej oczy.
- Nie zrobisz tego Simon.- powiedział pewnie.- Proszę nie rób tego. Zrobię wszystko. - dodał widząc moją minę i złączył ręce jak do modlitwy.
- Wszystko?- powtórzyłem i przechyliłem głowę w bok.
-Tak! Jak się dowiedzą to papa Tommy przez rok z domu mnie nie wypuśc...- zażalil się i objął mnie, przytulając.
- Przez miesiąc sprzątasz mi w pokoju.- powiedziałem z uśmiechem, a on mruknął niezadowolony i odsunął się ode mnie.
- Dwa tygodnie?- zapytał niepewnie.
- Cztery tygodnie?- powiedziałem naśladując jego głos.
- Trzy?- powtórzył i uśmiechnął się słodko.
- Pięć?- dodałem patrząc na niego z wyższością.- Albo sześć.- wzruszyłem ramionami.
- Nie! Dobra cztery!- powiedział zrezygnowany, a ja złapałem go za policzki i spojrzałem na jego czoło, wcześniej odgarniając jego włosy. Mówiłem idź do fryzjera, a on zaczął robić awanturę na cały dom.
Miał zadrapanie. Może nie mocne, ale widoczne i będzie na pewno siniak. Pocałowałem to miejsce i objąłem go ramieniem. Co jak co, ale nie lubię jak mój braciszek ma jakieś rany. Jest za śliczny na takie coś.
- Chodź do domu, bo wieje.- mruknąłem, a on skinął głową.
- Daj mi bluzę.- mruknął, kiedy zawiał zimny wiaty, a ja wywróciłem oczami i ściągnąłem nakrycie, narzucając mu na ramiona z uśmiechem. Wtulił się w nią i spojrzał na mnie.- Nic nie powiesz tak?
- Masz okres? Mówiłem, że nie jak będziesz mi sprzątał to jestem cicho jak grób, a może jeszcze jakiś strój, co?- poruszyłem brwiami znacząco.
- Pogięło cię chyba!- huknął głośno i wtulił się we mnie bo mocno zawiało.- Nie ma mowy!
Objąłem braciszka ramionami i szybko ruszyłem do domu. Jak byliśmy w salonie spojrzałem na Oliviera który pociągał nosem, a po chwili kichnął. No i świetnie, teraz to na pewno będzie zachowanie jak z okresem.
- To przez ciebie.- mruknął i potarł nos, a ja westchnąłem ciężko.
- Dobrze wiesz, że masz słabą odporność i sam wyszedłeś na ten wiatr.- powiedziałem i spojrzałem na niego, a on prychnął oburzony. To znak że nie ma argumentów. Ha wygrałem!- Chodź mały zrobię ci herbatkę.
-Ile ja mam lat co?!- krzyknął na mnie.- Chcę malinową.- mruknął i poszedł do kuchni, a ja się głośno zaśmiałem idąc za nim.
GIDEON
-Puść mnie!- krzyknąłem i zacząłem się rzucać na jego ramieniu.
Ten..ten... niedorobiony wredny nieopierzony kurczak jak mnie dogonił to przerzucił sobie przez ramię i teraz idzie zadowolony jak kogut. Krasnal ogrodowy normalnie ma większy mózg od niego.
-Isaac!- krzyknąłem jeszcze raz i zacząłem walić pięścią w jego plecy.- Nie jestem workiem na ziemniaki.
-Racja. On jest letszy.- mruknął rozbawiony, a ja otworzyłem szeroko usta i oczy.
Przegiąłeś teraz panie jestem doskonały! Masz wpierdol. Już miałem zajebać mu kopa w rodowe skarby bursztynowe, ale zatrzymałem ruchy, kiedy ON MNIE KURWA KLEPNĄŁ! Co za menda!
-Teraz to masz przejebane...- mruknąłem i zamachnąłem się, a on stęknął i mnie puścił. Szybko wyswobodziłem się z jego objęć i spierdoliłem do domu, oglądając się za siebie. Mój przyjeba.. znaczy kochany brat, którego kocham klęczał obok drzewa i trzymał się za krocze. Sam zaczął, a teraz ma. Uśmiechnąłem się zadowolony ze swojego czynu. Wszedłem do salonu, gdzie spotkałem tatę i wujka Scotta. Przechyliłem lekko głowę w bok, widząc jak coś między sobą szepcząc cicho.
-Hej?- powiedziałem niepewnie, a oni spojrzeli na mnie zdziwieni.
-Cześć Gideon.- powiedział wujek i posłał mi lekki uśmiech, a tata Jay przytulił ramieniem.
-Co robiłeś? Jesteś strasznie zimy....- powiedział zatroskany, a ja wywróciłem oczami, jestem omegą, tak, wiem, ale umiem o siebie zadbać.
-Byłem się z resztą się trochę przejść.- wzruszyłem ramionami i uśmiechnąłem się lekko.- A teraz idę pod koc bo mi zimno...- mruknąłem i szybko ruszyłem na górę. Byłem w połowie schodów, kiedy drzwi się otworzyły i zamknęły z hukiem.
-Mały podstępny gnojku!- słyszałem krzyk i spierdoliłem szybko do pokoju.
Miałem już się zamknąć w moim pokoju, milimetry brakowały od zderzenia się ich z framugą i przekręceniem klucza, ale no z tego wyszło? Gówno jedno i wielkie! Isaac wszedł do mojego pokoju nieźle wkurzony.
Uśmiechnąłem się lekko i cofnąłem jak zamknął drzwi za sobą.
-Po pierwsze to bolało, po drugie teraz to masz przesrane.- syknął na mnie i złapał za ramiona, przyciskając do ściany.- Jesteś omegę i nic ci nie zrobię , a do tego moim małym braciszkiem, więc masz większe fory.- prychnąłem oburzony i spojrzałem mu odważnie w oczy.- Od teraz mam na ciebie haczyk młody.- mruknął i przysunął się bliżej mnie.- Nie dość że palisz to zajebałeś ojcu spluwę.
- Bez przesady. odrzekłem.- Nie zajebałem, tylko kulturalnie bez jego zgody schowałem ją pod bluzką i przyniosłem do swojego pokoju!- odpowiedziałem pewnie, a on podniósł brew do góry i złapał mnie za podbródek, na co moje serce przyśpieszyło swój bieg.
- Jesteś niegrzeczną omegą.- powiedział cicho i uśmiechnął się lekko.- Ale i tak wykorzystam te haki kiedy indziej.
Ruszył do wyjścia, a ja się nie odezwałem. Jak wyszedł, zjechałem po ścianie z szeroko otwartymi oczami. Dlaczego czuję mrowienie na całym ciele? Co jest nie tak!
🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺
Postaram się jeszcze o dwa dzisiaj!
YOU ARE READING
MY FAMILY a/b/o
FanfictionJest ro druga część książki MY PACK a/b/o Co się stanie jak rodzice wyjadą żeby odpocząć i mieć święty spokój od swoich dzieci? Opowiadanie zawiera: -18+ -16+ - przekleństwa - kazirodztwo ( częściowe ) Nie chcesz nie czytaj...