🌺67🌺

479 70 138
                                    

SIMON

Jechałem skupiając się maksymalnie na drodze, żeby nie myśleć o tym co się stało, ale nadal nie mogę o tym zapomnieć. NIE MOGĘ. 

Jak Jack w pełnej histerii powiedział co się stało nie mogłem w to uwierzyć. Że Leo i on...myślałem że omega zaczyna coś czuć do mnie, ale się w pełni myliłem. Chciałem dziś wieczorem zabrać go na romantyczny spacer i zapytać o chodzenie, ale to chyba nie jest dobry pomysł. Skoro czuję coś do...swojego brata. Nie wiedziałem o tym. Gideon i Isaac też tak mieli, ale młodszy okazał się być adoptowany i jakoś się ułożyło, ale oni. Są przecież braćmi z jednego porodu, że tak to ujmę. Nie mogę tego przetrawić...że oni razem? Nie mieści mi się to w głowie. Po prostu nie. Dodatkowo myślałem, że Jack kręci z Diego i że niedługo będą oficjalną parą. Ale nie lepiej spać ze swoim bratem. Nosz kurwa nie rozumiem tego! Jak tak można? Nie żebym tego nienawidził i od razu ich, ale nie mogę tego przetrawić. Chcę żeby Leo był szczęśliwy, a jak z Jackiem jest mu dobrze to ja nie będę się wtrącać w to. Nie będę się mieszać w ich życie. Nie chcę się w to mieszać. Teraz najważniejsze i tak jest znalezienie Diego. To niebezpieczne, żeby chodził sam po mieście w którym są tacy szaleńcy jak Chad. 

Weszłem do domu i zastałem tam istny bajzel, oraz Isaaca w różowej farbie. Podniosłem brew do góry a ten wskazał ręką na śmiejącego się do łez Gideona i Dennisa. Mój brat siedział oczywiście na kolanach Deva, bo jak że inaczej, mogło by być, nie? 

-Dobr nie ważne...- skomentowałem to.- Zbierać się jedziemy. 

-Co? Gdzie? Po co?- Olivier mruknął niezadowolony, bardziej wtulając się w blondyna. 

- Do miasta, szukać Diego.- westchnąłem głośno, a oni wytrzeszczyli oczy, a w pomieszczeniu zapanowała cisza. 

-Jak Jack coś znowu odjebał to go kurwa pogrzebie żywcem razem z jadowitymi wężami.- Gideon warknął podchodząc mnie. 

-To dam ci łopatę.- odrzekłem, a ten zacisnął ręce w pięści i wyszedł z domu, trzaskając drzwiami. Dennis zrobił to samo i wyszedł, a Isaac spojrzał na swoje ciuchy. 

-Opłucz się i przebierz.- poleciłem a on już na połowie schodów zaczął ściągać koszulkę i spodnie. Trochę to śmieszne, ale co poradzić. Kretyni tak mają.- A wy co? Też chodźcie. 

Obserwowałem uważnie jak mój brat powoli wstaje, co mnie zdziwiło, a Dave szybko wziął go na ręce w stylu panny młodej i wybiegł z domu. Okej? To dziwne, ale ich nie ogarnę. I tak muszę z nim pogadać o zakazie seksu do siedemnastki Oliviera, bo na razie jest za młody na takie rzeczy i jak zapomną gumki czy coś to będzie wielki kłopot nie tylko dla nich, ale i dla mnie, bo Dylan kazał mi go pilnować. Bym miał przejebane po całości.

Poczekałem chwilę na Isaaca który zszedł z różowymi włosami niezadowolony. Wygląda trochę jak alfowa wersja Felixa. Naburmuszony i z buszem na łbie. W drodze bo jechaliśmy jednym samochodem. Mój genialny brat stwierdził, że poleży sobie w bagażniku, ale mniejsza. Odpytywali co się stało, a ja opowiedziałem im co wiem, a Gideon i Olivier stworzyli harem " na wpierdol dla Jacka" i uzgodnili że jak go zobaczą strzelą mu w mordę i to porządnie, a z Leo przeprowadzą gruntowną rozmowę, pewnie nie obejdzie się bez łez atakujących i  ofiary. Chcę zobaczyć łomot Jacka, bo jak ja bym mu jebnął bym był zły, a te dwa diabły mają swoje psy stróżujące, ale nie ważne że jeden wygląda jak wata cukrowa, co bardzo podoba się Gideonowi. 

Jak dojechaliśmy na miejsce zadzwoniłem do Felixa, a on odrzekł że są w centrum miasta, przegladając kawiarnie i inne cudy, a my mamy przeczesać parki i inne miejsca do schowania się. Podzieliliśmy się na dwie ekipy. Ta różowego pudla, Gideona i Dennisa poszła na jedną część za galerię i tamte rejony, a ja razem z bratem i jego alfą ruszyliśmy przed nią. 

Olivier szedł powoli rozglądając się uważnie i zagryzał policzki od środka co zauważyłem natychmiast. Boli go coś? Zawsze tak robi jak nie chcę pokazać że coś mu dolega. 

-Ej Oli? Wszystko dobrze?- zapytałem zmartwiony.

-Tak!- odrzekł natychmiast.- Ale byliśmy biegać z Davem jak pojechaliście i mnie nogi bolą.- mruknął cicho, a alfa stanął i pokazał żeby omega wskoczył mu na plecy, co uczynił z szerokim uśmiechem.

Szliśmy dalej w ciszy szukając Diego, ale moje serce nadal biło boleśnie po tym co usłyszałem. 

🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺🌺

Przypominał słonka moje kolorowe że to oceniam bardzo surowo i żeby jutro odbył się maraton potrzeba 60 ⭐ i 100 kom pod każdym rozdziałem od jutra

MY FAMILY a/b/oWhere stories live. Discover now